Eurowizja 2025: Jurorzy decydują zamiast widzów? Wyniki selekcji w Luksemburgu i Litwie • Piosenki z Belgii i Słowenii już znane – kto jest faworytem? • Zobacz występ Justyny Steczkowskiej do eurowizyjnej wersji utworu „Gaja” • Zwycięzca televotingu ESC 2024 gościem polskich selekcji?

dziennik-eurowizyjny.pl 20 godzin temu

Widzowie swoje, jurorzy swoje

Preselekcje Luxembourg Song Contest wygrała faworytka – 24-letnia Laura Thorn, jednak sposób w jaki do tego doszło wywołał krytyczne komentarze. O ile całe show przygotowane przez ukraińską firmę produkcyjną dla telewizji RTL stało na wysokim poziomie, tak podawanie wyników zostało nieco popsute przez współprowadzącą – Conchitę Wurst, która najpierw odczytywała zdobyte od widzów punkty, a dopiero później nazwisko wykonawcy, chociaż powinna robić odwrotnie by utrzymać odpowiedni poziom emocji i napięcia. Głosowanie jury międzynarodowego zdecydowanie wygrała Laura, zdobywając prawie wszystkie dwunastki, w tym tę z Polski, którą przekazała wokalistka Blanka Stajkow. Po zebraniu wszystkich punktów Laura miała ich aż 94, a na ostatnim miejscu znalazła się formacja Zero Point Five z 16 punktami. Trio było najbardziej znanym wykonawcą w stawce i, jak się okazało, to właśnie na nich publika głosowała najczęściej. Piosenka „Ride” zgarnęła 1. miejsce w online votingu i aż 110 punktów, jednak to nie wystarczyło, by pokonać faworytkę jury. Laura w online-votingu zajęła 2. miejsce i po dodaniu 90 punktów pokonała Zero Point Five różnicą 58 głosów. Wydaje się więc, iż Luksemburczykom „wybrano” reprezentanta wbrew ich woli, gdyż o wygranej piosenki „La poupée monte le son” decydowało jury międzynarodowe oraz głosujący z całego świata. Zdaje się, że 2. miejsce w głosowaniu widzów dla Laury może być zasługą głosów zagranicznych, gdyż Luksemburczycy postawili na „Ride”, które nie należało do grona faworytów zagranicznych fanów Eurowizji. Trzecie miejsce w finale zajął Luzac, który był drugi u jurorów, ale czwarty u widzów. Na ostatniej pozycji znalazła się Rafa Ela.

Położona próba, język francuski i niższy poziom selekcji

Piosenka „La poupée monte le son” odwołuje się do 60-letniej historii przeboju „Poupée de cire, poupée de son” z którym w 1965 roku France Gall wygrała Eurowizję dla Luksemburga. W rozmowie z mediami Laura mówiła, iż przygotowania do występu nie przyszły jej z łatwością. „Całkowicie położyłam pierwszą próbę i powiedziałem sobie: O mój Boże, mam tylko trzy dni na ćwiczenia. Po raz pierwszy musiałam śpiewać i tańczyć jednocześnie tak precyzyjną choreografię” – mówi. Portal Lessentiel wspomina też zespół Zero Point Five, którzy nie mogą pakować walizek do Bazylei, ale mogą się cieszyć ze zwycięstwa w głosowaniu widzów. Atmosferę w Rockhal portal ocenia jako niezwykle pozytywną i gorącą, a wśród prawie 2 tysięcy widzów byli kibice każdego z uczestników. Portal Wort za najciekawsze momenty show uznaje niespodziewane oświadczyny na trybunach i pierwszy od 2013 roku występ Marie Myriam do „L’oiseau et l’enfant”. Zwraca też uwagę, iż wśród widowni pojawiło się wiele znanych osobistości Luksemburga, także ze świata polityki. W opublikowanej ankiecie aż 66% osób uważa, iż Laura Thorn to idealna kandydatka na Eurowizję. 20% wolałoby zobaczyć w roli reprezentanta kogoś innego. Z wywiadu dla portalu LeQuotidien wynika, iż wokalistka dostała gotowy utwór i nie miała wpływu na jego brzmienie czy formę, stąd nie mogła decydować o tym, w jakim języku będzie zaśpiewany. „Wierzę, iż wiele osób lubi francuskie piosenki i język francuski. jeżeli wielu śpiewa po angielsku, także podczas LSC, być może to właśnie ten element pomógł mi się wyróżnić” – powiedziała, dodając, iż teraz będzie dzielić swój czas na przygotowania do konkursu i pracę jako wykładowca w Konserwatorium w Esch-sur-Alzette. Portal Virgule.lu zwraca uwagę na niższy niż rok temu poziom utworów proponowanych na Eurowizję. Dodaje też, iż fakt iż Zero Point Five zdobyli 1. miejsce w głosowaniu widzów, a byli ostatni u jurorów ponownie zostawi po konkursie dość mieszane odczucia.

