Eurowizja 2025: Niemcy idą po wygraną? Stefan Raab pewny siebie. Znamy format preselekcji u naszych zachodnich sąsiadów. Finał najpewniej 1 marca

dziennik-eurowizyjny.pl 3 tygodni temu

Znamy szczegóły nowego formatu w Niemczech

„Chefsache ESC 2025 – Wer singt für Deutschland?” czyli dosłownie „Sprawa szefa” ale bardziej „Top Priority” – tak nazywać się będzie nowy projekt preselekcyjny Niemiec przygotowany przez ARD, RTL i Stefana Raaba. Telewizja niemiecka zorganizowała wczoraj konferencję w ambasadzie Szwajcarii gdzie ogłosiła zasady konkursu oraz start zgłoszeń. Format składać się będzie z trzech wieczorów eliminacyjnych pokazywanych w prime-time przez prywatną stację RTL oraz wielkiego finału na ARD. Co ważne, w finale o wyniku decydować będą tylko telewidzowie, natomiast w półfinałach jedynie jury – najpewniej czteroosobowe. Selekcje poprowadzi ikona niemieckiego świata eurowizyjnego – Barbara Schöneberger, która samą sobą sprawi, iż konkurs będzie atrakcyjny. Do eliminacji zakwalifikowanych zostanie 24 wykonawców. Zgłoszenia przyjmowane są od wczoraj do 28 listopada, a kandydaci mają pojawiać się w programie Raaba na kanale RTL+. Pierwsze dwa odcinki eliminacyjne (RTL) składać się będą z występów kandydatów (po 12 osób na odcinek). Z każdej grupy do półfinału przejdzie 6-7 wykonawców, a następnie w półfinale z 12-14 kandydatów do finału awansuje najlepsza dziesiątka. Nie wiadomo, czy w samym finale pojawi się runda superfinałowa, a aktualnie realizowane są prace nad skompletowaniem komisji na odcinki eliminacyjne i półfinał. Podano również, iż preselekcje odbędą się w mieście Hürth, który graniczy z Kolonią. Nie będzie więc finału na wielkiej scenie.

Finał najpewniej 1 marca

Nie ma jeszcze pełnego terminarza, ale możliwe, że odcinki eliminacyjne pokazane będą w dniach 14-15 lutego o 20:15, półfinał byłby 22 lutego, a wielki finał 1 marca. Daty nie zostały potwierdzone przez organizatorów. Stefan Raab zakłada, iż preselekcje będą gorącym tematem w mediach niemieckich, co ma się przełożyć na wysokie zasięgi w social mediach oraz satysfakcjonującą oglądalność, a fakt, iż w finale decydują jedynie widzowie ma zmotywować publikę do głosowania i śledzenia przebiegu całego konkursu. „ESC to prawdziwy moment przy ognisku, który jednoczy Europę – i właśnie takie uczucie chcemy wywołać wśród niemieckiej publiczności” – mówi dyrektorka programowa ARD, Christine Strobl. „Nie możemy się doczekać tej wyjątkowej współpracy i trzech wspaniałych programów muzycznych RTL wiosną 2025 roku” – zapewnia jej odpowiedniczka z RTL Inga Leschek. Stefan Raab z charakterystyczną dla siebie skromnością stwierdził, iż Niemcy jadą do Bazylei by wygrać Eurowizję. Na wczorajszej konferencji pojawiło się ok. 40 dziennikarzy w tym wiele znanych twarzy. Telewizja ARD zadbała o odpowiednią oprawę, ale też doniosłą z uwagi na budynek ambasady. Znalazły się tam flagi Niemiec i Szwajcarii oraz ścianka z logotypami stacji, Raab Entertainment i Eurowizji 2025. Podczas spotkania pokazano filmik nagrany przez Barbarę Schöneberger, która nazwała samą siebie „matką Eurowizji”.

Niemcy tylko raz nie wystartowały w Eurowizji

Kto zgłosi się do preselekcji? Nie wiadomo, ale może każdy – bez względu na doświadczenie. Stefan Raab żartował nawet, mówiąc: „Nie mam nic przeciwko, jeżeli Herbert Grönemeyer od razu zadzwoni„. Zapewnił też, iż wraz z Raab Entertainment będzie się starał, by każdemu wykonawcy stworzyć idealny występ. „Stefan Raab niespodziewanie świetnie się prezentuje, totalnie zrelaksowany, autoironiczny, przyjemnie próżny, spontaniczny, ambitny, ale też tak, jakby nie musiał już niczego udowadniać” – relacjonowała redakcja ESCkompakt.de. Na pytanie o to, w jaki sposób chce wygrać Eurowizję mówi, iż nie ma na to recepty. „Statystycznie rzecz biorąc, osiągam znacznie większe sukcesy niż reprezentacja Niemiec” – dodał. Niemcy, to kraj, który na na koncie najwięcej startów w Eurowizji spośród wszystkich państw Europy. Nasi sąsiedzi „pominęli” tylko konkurs w 1996 roku do którego nie zakwalifikowali się po tzw. „półfinale audio”, zresztą eliminacja Niemiec była jednym z powodów, dla których ten kraj wszedł razem z Wielką Brytanią, Hiszpanią i Francją do „Big4” z uwagi na największy wkład finansowy do EBU.

Klęska za klęską

Jak na tak długą eurowizyjną historię Niemcy to kraj stosunkowo słaby. Wygrali do tej pory tylko dwukrotnie – pierwszy raz w 1982 roku za sprawą „Nicole” i przeboju „Ein bisschen Frieden”, a drugi raz w 2010 za „Satellite” Leny Meyer-Landrut, która zresztą wygrała selekcje organizowane przez Stefana Raaba. Ostatnie lata to niemal klęska za klęską. W 2015 roku Niemcy osiągnęły dno, którego nie da się już przebić. Z uwagi na rekordowe grono uczestników w finale oraz niekorzystne rozstrzygnięcie „zerowego” remisu Ann Sophie zajęła 27. miejsce, najniższe w historii i takie, którego nikt już raczej nie zdobędzie. Rok później Jamie-Lee także była ostatnia, z kolei Levina w 2017 roku przedostatnia. Miłą, acz jednorazową odmianą było wysokie czwarte miejsce Michaela Schulte w Lizbonie, jednak od Tel-Awiwu Niemcy znów kompromitowały się w tabeli. W Izraelu usłyszeli słynne „I’m sorry, zero points” od widzów i skończyli na 25. miejscu. W 2021 ponownie widzowie nic im nie dali i znów osiągnęli taki sam wynik. W latach 2022-2023 byli na ostatnim, 26. miejscu, a w 2024 niespodziewanie wywalczyli dość dobre, dwunaste miejsce chociaż mało kto wierzył, iż taki wynik jest do ugrania. Czy rok 2025 będzie przełomowy?

Źródło: ESCkompakt.de, fot.: Tagesschau, własne

Idź do oryginalnego materiału