UMK, czyli Uuden Musiikin Kilpailu, to niewątpliwie jedne z najpopularniejszych selekcji w sezonie. Fiński konkurs corocznie przyciąga szeroką widownię fanów Eurowizji. Nie dzieje się tak bez przyczyny, bowiem selekcje odznaczają się niewątpliwą jakością, a fakt, iż do konkursu wybieranych jest zwykle zaledwie kilku artystów sprawia, iż najprawdopodobniej w stawce znajdują się najlepsi z najlepszych, którzy się w danym roku zgłosili. W ostatnich latach UMK przeżywa prawdziwy rozkwit, przyciągając największe fińskie gwiazdy (przykładem jest choćby legandarny zespół rockowy The Rasmus), dzięki czemu Finowie mogą się cieszyć z sukcesów na samej Eurowizji, co potwierdza świetny wynik Kääriji z „Cha Cha Cha” w tym roku. Co spowodowało jednak taki sukces samego UMK?
Skromne początki
Cofnijmy się chwilowo do początku istnienia Uuden Musiikin Kilpailu. Selekcje pod tą nazwą pojawiły się w 2012 roku zastępując format „Suomen euroviisukarsinta”, którym Finowie posługiwali się przez wiele lat, dokładnie od 1961 roku. Format selekcji zmieniał się, jednego roku mieliśmy kilku lub kilkunastu artystów, by w kolejnym telewizja YLE dokonała wyboru wewnętrznego, a UMK służyło tylko jako publiczne selekcje utworu dla artysty wybranego już przez fińskiego nadawcę. Pierwszym triumfatorem okazała się Pernilla Karlsson ze śpiewaną w języku szwedzkim balladą „När jag blundar” (która, o ironio, jest ostatnim szwedzkim utworem, jaki słyszeliśmy na konkursie, gdyż Szwedzi nie są póki co zainteresowani wystawieniem utworu w języku narodowym). Pernilla niestety nie zdobyła europejskich serc, skończywszy na 12. miejscu w półfinale. W kolejnych latach bywało, można powiedzieć, raz lepiej, a raz gorzej. Od 2021 roku jednak Finlandia regularnie melduje się w finale, zdobywając dwa razy miejsce w top 10. Czy YLE znalazło wreszcie przepis na sukces na Eurowizji?
Sięgnięcie po język narodowy
W ostatnich latach na Eurowizji zauważalny jest wzrost ilości utworów w językach narodowych. Daje to różny efekt końcowy, ale nie da się zaprzeczyć, iż takie piosenki bardzo urozmaicają stawkę konkursową. Często język narodowy pozwala nam odnieść piosenkę do kultury danego państwa (Ukraina jest tego świetnym przykładem). Dotychczas Finlandia mocno sceptycznie podchodziła do wysyłania utworów po fińsku. Wśród Finów panowało przekonanie, iż ich język jest „niezbyt ładny”, w związku z czym wysłanie utworu po fińsku wydawało się mało opłacalne. Przełom nastąpił w tym roku, kiedy zwariowany raper Käärijä z viralowym hitem „Cha Cha Cha” wygrał UMK i od razu skradł serca fanów z całej Europy, ocierając się o zwycięstwo w Liverpoolu. Utwór swoją niebanalną konstrukcją sam w sobie był ciekawy, ale język fiński tylko go podbił, dodając nutkę tajemniczości. Dzięki temu, iż Finowie w końcu odważyli się i wybrali jakościową piosenkę w swoim języku, która oddawała ich styl, zapewnili sobie sukces. Patrząc na to, jakie utwory są w UMK, widzimy, iż pomimo tego strachu o język, fińskie kompozycje także cieszą się uznaniem w selekcjach. Pamiętamy wszyscy Erikę Vikman (nazywaną pieszczotliwie przez czytelników Dziennika Eurowizyjnego „Cycoliną”) z utworem „Cicciolina” z 2020 roku czy BESS z niezwykle energicznym utworem „Ram Pam Pam” z zeszłorocznych selekcji. Utwory te wyróżniały się także przez rezygnację z angielskiego, na rzecz ojczystego języka. W UMK język fiński (w przeciwieństwie choćby do Melodifestivalen, gdzie utwory po szwedzku stanowią często marginalne znaczenie) stanowi istotną kwestię, co po tegorocznym sukcesie z pewnością się wzmocni. Kto wie, może Szwecja, widząc sukces sąsiada wreszcie wyjdzie poza strefę komfortu i wyśle utwór po szwedzku?
