TVP nie przedstawiła dziś stanowiska ws. Eurowizji 2026
Zapowiedź oświadczenia Telewizji Polskiej, którą wiceszef biura spraw korporacyjnych przekazał portalowi Goniec.pl, na razie się nie spełniła, a dziś nadawca (nadal) milczy i nie przedstawia swojego stanowiska w sprawie uczestnictwa Polski w Eurowizji 2026, chociaż informacja o tym, iż oświadczenie będzie przygotowane, odbiła się szerokim echem w polskich mediach czy wśród eurowizyjnego środowiska, także poza granicami kraju. Zgodnie z przewidywaniem fanów Eurowizji głosujących na Instagramie Dziennika Eurowizyjnego Polska weźmie udział w przyszłorocznym konkursie, zresztą TVP jest już na kolejnym etapie procesu selekcyjnego, a niedługo uczestnicy dowiedzą się, czy zostali zaproszeni na przesłuchania w Warszawie 18 grudnia. Brak stanowiska TVP ws. Eurowizji, zmian zatwierdzonych przez EBU i udziału Izraela z pewnością nie uspokoi nastrojów w Internecie, a głosy sprzeciwiających się polskiemu startowi są coraz bardziej donośne, zarówno w komentarzach, jak i (z pewnością) w e-mailach wysyłanych do pracowników stacji czy w powstających petycjach. Sprawa prawdopodobnie wyjaśni się wkrótce, bo zgodnie z doniesieniami austriackich mediów, lista startowa Eurowizji 2026 powinna być znana zaraz po 10 grudnia, chociaż EBU wcześniej twierdziło, iż skład poznamy dopiero przed Bożym Narodzeniem.
Hiszpania i Holandia w Grupie Sterującej, a poza Eurowizją
Powody bojkotu mogą być różne, chociaż wszystkie wywołane są obecnością Izraela w stawce. Telewizja hiszpańska RTVE głośno i dosadnie mówi o ludobójstwie i trudnej sytuacji Palestyńczyków w Strefie Gazy, a ostatnio wyemitowała materiał, w którym na jednym ekranie zestawiła występ Yuval Raphael z Eurowizji oraz widok bombardowanej Gazy. Jednocześnie nadawca startuje w Eurowizji Junior, a reprezentant kraju miał dziś pierwszą próbę techniczną. Hiszpańskie media spekulują, czy Hiszpania będzie kontynuować starty w dziecięcym konkursie w przyszłym roku i co z pozycją Any Marii Bordas, przedstawicielki RTVE, która jest aktualnie przewodniczącą Grupy Sterującej ds. Eurowizji. Jak przebiegać będzie jej kooperacja z resztą grupy i z reprezentantami EBU, gdy prezes RTVE wciąż grzmi w sieci i wypowiedziach publicznych, krytykując EBU i innych nadawców.
W porównaniu do Hiszpanii, holenderski nadawca przyjął stonowaną postawę, a AVROTROS ograniczyło się do oświadczenia. Chociaż to Holendrzy jako pierwsi ogłosili wycofanie, gwałtownie odsunęli się w cień. Ten kraj również startuje w Eurowizji Junior i ma swoją przedstawicielkę w grupie sterującej ds. dorosłego konkursu. Zarówno Hiszpania jak i Holandia zrezygnowały z Eurowizji na zaawansowanym etapie przygotowań do konkursu. Już niedługo opublikowane będą piosenki Benidorm Fest, z kolei w Holandii reprezentant został już wskazany wewnętrznie. Preselekcje hiszpańskie zostały odłączone od Eurowizji, a plany holenderskie anulowano.
Słowenia i Irlandia nie rozpoczęły procesu selekcyjnego
Nieco inaczej jest w Słowenii i Irlandii, gdzie nadawcy zwracali uwagę na sytuację polityczną, ale też głośno mówili o problemach z głosowaniem telewidzów i brakiem transparentności EBU. Podobnie jak Holendrzy, Słoweńcy i Irlandczycy oskarżają rząd izraelski o silny i mocno finansowany wpływ na głosowanie publiczności. Zmiany, które EBU proponuje w tym zakresie mogą nie być wystarczające, by to zatrzymać. Irlandzki „The Journal” opublikował ankietę, w której ponad 78% popiera decyzję RTE o wycofaniu się. Przeciwnego zdania jest 16% ankietowanych. Bojkot wspiera szereg byłych reprezentantów Irlandii, w tym trzykrotny zwycięzca (w tym dwukrotnie jako solista na scenie) – Johnny Logan. W środowisku fanowskim pojawiają się głosy, iż rezygnacja Słowenii i Irlandii może mieć też inny powód – nadawcy od lat nie odnoszą sukcesów w konkursie, nie mają też pomysłu na odpowiednią strategię preselekcyjną, a opinia społeczna często krytykowała telewizje za udział w drogim projekcie bez konkretnych sukcesów. Zarówno RTE jak i RTV SLO nie przedstawiały publicznie żadnych planów na wypadek wyboru reprezentanta na Eurowizję 2026.
Czy warto marnować pieniądze na Eurowizję w fazie testowej?
