Farmus: Ważne to co widać, ale czasem ważniejsze, to czego nie widać

goniec.net 6 godzin temu
A czego nie widać? Często na przykład pierwszych oznak choroby. Moja kuzynka dowiedziała się, iż chyba ma raka, ponieważ kiedyś zupełnie przypadkowo, spontanicznie i nie planowanie kupiła sobie perukę. At tak. Poszła na zakupy czegoś nowego do ubrania, a wróciła z peruką. W domu zaczęła się nad tym spontanicznym zakupem, wydawało się bez sensu, zastanawiać. I po nitce do kłębka doszła do wniosku, iż sama sobie powiedziała. No bo, kto nosi perukę? I czego jest ona symbolem? Natychmiast poleciała do lekarza. Jej obawy sprawdziły się. Na całe szczęście był to początek choroby. Żyje do dziś, a perukę pieczołowicie przechowuje, choć nigdy jej nie musiała założyć.
Podobnie nie można poznać wielkości lasu po drzewie. Do tego potrzebna jest mapa.
Także nam podają jakieś fragmenty informacji, które są ważne, ale prawdopodobnie jeszcze ważniejsze są te fragmenty, o których się nam nie mówi.
Więc pojechał premier Kanady Mark Carney na rozmowy z prezydentem USA Donaldem Trumpem, i co? Nic nie pomogło zastawianie się królem Karolem III, którego podwładnymi są wszyscy obywatele Kanady. Czyżby zapomnieli, iż Stany Zjednoczone po rewolucji amerykańskiej zwaną Wojną o Niepodległość Stanów Zjednoczonych stały się niepodległym państwem nie uznającym monarchii brytyjskiej? A Deklaracja Niepodległości uchwalona 4 lipca 1776 stała się podwaliną do naśladowania w wielu państwach. Między innymi nasza Konstytucja z roku 1791 jest uważana, za 2-gi taki dokument w świecie. Z istotną różnicą: podczas gdy Stany rosły w siłę stając się niezaprzeczalnym hegemonem świata, my straciliśmy niepodległość na 123 lata. A to o czym się mało pisze, iż podczas walk niepodległościowych w Stanach zatopiono cztery statki z herbatą zostały zatopione. I od tego czasu napojem z wyboru w Stanach jest kawa, choć w Anglii dalej króluje herbata. Jakież było moje zdumienie, kiedy pierwszy raz na lotnisku Heathrow w Londynie zobaczyłam autentyczne czajniczki i filiżaneczki z herbatą podawane oczekującym podróżnym. Natychmiast sobie taką herbatę zamówiłam. I potem delektowałam. Ja, z rogu zapyziałego komunistycznego Śląska popijałam herbatę na lotnisku w Londynie. Nie, nic złego w tym nie było. Człowiek z prowincji ma prawo cieszyć się przekraczaniem barier. I możecie sobie myśleć co chcecie o mojej euforii z picia herbaty z czajniczka i filiżaneczki na lotnisku w Heathrow, ale dla mnie to było otwarcie następnej bramy. Nikt mi nigdy o czymś takim błahym jak picie herbaty na lotnisku nie powiedział. Widocznie, ci którzy już latali, uważali to za coś tak zwyczajnego, iż nie warto było o tym mówić. A może pili tę herbatę z filiżaneczki rozczapierzając paluchy jakby to były krogulce. A to było ważne, bo po sposobie trzymania filiżanki rozpoznawało się człowieka z ogładą. Ale o tym się oficjalnie w komunistycznym kraju nie mówiło. W niektórych kręgach im bardziej siorbał i trzaskał łyżeczką o brzegi szklanki mieszając cukier, tym lepiej. Ach, i jeszcze sobie tą łyżeczką dziobał oko, bo jej ze szklanki nie wyjmował. No po co ja to wszystko pamiętam?
Podobnie jest w życiu. Kiedy analizujemy drobne problemy, potrafimy się w nich zatracić, tracąc z pola widzenia szerszy kontekst, cel lub skutki naszych działań. Na przykład, pracownik skupiony na jednym, małym zadaniu, może nie zauważać, iż jego praca jest częścią większego projektu, który ma inny cel. Więc z jednej strony nie powinniśmy się nadmiernia skupiać na szczegółach, ale z drugiej strony te szczegóły, czy też ich brak, odsłania to czego nie wiemy.
