Festiwal Moniuszki

kulturaupodstaw.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: fot. Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu


Dyrektor w roli głównej

Szymon Mechliński, młody baryton, jest dyrektorem Festiwalu Moniuszki. W tym roku zaproponował koncertowe wykonanie opery Zygmunta Noskowskiego „Wyrok”. Można powiedzieć: wykopalisko. I za to biję mu brawo, ponieważ dzieło wydaje się bardzo oryginalne i co najważniejsze, interesujące muzycznie. Mechliński udowodnił kolejny raz, iż w naszych muzycznych archiwach można znaleźć skarby. Nie dziwi mnie, iż obsadził się w jednej z dwóch głównych ról męskich i chociaż akcja rozgrywa się z dala od Polski, echa naszych rodzimych konfliktów (nawet te współczesne) są w niej obecne, ukryte pod powierzchną fabuły. Świetnie grała orkiestra Teatru Wielkiego w Poznaniu pod dyrekcją Marty Kluczyńskiej. Mechliński jako Angelos Georgios pod względem muzycznym bez zarzutu. Ciekawie wypadł Damian Konieczek (Marco Foto), rozczarował Piotr Buszewski (Kosta Guzi), ale ozdobą wieczoru była Joanna Zawartko, odtwórczyni roli Leny; piękny głos i niebywała kultura muzyczna. Może warto pomyśleć o utrwaleniu tej opery na płycie lub wystawieniu scenicznym.

Lieder Abend

Wieczór pieśni, forma w Polsce prawie nieobecna, a jakże przyjemna, czego doświadczyli obecni na koncercie Zuzanny Nalewajek i Michała Biela w ramach Festiwalu Moniuszki w Teatrze Wielkim w Poznaniu. choćby niezbyt przyjazna tego typu wydarzeniom przestrzeń foyer I piętra nie przeszkodziła.

Plakat 3. Festiwalu Moniuszki, Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu

Artyści udowodnili, iż nie są im straszne żadne warunki. Klamrę wieczoru stanowiły dwie arie z oper – na początek aria Ruggiero Verdi prati, selve amene z II aktu z „Alciny” Haendla, a na finał popularna aria Izabeli Cruda sorte! Amor tiranno z I aktu opery „Włoszka w Algierze”. Pomiędzy artyści zaprezentowali cztery pieśni Mieczysława Karłowicza, cykl „Prélude” Henryka Opieńskiego i siedem pieśni Stanisława Moniuszki. Największe uznanie wzbudziło we mnie wykonanie cyklu pieśni Opieńskiego, kompozytora zapomnianego, a dla historii muzycznej Poznania bardzo ważnego.

Pieśni te śpiewaczka prawdopodobnie wykonywała po raz pierwszy, ponieważ co jakiś czas zerkała do nut, ale to nie przeszkadzało jej kreować światów w nich zawartych. Potraktowała wszystkie wykonane pieśni jak „piosenkę aktorską”. Każda to miniscenka teatralna. Rewelacyjna kooperacja z pianistą, który dawał jej nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ale był współkreatorem tych quasi-teatralnych perełek.

Gdzie ta Hrabina?

Przy biurku na laptopie można wymyślić inscenizację każdej opery. jeżeli podleje się ją sosem wymyślonym przez dramaturżkę, dla której liczy się gender, feminizm, aktywizm – sukces w bańce murowany. Kto by się tam przejmował librettem, a co gorsza muzyką.

Plakat spektaklu „Hrabina”, Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu

Reżyserka zrezygnowała z dialogów. Jestem gotów zrozumieć ten zabieg, bo nie są one najwyższych lotów literackich i dramatycznych, ale autorzy dzieła po coś je uwzględnili. Oczekiwałem, iż w związku z tym zabiegiem pojawi się jakiś ekwiwalent – może ruchowy, może inscenizacyjny. Tymczasem słuchamy muzyki, oglądamy snujące się po scenie postaci, czekamy na kolejną arię, rwie się akcja, trudno połączyć poszczególne sceny w logiczną całość…

Gdyby reżyserka wsłuchała się w muzykę i zaprosiła do współpracy kreatywnego choreografa/choreografkę, może wspólnie rozpoznaliby w muzyce Moniuszki ukryte rytmy polskich tańców i coś zamiast dialogów zaproponowali. Ten trop przetarł kilkadziesiąt lat wcześniej, jeszcze pod szyldem Opery Poznańskiej, Henryk Konwiński, który wystawił wersję baletową „Hrabiny”. Oglądałem „Hrabinę” w streamingu. I nie żałuję. Orkiestra brzmiała dobrze, śpiewacy byli słyszalni, ale aktorsko niedoreżyserowani. Zapamiętałem tylko Rafała Żurka (Dzidzi).

Na Rogera poczekam do wiosny

Festiwal zamknęło koncertowe wykonanie „Króla Rogera”. Dzieło Szymanowskiego jest fascynujące, ale tego samego dnia Opera Nova w Bydgoszczy wystawiła ten sam tytuł. Wybrałem inscenizację Roberta Bondary.

Plakat koncertowego wykonania „Króla Rogera”, Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu

Uznałem, iż poczekam do wiosny na sceniczne wykonanie w Poznaniu. Propozycja nowego (jednak dość tradycyjnego) odczytania tej opery przez Bondarę jest interesująca, zachwyciła scenografia Diany Marszałek i dyskretna choreografia (autorstwa – a jakże – reżysera).

W tym roku organizatorzy Festiwalu Moniuszki zadbali także o maluchy i nieco starsze dzieci, a choćby młodzież. Te pierwsze mogły wziąć udział w zdarzeniu artystycznym „NajnajNOSKOWSKI”, w którym autorzy odwołali się do śpiewnika dla dzieci Zygmunta Noskowskiego. Dla starszych przewiedziano Speaking Concert zatytułowany „Oj Halino”, podczas którego Marcin Sompoliński zabrał wszystkich w zwariowaną podróż do świata Moniuszki. Na edukacji nie powinno się oszczędzać.

Roger w Berlinie

Teatr Wielki w Poznaniu co roku występuje się w Berlinie. Tym razem prezentował „Króla Rogera”. Jak doniosła Dorota Szwarcman na swoim blogu: „To była prawdziwa przyjemność słuchać tej wspaniałej muzyki w takich warunkach, i choćby inscenizacja nie była potrzebna, bo sama muzyka jest po prostu genialna. A wszyscy z dyrygentem na czele dali z siebie maksimum”. Wersję sceniczną reżyserować będzie Krzysztof Cicheński.

Idź do oryginalnego materiału