Bojkot może mieć też podłoże finansowe, chociaż w tej kwestii nie stał się na tyle istotny (zwłaszcza dla biedniejszych nadawców) by z niego skorzystać. Zmiany, jakie zatwierdzono w czwartek, mogą ale nie muszą poprawić kondycję konkursu. Chociaż EBU zapewnia, iż wszystko będzie dobrze, kontrola będzie odpowiednia, a wszelkie manipulacje mają być karane, nie przedstawiono publicznie odpowiednich mechanizmów, by to weryfikować i ucinać zanim dojdzie do nadmiernego wpływu na televoting. W obliczu tak niepewnego formatu głosowania niektórzy nadawcy powinni zastanowić się, czy warto inwestować w Eurowizję 2026 ogromne środki finansowe, skoro sama Eurowizja nie jest już wizerunkowo na topie, a sam wynik może nie być sprawiedliwy, pomimo starań poszczególnych telewizji. Nadawcy, którzy bojkotują konkurs, nie zapłacą nic, a będą mogli obserwować, czy modyfikacje zasad faktycznie wpłynęły pozytywnie na jakość wyników, atmosferę, bezpieczeństwo czy wizerunek wydarzenia. Ocena z pozycji biernego uczestnika jest całkiem opłacalna i dziwne, iż większe grono nadawców nie zdecydowało się na taki krok, mimo, iż skarg po Eurowizji 2025 było sporo.
Co kraj to inny powód podjętej decyzji
Kwestia bojkotu jest jednak nierozerwalnie związana z polityką, gospodarką, stosunkami międzynarodowymi czy przeszłością Europy, na co wskazują liczne europejskie publikacje medialne dotyczące ostatnich wydarzeń. Niemcy, Austria i Szwajcaria murem stanęły za telewizją KAN, a austriackie media nie ukrywają, iż podejście ORF związane jest z odpowiedzialnością historyczną. Z kolei nadawca izraelski publicznie w swoich raportach chwali Grecję, Maltę i Cypr, wymieniając tych nadawców jako swoich głównych sojuszników w trakcie Zgromadzenia Ogólnego EBU, chociaż na samej Malcie dyskusja na temat udziału wyspy wywołała podziały w społeczeństwie. Kraje nordyckie razem zagłosowały za zmianami w Eurowizji, jednocześnie dopuszczając Izrael do startu, jednak Islandia, której nadawca najgłośniej nawoływał do wykluczenia telewizji KAN, decyzję w sprawie udziału podejmie dopiero w środę. Stosunkowo kilka słychać z Wielkiej Brytanii i Francji, chociaż nadawca BBC kilkukrotnie naiwnie nawoływał do zachowania neutralności konkursu. Cisza także w małych krajach bałtyckich czy na Bałkanach. Jeden z dziennikarzy albańskich zasugerował, iż telewizja RTSH nie ma możliwości dołączyć do bojkotu z uwagi na ścisłe powiązania gospodarze z Izraelem. Stawianie się przeciwko Izraelowi może być uznane za sprzeciwienie się USA, a na to kraje ze wschodniej Europy nie będą mogły sobie pozwolić w kontekście wojny ukraińsko-rosyjskiej i zagrożenia dla tej części Europy.
Otwarte pytanie do artystów. Czy wiedzą, co może ich czekać?
Gdzie w tym wszystkim są artyści i muzyka? W obecnej sytuacji, gdy konkurs rozpada się na naszych oczach, muzyka spadła na dalszy plan, chociaż to właśnie wybierani reprezentanci staną się twarzą kontrowersyjnego i upolitycznionego wydarzenia. Można mówić, iż każdy, kto się zgłaszał, był świadomy, gdzie może pojechać, a udział w Eurowizji nie jest już tym, czym kiedyś. Ryzyko linczu, hejtu w internecie czy wywierania presji na publiczne gesty przeciwko Izraelowi może być na porządku dziennym, bo zdaje się, że w Internecie sprzymierzeńców bojkotu jest mnóstwo i są niezwykle aktywni. Odbije się to na reprezentantach, a mniej na samej telewizji czy osobach decyzyjnych schowanych w swoich siedzibach. Co artyści marzący o Eurowizji powinni w tej sytuacji zrobić? Prawdopodobnie zrezygnować i byłoby to najlepsze rozwiązanie, chociaż trudne i oznaczające, iż swoje plany i założenia wyrzucą do kosza.
Czy liczyć na pomoc nadawcy? Patrząc chociażby po TVP, gdzie w 2023 roku hejt za „ustawione” głosowanie jurorów preselekcji odbił się głównie na wskazanej reprezentantce – Blance, można mieć wątpliwości. Polski nadawca nie zrobił w 2023 nic, by wyjaśnić sytuację, co mogłoby poprawić wizerunek reprezentacji kraju. Czy teraz, skoro uparcie milczy i nie przedstawia swojego stanowiska, zareaguje, gdy po ogłoszeniu finalistów selekcji media zaczną kandydatów bombardować pytaniami o Izrael, a w sieci wyleje się krytyka? Pytanie należy na razie pozostawić otwarte, a każdego z potencjalnych uczestników selekcji zachęcić do ponownego przemyślenia i odpowiedzi na pytanie: czy na pewno gra jest teraz warta świeczki?
Tekst jest felietonem prezentującym subiektywną opinię autora Dziennika Eurowizyjnego, fot.:








