Fatwires x Atsushi Izumi – Kisen Kongou/Kyukan

nowamuzyka.pl 1 miesiąc temu

Basowe brzmienia z fabrycznego silosu.

Stojący od siedemnastu lat za słynnym projektem Dadub włoski producent Daniele Antezza prowadzi od niemal połowy minionej dekady własną wytwórnię Holotone. Początkowo publikował jej nakładem swe solowe nagrania, firmowane szyldem Inner8, ale potem zaczął również wydawać płyty innych artystów, lokujących swą twórczość na przecięciu ambientu, dubu i industrialu, takich jak Scald Process, Lifecutter czy Franz Rosati. W minionym roku w katalogu Holotone zagościły dwie winylowe EP-ki duetu Fatwires x Atsushi Izumi, które teraz uzupełnione o jeden nowy utwór trafiają na kompaktowy krążek.

Tworzące go nagrania powstały w wyniku wymiany plików między dwoma artystami mieszkającymi w Hamburgu i Osace. Z tego pierwszego z miast pochodzi John Eckhardt, ceniony na jazzowej i klasycznej scenie kontrabasista, mający w dorobku współpracę z Elliotem Sharpem i Evanem Parkerem. Zafascynowany nowoczesną elektroniką, powołał pięć lat temu do życia projekt Fatwires, który dorobił się albumu „The Wicked Path”. Z kolei w Osace pracuje Atsushi Izumi, mogący pochwalić się dwoma płytami dla Opal Tapes i jedną dla Ohm Resistance. Już nazwy tych tłoczni wskazują na to, iż wspólne dzieło obu twórców będzie lokować się w formule eksperymentującej z bass music.

I tak jest rzeczywiście: Eckhardt i Izumi już w otwierającym zestaw „Ga” wytaczają masywny dubstep, wpisując warczące basy i niepokojącą elektronikę w wolno toczące się bity. Tym samym tropem podąża „Kei”, w którym na pierwszy plan wysuwają się industrialne przestery. „Agakane” uderza niemal tanecznym pulsem, ale ma wręcz horrorowy ton, za sprawą nawiedzonych głosów dobiegających z tła. W „Kyukan” dostajemy morderczy dub, rozpięty między postrzępionymi samplami a fabrycznymi pogłosami.

„Yamongan” to trwający osiem minut psychoaktywny ambient, spleciony z industrialnych efektów i dronowych wyziewów. Wraz z „Sarusawa” powraca zwalisty dub o powoli rozpędzającym się rytmie z potężnym basem godnym samego Billa Laswella w roli głównej. W „Onitori” rozbrzmiewają z kolei echa dokonań Merzbowa, ponieważ to spazmatyczny noise, który nie bierze jeńców. Chwilę oddechu niesie IDM-owy wstęp do „Kisen Kongou”, ale i tu z czasem uderza zbasowany dubsetp. Płytę kończy w „Sekiun” stylowy ukłon w stronę niemal klasycznego industrialu z lat 80. spod znaku wczesnego Einsturzende Neeubauten.

Znakomity to materiał: brutalny, ale nie agresywny, ciężki, ale nie przytłaczający, psychodeliczny, ale daleki od sennego odrętwienia. Jest tu potężna moc basu i połamanych bitów, przefiltrowana przez przestrzenny ambient i przetworzona przez industrialne preparacje. Muzyka ta zanurzona jest w przemysłowych pogłosach, sprawiających wrażenie, iż wszystkie te dźwięki dochodzą do nas z gigantycznego silosu. Pierwsi byli oczywiście Techno Animal – ale dziś kolejne pokolenie tworzy zdecydowanie ciekawszą wersję industrialnego dubu. To właśnie przypadek tej kolekcji.

Holotone 2025

Idź do oryginalnego materiału