EVILIZERS - Lord of the lost souls (2025)

powermetal-warrior.blogspot.com 1 miesiąc temu

Kto lubi klasyczny heavy metal i takie dźwięki w klimatach Judas Priest czy saxon , ten powinien posłuchać "Lord of the lost Souls". To najnowszy album włoskiej formacji Evilizers. To włoski band, który zaczynał jako cover band Judas Priest, a od 2017 r staje się evilizers i zaczyna tworzyć własną muzykę. Nowy album ukazał się po 4 letniej przerwie od czasu wydania "Solar Quake". Premiera "Lord of the lost souls" odbyła się 28 lutego nakładem Punishment 18 Records.

Okładka klimatyczna i zachęca by sięgnąć po owe wydawnictwo. Nie ma tu za grosz oryginalności i dostajemy odgrzewane kotlety. Na szczęście band grać potrafi i dzięki temu dostajemy kawał solidnego heavy metalu, gdzie dostajemy zadziorne riffy i chwytliwe melodie. Band idzie utartymi schematami i nie próbuje tworzyć czegoś nowego, ani też zaskoczyć słuchacza. Dobrze układa się kooperacja gitarzystów Novarese/Ruffa. Panowie stawiają na sprawdzone i ograne patenty. Dobrze się tego słucha, ale nie wzbudza większych emocji. Najsłabszym ogniwem jest tutaj wokalista Fabia Attaco, który momentami tak jakby się męczył. Nie do końca przemawia do mnie jego maniera wokalna.

Co znajdziemy tutaj? Rozpędzony "Rise Up", gdzie band czerpie garściami z dokonań Iron maiden i to taki klasyczny kawałek, który kipi energią. Więcej maniery judas priest uświadczymy w prostym i chwytliwym "No return". Nie ma tutaj niczego odkrywczego, ale słucha się tego przyjemnie. Praca gitar robi robotę i pokazuje, iż band potrafi grać. Mamy jeszcze melodyjny i taki przesiąknięty nwobhm "Scanners". Banalny tez w swojej konstrukcji jest "Facing my Fear", tylko iż tutaj band stara się brzmieć mroczniej i agresywniej. Końcówka płyty bardzo energiczna i melodyjna. Na wyróżnienie zasługuje przebojowy i rozbudowany "Lord of the lost souls".

Włoski Evilizers nie odkrywa ameryki, ale spełnia się w graniu klasycznego heavy metalu w stylu swoich idoli - Judas Priest. Nie jest to złe, bowiem dobrze się tego słucha i choćby można wskazać dobre momenty na płycie. Troszkę popracować nad aranżacjami, nad wokalistą i można przejść do kolejnego etapu.

Ocena: 6/10

Idź do oryginalnego materiału