Hiszpania to kraj, który uczestniczy w Eurowizji niemal od samego początku istnienia konkursu. W 2024 roku to iberyjskie państwo wystartowało w największym muzycznym konkursie świata po raz sześćdziesiąty trzeci. Niestety, tylko dwa podejścia Hiszpanów do widowiska zakończyły się zwycięstwami. W tym jednym współdzielonym z trzema innymi krajami, co wywołało zresztą niemały skandal, a organizatorem ówczesnej edycji była… Hiszpania. Jak jednak sami mieszkańcy ojczyzny flamenco zapatrują się na swój udział w tym konkursie?
#CoSięMówi To cykl felietonów, w którym koncentrujemy się na postrzeganiu Eurowizji w poszczególnych krajach Europy. Nie brakuje również tematów o charakterze społecznym, na które Konkurs wywarł znaczący wpływ i doprowadził do szerszej debaty na forum publicznym. Artykuły powstają przy współpracy z członkami OGAE różnych krajów, a także miłośnikami Eurowizji, którzy na co dzień mieszkają w omawianych państwach, bądź są z nimi silnie związani.
32 zera i 11 punktów od widzów
Eurowizja to temat, który co roku przewija się w największych hiszpańskich mediach. Chociażby w El Pais, najchętniej czytanym dzienniku online w tym iberyjskim kraju. Artykuł, który ukazał się po finałowym występie grupy Nebulossa, nie napawa jednak optymizmem. Już pierwsze słowa – kolejny rok, kiedy Hiszpania musi zadowolić się zajęciem miejsca w dole tabeli – ukazują obraz rozczarowania dość słabymi wynikami w ostatnich latach. Co więcej, autorzy artykułu skupili się na liczbie zer, których Hiszpania zdobyła aż trzydzieści dwa. Wymienili także wszystkie kraje, które nie przyznały punktów ich ojczyźnie. Dość fatalistyczne podejście do wyników, prawda?
Czy Hiszpanów interesuje Eurowizja?
Analizując to zagadnienie, wziąłem pod uwagę dwa czynniki – wielkość hiszpańskiego klubu OGAE oraz oglądalność ostatniej edycji konkursu. W przypadku pierwszego z nich, Hiszpanie mogą się pochwalić szóstym pod względem liczebności klubem. Można by oczywiście zastanawiać się, czy jest się czym chwalić, skoro Hiszpania należy do Big Five, a jednak jej klub OGAE nie jest jednym z pięciu największych. Porównując kluby innych państw Wielkiej Piątki, można jednak zauważyć, iż przykładowo francuski liczy niemal dwukrotnie mniej członków, zaś włoski aż czterokrotnie.
Ponadto warto wspomnieć, iż Hiszpania jako jedyna może poszczycić się organizacją aż dwóch imprez przedeurowizyjnych, tzw. preparties, w Barcelonie i Madrycie. Co roku widownia jest wypełniona do ostatniego miejsca na każdym z nich, również artyści bardzo chętnie uczestniczą w tych wydarzeniach. Reasumując, być może Eurowizja to nie derby Realu z Barcą, pozostaje jednak szalenie popularnym wydarzeniem w Hiszpanii.
A co z oglądalnością? Tutaj również z pomocą przyjdzie nam porównanie z pozostałymi krajami Wielkiej Piątki. Wprawdzie sumarycznie najmniejszą oglądalnością Eurowizji 2024 mógł pochwalić się właśnie kraj z Półwyspu Iberyjskiego – niecałe 4,9 miliona widzów. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż Hiszpania jest najmniej zaludnionym spośród automatycznych finalistów, udział w rynku w przypadku transmisji koncertu finałowego prezentuje się bardzo dobrze. Wówczas ten najmniejszy członek Big Five zdobywa pozycję wicelidera z 41.83% udziału w rynku.
Hiszpanie dumni ze swojego języka
Hiszpański to piękny język, który staje się coraz bardziej popularny na świecie. Patrząc na historię uczestnictwa Hiszpanii w Eurowizji, nie da się ukryć, iż mieszkańcy tego kraju są bardzo dumni ze swojego języka. Spośród 64 konkursowych piosenek (wliczam również Universo z 2020 roku) aż 59 wybrzmiało w całości po hiszpańsku. Tylko 4 zawierały język angielski.