Podążanie za światowymi trendami
Na pewno wszyscy dobrze pamiętają, że kilka lat temu muzyka inspirowana latami osiemdziesiątymi znów wróciła do łask. Rok 2021 jest tego doskonałym przykładem, także w kontekście eurowizyjnym. W preselekcjach różnych państw mieliśmy utwory, które albo zahaczały, albo jawnie nawiązywały właśnie do tego okresu. W Norwegii doskonałym przykładem była wokalistka Raylee z utworem „Hero”. Skupiając się natomiast na UMK, do stawki zgłosił się duet Teflon Brothers z towarzyszącą im szwedzką piosenkarką Pandorą. Piosenka „I love you”, zaśpiewana zarówno po fińsku jak i angielsku, z miejsca stała się jednym z faworytów selekcji i wielu fanów konkursu chciało, aby to ten utwór reprezentował Finlandię na Eurowizji. Co prawda podczas występu na żywo było już nieco gorzej, jednak gdyby nie udział zespołu Blind Channel ze świetnym „Dark Side”, który zgniótł konkurencję, to właśnie Teflony i Pandora pojechaliby do Rotterdamu. „I love you” jest przykładem, iż w Finlandii obserwuje się na bieżąco trendy, jakie w tej chwili panują w muzyce, co przynosi dobre rezultaty i tym samym wprowadza do selekcji jakość, rezygnując z przestarzałych brzmień.
Wyciąganie wniosków
Finlandia jest państwem, któremu na Eurowizji zwykle szło różnie, bywały lata lepsze i te gorsze. Istnieje jednak rzecz, za którą można Finów pochwalić, a także czego mogłyby uczyć się od nich inne nacje. Chodzi o wyciąganie wniosków. Ten nordycki kraj w latach 2015-2017 pozostawał w półfinale. Sytuacja powtórzyła się także w roku 2019, kiedy na konkurs zaproszono znanego z globalnego hitu „Sandstorm” DJ’a Darude. Kiedy sytuacja Finlandii na Eurowizji była beznadziejna, nagle przyszło otrzeźwienie. YLE wreszcie zdało sobie sprawę, iż coś jest nie tak i wypadałoby wprowadzić zmiany w selekcjach, by w końcu awansować. Takim sposobem, od 2020 roku mamy Uuden Musiikin Kilpailu w tej samej formie – wybieranych jest jedynie kilkoro artystów, którzy spotykają się na jednym koncercie finałowym i rywalizują o reprezentowanie kraju. Dzięki tej konsekwencji, Finlandia ma stabilny format wyboru, który przynosi rezultaty chociażby w postaci regularnego awansu do sobotniego finału. Fakt, iż Finom chciało się coś zrobić w tym temacie i coś zmienić, przyczynił się do tych sukcesów. Mało tego, reforma UMK stanowi przykład dla innych państw, choćby dla Łotwy (która nie robi niczego, by poprawić swoją sytuację i co roku organizuje Supernovą, niedającą im od 2017 roku upragnionego awansu) jak i (niestety) Polski, żonglującej sposobem wyboru reprezentanta na prawo i lewo, przez co polscy artyści tak naprawdę nie wiedzą, czego się w danym roku spodziewać.
Przejrzystość i transparentność
Pewnie wielu czytelników odbierze ten powód jako swego rodzaju prztyczek w nos naszemu nadawcy i nie pomylicie się. Przejrzyste reguły selekcji, jak i zachowana zasada transparentności w obecnych czasach nie powinny podlegać żadnej dyskusji i być po prostu oczywistością. W UMK wszystko jest podane na tacy – widzimy od razu, kto ile punktów otrzymał zarówno od jury jak i widzów, jak to rozłożyło się na procenty i w efekcie kto jakie miejsce zajął w klasyfikacji ogólnej. Nikt tu niczego nie ukrywa, ani nie stosuje dziwnych sztuczek. W taki sposób właśnie powinny odbywać się selekcje we wszystkich uczestniczących na Eurowizji państwach. Uuden Musiikin Kilpailu, jest formatem, który po prostu się udał i przynosi efekty, a to za sprawą Finów, którzy dobrze potrafili zdiagnozować problem, co poskutkowało sukcesami. Po olbrzymim sukcesie w tym roku, należy się spodziewać jeszcze więcej jakości płynącej z tego formatu. Powodów sukcesu UMK można by wymieniać jeszcze więcej. Pozostaje nam liczyć, iż coraz więcej państw (zwłaszcza Polska) zacznie się przyglądać Finlandii i tym samym wyciągać jakieś wnioski na przyszłość. Ogólnie mówiąc, Finlandio – robisz to dobrze!
Autorką artykułu jest Klaudia Tobiasz, źródła: wikipedia.org, Youtube, fot.: @paidatonriehuja, @karoliinabarlund