Żyjemy w czasach, w których dzieci w jakiejś niemałej części nie wychowują rodzice. Wychowują je urządzenia, a ściślej rzecz biorąc, samozwańczy „wychowawcy”, którzy pod nieobecność rodziców chętnie nasze dzieci wychowają. Nic zatem dziwnego, iż niektórzy rodzice ze zdziwieniem konstatują, iż żyją pod jednym dachem z dziećmi, których wyborów nie rozumieją lub których w jakimś sensie nie znają.