Nieoczekiwanie w 2016 roku w hiszpańskim finale narodowym zwyciężyła Barei z piosenką Say Yay!. Mimo początkowego apetytu na wysoką pozycję i dobrych notowaniach utworu wśród fanów, ostatecznie piosenkarka uplasowała się dopiero na 22. miejscu, zdobywając 77 punktów, w tym tylko 10 od widzów. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyż w ostatnich latach Hiszpania dość często osiągała takie wyniki, gdyby nie fakt, iż pierwszy raz od debiutu w konkursie kraj ten nie wysłał piosenki w swoim języku narodowym.
Nie wszyscy Hiszpanie byli z tego faktu zadowoleni. Pojawiały się liczne głosy nawołujące do wysłania hiszpańskojęzycznej wersji utworu, a choćby do unieważnienia wyników Objetivo Eurovisión. Na utwór spadła krytyka choćby ze strony jednego z członków Królewskiej Akademii Języka Hiszpańskiego, José María Merino. Językoznawca stwierdził, iż wysłanie piosenki, która nie zawiera ani słowa po hiszpańsku jest niereprezentacyjne, bezmyślne i głupie. Sama artystka broniła wyboru, mówiąc, iż był on demokratyczny. Zaznaczyła, iż niektóre style muzyczne lepiej brzmią w innym języku, natomiast zaśpiewanie w języku angielskim pomoże w zdobyciu większej liczby punktów w televotingu. Jak już wiemy, nie udało się to.
Od 2016 roku kraj ten nie zdecydował się na powtórzenie eksperymentu językowego. Nigdy nie wysłał również piosenki w jednym z języków regionalnych, których ma całą gamę. W 2022 roku zespół Tanxugueiras z piosenką w języku galicyjskim, zawierającą również wstawki katalońskie czy baskijskie, był bliski reprezentowania kraju w konkursie. Pomimo zdobycia ponad 70% głosów telewidzów, ze względu na specyficzny system głosowania w Benidorm Fest, grupa zajęła dopiero trzecie miejsce.
Eurowizja: Bop czy flop? Co mówią Hiszpanie o swoich występach?
Myślę, iż najlepszym opisem tego, jak Hiszpanie reagują na własnych artystów na eurowizyjnej scenie, będzie moje wspomnienie z 2023 roku. Drugi półfinał Eurowizji oglądałem w Bilbao w gronie nowo poznanych znajomych z OGAE España.
Po pierwsze, zdziwiło mnie ich serdeczne podejście do wszystkich reprezentantów. Byli zachwyceni m.in. Blanką i od początku przekonani, iż znajdzie się w finale. Razem z Iru, reprezentantką Gruzji, przeżywali koniec jej przygody na etapie półfinału. Natomiast kiedy przyszedł czas na gościnny występ Blanki Palomy podczas półfinału, w salonie mojego baskijskiego kolegi zapadła cisza. Wszyscy z zapartym tchem śledzili to przecież dość mocno okrojone wykonanie Eaea.K iedy artystka skończyła śpiewać, zebrała owacje na stojąco wśród oglądających. Została okrzyknięta królową (jednak jest to słowo, którego Hiszpanie używają bardzo często), a kolejne kilkanaście minut zostało zdominowane przez żywiołowe, a choćby ekstatyczne wręcz omawianie jej występu.
Po finale napisałem do kolegi, który organizował ten eurowizyjny wieczór, by zapytać, czy nie jest mu smutno z powodu wyniku dość dalekiego od oczekiwań. Blanca Paloma co prawda uplasowała się na 16. miejscu spośród dwudziestu sześciu finalistów, co jak na Hiszpanię jest dość dobrym wynikiem, jednakże taki rezultat hiszpańska piosenkarka zawdzięcza głównie jurorom, którzy przyznali Eaea 95 ze 100 punktów zdobytych łącznie przez Hiszpanię. Odpowiedział, iż niezależnie od rezultatu, Blanca dla nich i tak jest królową, a jej występ zdobył szturmem hiszpańskie serca.
Takiego właśnie wsparcia życzyłbym reprezentantom każdego kraju!
O autorze:
Jestem miłośnikiem języka i kultury hiszpańskiej w zasadzie od szkoły średniej. Po ukończeniu filologii angielskiej, podjąłem decyzję o studiowaniu iberystyki, co pozwoliło mi opanować język i zagłębić się w historię, literaturę i tradycję Hiszpanii. W wolnym czasie dużo czytam i podróżuję, a Półwysep Iberyjski pozostaje jednym z moich głównych celów turystycznych. W listopadzie znowu odwiedzę ten kraj, tym razem przy okazji
.
Autor: Sebastian Zasada
Redakcja: Jakub Milarski
Źródła:
elpais.com; escplus.es