Niezwykle istotną częścią świata gier z serii „Fallout” jest ich komediowy ton. Twórcom adaptacji od Amazon Prime Video zależało na tym, by odwzorować go w serialu. Jonathan Nolan powiedział nam o tym, jak to osiągnięto.
Co wyróżnia serial „Fallout” na tle innych postapokaliptycznych seriali? Odpowiedź jest prosta – komediowy ton, który filmowcy zgarnęli wprost z kultowego cyklu gier. W rozmowie z Serialową i innymi mediami Jonathan Nolan (producent wykonawczy i reżyser adaptacji) opowiedział, co dokładnie znaczy dla niego ton „Fallouta” i dlaczego jest to coś, co porównał do „Lawrence’a z Arabii z żartami o fiu*ach”.
Fallout – czy serial to komedia? Co na to Jonathan Nolan?
Zdaniem Nolana ton „Fallouta” jest czymś wyjątkowym i niepodrabialnym w innych franczyzach. Filmowiec określił go mieszanką rozmaitych elementów, które wspólnie składają się na charakterystykę cyklu gier. Kiedy ekipa zabierała się za adaptację serii, ton był zatem jednym z najważniejszych wyznaczników dla twórców.
— Czerpaliśmy inspirację z gier. Kiedy dyskutuje się o adaptacji serii siedmiu czy ośmiu gier z otwartym światem, przy których wasze wrażenia mogą bardzo różnić od moich – a taka jest natura tych gier – to, co się naprawdę adaptuje, to jest ich ton. Kiedy po raz pierwszy zagrałem w „Fallouta 3”, jakieś 15 czy 20 lat temu, to doświadczenie utknęło we mnie z powodu tonu. A ten ton jest konkretnie tym pysznym koktajlem, [który] może nie każdemu przypadnie do gustu, ale to coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem, a co było dla mnie absolutnie uzależniające. Ten pyszny koktajl mroku, emocji, przemocy, satyry politycznej, humoru, coś wręcz dziwacznego. No i to poczucie, iż [„Fallout”] może być tak wieloma różnymi rzeczami jednocześnie. Po prostu nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem.
W dalszej części rozmowy Nolan stwierdził, iż kluczowym momentem w osiągnięciu tego specyficznego tonu „Fallouta” było zatrudnienie adekwatnych scenarzystów – takich, którzy są wyspecjalizowani zarówno w komedii, jak i popkulturowym science fiction. Producent osiągnął ten efekt za sprawą duetu showrunnerów – Grahama Wagnera i Genevy Robertson-Dworet .
— Od samego początku współpracowaliśmy z Genevą i Grahamem, naszymi genialnymi showrunnerami. Geneva jest bardziej zbliżona do mnie, ponieważ pochodzi ze świata filmów komiksowych. Graham wywodzi się z komedii – „Portlandia”, amerykańska wersja „The Office”, „Dolina Krzemowa”, więc zebranie tych genialnych scenarzystów razem, łącząc wszystkie nasze wrażliwości, wydawało się najlepszą drogą do odtworzenia tego tonu. Dla mnie był to pierwszy raz, kiedy naprawdę kręciłem komedię. Zawsze staraliśmy się umieszczać lżejsze momenty i myślę, iż prawdopodobnie jestem odpowiedzialny za niektóre lżejsze momenty w filmach mojego brata [Christopher Nolan, reżyser m.in. „Oppenheimera”] przez lata naszej wczesnej współpracy. Zawsze chce się trochę osłodzić lekarstwo, prawda? Zawsze czułem, iż można dotrzeć do mroczniejszego miejsca, jeżeli rozluźni się publiczność odrobiną humoru. I myślę, iż to jedna z rzeczy, które robi „Fallout”.
Na koniec Nolan podzielił się zabawnym wspomnieniem z planu, które jego zdaniem dobrze oddaje odcień komediowego tonu „Fallouta”.
— Dla mnie to był pierwszy raz, kiedy pracowałem ze scenarzystą komediowym, niesamowicie utalentowanymi aktorami komediowymi. I była szansa na zabawę, na odłożenie na chwilę scenariusza na bok. Jednym z moich ulubionych momentów podczas produkcji było to, iż byliśmy w Namibii, słońce zachodziło, byliśmy w tej niesamowitej opuszczonej rafinerii diamentów na Wybrzeżu Szkieletowym. Tracimy oświetlenie. Obraz wygląda jak „Lawrence z Arabii”, a my opowiadamy żarty o fiu*ach. Graham [Wagner] odwrócił się do mnie i powiedział: „Mam to, to [Andriej] Tarkowski z żartami”. A ja pomyślałem, iż no dobra, nie wiem, czy wszyscy pokochają Tarkowskiego z żartami, ale jestem za.
Jeśli jesteście ciekawi, co jeszcze wydarzyło się na spotkaniu twórców z Serialową, sprawdźcie, co filmowcy powiedzieli nam o tym, dlaczego zrezygnowano z CGI w serialu „Fallout”. Możecie dowiedzieć się m.in. o tym, jak kręcono adaptację, a także, jaka część scenografii została zbudowana przez ekipę na planie.
By dowiedzieć się jeszcze więcej o kulisach produkcji, sprawdźcie, w jaki dokładnie sposób serial „Fallout” wiąże się z grami. Możecie też dowiedzieć się, czy aktorzy „Fallouta” grali w gry. W międzyczasie przeczytajcie też, co okazało się dla twórców największym wyzwaniem przy adaptacji „Fallouta” i dlaczego Ghul miał być sexy.
By dowiedzieć się, co o serialu myśli Serialowa, koniecznie sprawdźcie nasz tekst: Fallout – recenzja serialu.