Gwiazdy też mają wolne. Ale one mają też znacznie mniej powodów do narzekania, bo odpoczywać jadą w austriackie i niemieckie góry, a za wszystko płaci sponsor. Ci, którzy nie znoszą zimna albo nie potrafią jeździć ani na nartach, ani na snowboardzie, lecą do ciepłych krajów. I też nie płacą. Wystarczy, iż w mediach społecznościowych wrzucą jakieś fotki, pod którymi napiszą parę słów zachwytu. Natalia Kukulska spędziła rodzinne ferie na koszt jednego z biur podróży. Zabrała męża i dzieci. Dorosła już córka piosenkarki Anna Dąbrówka, która też chce być znaną wokalistką, zabrała na ten wyjazd chłopaka. Też zapozowali do zdjęć na Instagramie. Biuro regularnie reklamuje swoje usługi dzięki współpracy z celebrytami. Niedawno wakacje z tą samą firmą reklamowała w sieci Anna Mucha. Adam Sztaba też pojechał szusować po stokach nie za swoje. W Dolomity zabrał żonę, jesienią podróżowali z tym samym biurem i oni także pamiętali o wrzuceniu zdjęć w mediach społecznościowych. Joanna Moro dla swojego sponsora postanowiła się rozebrać. Nie, nie do całkowitego negliżu, ale i tak jej poświęcenie przy obecnych, zdecydowanie minusowych temperaturach, godne jest uwagi. Aktorka zapozowała w kostiumie kąpielowym i na nartach. Zobaczyliśmy więc jej gołe i zmarznięte pośladki, a w tle hotel i stok narciarski, które chciała nam zareklamować. Każde kliknięcie w taki post, każde polubienie pozornie niewinnego wpisu to kolejne złotówki na wyjazdy znanych ludzi. Kto za to płaci? Pan, pani, ja za to płacę. Wszyscy, którzy śledzimy celebrytów w sieci, zrzucamy się regularnie na ich darmowe przyjemności. Lepiej tę kasę wydać choćby na wizytę w kinie.
Koło Piśmiennictwa Stowarzyszenia Filmowców Polskich przyznało Złote Taśmy. Nagrody trafiły tym razem w ręce twórców filmu „Kos” Pawła Maślony w kategorii film polski i „Strefa interesów” Jonathana Glazera w kategorii film zagraniczny. Producentką tego drugiego obrazu jest Ewa Puszczyńska. To ona również stoi za produkcją obsypanego nagrodami filmu pod tytułem „Prawdziwy ból”. Historia pochodzącego z Polski amerykańskiego Żyda, który przyjeżdża do kraju nad Wisłą w poszukiwaniu rodzinnych korzeni podbija w tej chwili kolejne konkursy filmowe i wydaje się pewnym krokiem zmierzać w stronę Oscarów. Amerykańska Akademia Filmowa nominowała go w kategorii „najlepszy scenariusz oryginalny” i „najlepszy aktor drugoplanowy”. Każdy sukces, jaki spływa na tę niezwykłą produkcję, jest też – i to bez żadnej przesady – polskim sukcesem. Scenarzysta, reżyser i odtwórca głównej roli Jesse Eisenberg to znana w świecie hollywoodzka gwiazda. Zagrał między innymi w serii filmów „Iluzja” o grupie iluzjonistów oszustów, a także w „Social Network” – ekranizacji historii o początkach Facebooka. Tam z kolei wcielił się w postać Marka Zuckerberga, założyciela popularnej platformy społecznościowej. Eisenberg ma polskie korzenie, a w scenariuszu „Prawdziwego bólu” opisał swoją własną podróż do ojczyzny babci. Niedawno przyznano mu polski numer PESEL i Jesse z dumą od tej pory opowiada w wywiadach, iż ma już polskie obywatelstwo. Do Polski przyjeżdża regularnie, ma choćby w Warszawie swoje ulubione miejsca. Jak sam mówi, jego film jest opowieścią o miłości do Polski.
W drugoplanowej roli Eisenberg obsadził Kierana Culkina. Ten popularny aktor występuje od czasów, gdy był zaledwie kilkuletnim chłopcem: wielu widzów pamięta go z niewielkiej roli u boku jego rodzonego brata Macaulaya Culkina w słynnym i uwielbianym nie tylko w Polsce „Kevinie samym w domu”. Po sukcesie tamtej świątecznej komedii to właśnie Macaulay wcielający się w tytułowego Kevina święcił światowe triumfy. Młody aktor źle zniósł jednak sławę, miał choćby poważne problemy z używkami i dopiero niedawno wrócił do życiowej i zawodowej równowagi. Kieran wiele lat żył i pracował w cieniu znacznie bardziej znanego brata. Dopiero w ostatnich latach sława upomniała się też o niego. Kiedy brawurowo wcielił się w postać Romana w obsypanym nagrodami i kochanym przez widzów serialu „Sukcesja”, nie mógł już spokojnie przejść ulicami swojego rodzinnego Nowego Jorku. Teraz za rolę Benjiego w „Prawdziwym bólu” zdobywa kolejne nagrody. Nagrody w pełni zasłużone, bo to, jak gra w tym filmie, warte jest wszystkich największych wyróżnień. Za zdjęcia do filmu odpowiada z kolei polski operator Michał Dymek, mimo młodego wieku już doceniany w kraju i za granicą. Pracował także przy „Dziewczynie z Igłą” Magnusa von Horna – ten film święcił w ubiegłym roku triumfy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, a teraz powalczy o Oscara w kategorii „najlepszy film zagraniczny”. Notabene urodzony w Szwecji von Horn również ma już polskie obywatelstwo. Tu założył rodzinę i tu jest teraz, jak sam mówi, jego dom. Ewa Puszczyńska w rozmowie z Interią przyznaje, iż zagraniczni twórcy coraz chętniej wybierają nasz kraj do realizacji swoich filmów. I chętnie zatrudniają polskich filmowców, by pracowali przy ich produkcjach w innych krajach: „Wysyłamy naszych twórców w świat. Udowadniamy, iż możemy. Że nie jesteśmy gorsi od amerykańskich ekip. Może choćby jesteśmy lepsi pod pewnymi względami. Mamy bardzo utalentowanych twórców, którzy zasługują, by świat się o nich dowiedział” – przyznaje producentka w wywiadzie.