Pamiętacie, jak mówiło się ‘z dobrze poinformowanego źródła? Znaczyło to tyle, co ktoś kto wie postanowił poinformować gawiedź. Tym sposobem jako młoda studentka dowiedziałam się, właśnie z dobrze poinformowanego źródła, o filmie Wajdy ‘Człowiek z marmuru’. Taki anons od zaufanych (wtedy nie rozumiałam, iż ci zaufani byli najczęściej agentami komunistycznej bezpieki), żeby sprawdzić reakcje. A reakcje sprawdzało się najpierw od góry i od liderów. Och naiwni! Wtedy wierzyliśmy, iż wspaniały reżyser Wajda zrobił film o komunistycznej prawdzie historycznej. Nie chcieliśmy podejrzewać, iż to ktoś wysoko zdecydował, iż taki film – na uspokojenie proletariatu – jest narzędziem utrzymania władzy. Tak tak – deep state już wtedy operował, choć się tak nie nazywał. Potem udało mi się dostać wejściówkę na specjalny pokaz filmu. Niestety, rzadko znajdujemy się w forpoczcie informacji poufnych. Dopiero po latach dowiedziałam się, iż to było kulturowe zapożyczenie, bo człowiekiem z marmuru był nazywany generał Lee walczący po stronie Konfederatów z południa w amerykańskiej Wojnie Secesyjnej (Civil War). Podobnie jak i Cud na Wisłą był poprzedzony cudem nad Marną z 1914 roku, kiedy to wojska francuskie nie przepuściły Niemców do Paryża, a tym samym uniemożliwiły niemiecki plan szybkiej wojny (blitzcrieg).
Ostatnio prezydent Trump znów usunął Kanadę spod ochronnych skrzydeł i podniósł cła zaporowe na towary z Kanady, ale jak wyglądały rozmowy? Czy były jakieś negocjacje? Na pewno były, tylko to są informacje nie dla mnie. Dlaczego poufne? Nie wiadomo. Bo przecież, to czego nam nie powiedzą jest porażką negocjacji kanadyjskiego rządu. A tak przecież nie może być – rząd (nie tylko kanadyjski) nie popełnia błędów. Więc po ogłoszeniu nowych ceł nałożonych na Kanadę zalega cisza. Ach, przepraszam, partia liberalna stojąca za obecnym rządem liberalnym Kanady, wzmogła akcję zbierania pieniędzy. Chcą ode mnie jeszcze więcej? Wszystko zaczyna się walić dookoła, a nasz rząd jak zwykle umywa ręce od odpowiedzialności, zwala ją na nas, i prawdopodobnie jak przyjdzie do rozliczenia to się schowa, zostawiając bałagan innym do wysprzątania. Szkoda, iż ja tak nie mogę zrobić, bo jak nawarzę kwaśnego piwa, to muszę je sama wypić. Taka kolej losu, zależna od położenia w hierarchii społecznej. .
I nie czarujmy się, to przemilczanie nie jest wyłączną domeną manipulujących elit rządzących. Ostatnio udzielałam konsultacji (a adekwatnie próbowałam mu udzielić) jednemu panu, który postanowił zostawić rodzinę, dla innej (rodziny). Niestety, nie potrafił podać choćby trzech dobrych cech żony, którą chce zostawić. A przecież to niemożliwe, iż w czasie 20 lat nie zrobiła niczego dobrego. Jemu jednak potrzebna jest prawda zero-jedynkowa. Obecna żona jest fe. Nowa kandydatka same cacy. Jak myślicie jak daleko ten facet zajedzie z takim zaprzeczeniem tego, o czym nie chce pamiętać? Nie jest już moim klientem. Nie mogę mu pomóc. jeżeli ktoś zaprzecza prawdzie, bo jej nie chce dostrzec…
Alicja Farmus,
Millbridge, 13 lipca, 2025
Idź do oryginalnego materiału