Black Biceps wyeliminowany na Litwie wbrew woli widzów

Kontrowersyjnie również na Litwie, gdzie w III półfinale doszło do potrójnego remisu i znów to komisja miała najwięcej do powiedzenia. Gebrasy, Gøya i polsko-litewski zespół Black Biceps mieli po 20 punktów, przy czym jurorzy najwyżej ocenili Gebrasy’ego, a widzowie Black Biceps (fot.). W przypadku remisu decydowały głosy jurorskie, stąd do finału awans otrzymali Gebrasy za „Whole” (12 punktów od jury i 8 od widzów) oraz Gøya (10 punktów od widzów i od jury). Black Biceps, chociaż wygrali televoting i to z ogromną przewagą, zdobyli tylko 8 punktów od komisji, co dało im trzecie miejsce i brak dostępu do finałowego koncertu. Tym razem w televotingu oddano aż 7,3 tysiące głosów, czyli o 37% więcej niż tydzień temu. Black Biceps i ich „Visaip man reik” zgarnęli aż 39% głosów, Gøya 17%, a Gebrasy jedynie 10%. Za tydzień o finał powalczą m.in. Joseph June, Mario Junes czy Godo Yorke. Podczas wczorajszych programów preselekcyjnych opublikowano piosenki z Belgii i Słowenii. O ile Belgowie są chwaleni za wysoki poziom „Eurosong”, tak Słoweńcy już niekoniecznie. Wstępnym faworytem w Belgii (wg głosujących w aplikacji My Eurovision Scoreboard) jest Le Manou, drugie miejsce ma Mentissa, a trzecie Red Sebastian. W Słowenii prowadzi July Jones, druga jest Anna, a trzeci Jon Vitezic. Klemen Slakonja nie spodobał się fanom i zajmuje dopiero 9. miejsce. Oba finały narodowe odbędą się 1 lutego. Piosenki i występy z Belgii znajdziecie TUTAJ, a słoweńskie TUTAJ.

Zobacz występ Justyny Steczkowskiej w Łodzi

Justyna Steczkowska zaśpiewała wczoraj eurowizyjną wersję utworu „Gaja” w łódzkim klubie Narraganset, a na scenie towarzyszyło jej dwóch tancerzy w szpilkach. Za didżejką stanął jej syn – Leon Myszkowski. Wokalistka wykonała też parę innych utworów, w tym „Witch-er Tarohoro” czy „Domek z Kart”. „Piękny wokal, kontakt z publicznością na scenie” – relacjonuje dla Dziennika Eurowizyjnego Karol, jeden z widzów koncertu. Zwrócił jednak uwagę na brak możliwości zrobienia zdjęcia z artystką, która po występie od razu uciekła za kulisy. Pomimo lekkiego zawodu osób liczących na fotkę z Justyną w tłumie i tak pojawiło się skandowanie „Eurowizja, Eurowizja”, tak jak po koncercie w Warszawie. Steczkowska to główna faworytka polskich preselekcji, na co wskazują wszystkie dostępne rankingi i typowania. Wygrywa w aplikacji My Eurovision Scoreboard, typowana jest przez bukmacherów czy ankiety na portalach ogólnopolskich, a także w wynikach oglądalności nagrań na YouTube. Najszybciej przybywa jej też słuchaczy na Spotify. Według danych z najnowszej aktualizacji, w ostatniej dobie „Gaję” odsłuchano prawie 40 tysięcy razy, „Lusterka” 25,7 tysięcy, a „Let it burn” 19 tysięcy. Najmniej słuchaczy przybywa Marien. Czy Justyna ma zwycięstwo w kieszeni? Tego nie możemy być pewni, bo konkurencja nie śpi! Sw@da x Niczos ogłosili, iż przygotowują lekki revamp utworu „Lusterka” by wydłużyć piosenkę. Dodatkowo na scenie mają się pojawić w towarzystwie chórzystek i tancerek. Intensywnie przygotowuje się też Kuba Szmajkowski, który nad choreografią do „Pray” pracuje z Igorem Leonikiem. Polskie media z kolei obwieściły, iż głównym rywalem Justyny będzie Janusz Radek, który swoje „In cosmic mist” wydał w piątek.

Nagranie: Karol Pawelec

Baby Lasagna gościem polskich preselekcji?

Polskie preselekcje 2025 odbędą się 14 lutego o 20:45 i pokazywane będą na żywo od 20:45 w TVP2, TV Polonia i na TVP VOD. Program ma poprowadzić Artur Orzech, a show zorganizowane będzie w nowej hali nadawcy. Z informacji znalezionych na stronie TVP wynika, iż w programie przewidziano czas dla zagranicznego gościa, który był uczestnikiem finału Eurowizji 2024. Na ten moment nie wiemy kto to będzie, ale wielu fanów spekuluje, iż TVP mogła zaprosić do Warszawy Baby Lasagnę , wokalistkę, który po ESC 2024 już koncertował w Polsce, a w marcu pojawi się w naszym kraju ponownie – 4 marca odwiedzi Kraków, a dzień później zawita do Poznania. Baby Lasagna to zwycięzca głosowania widzów podczas Eurowizji 2025, a w polskich preselekcjach to tylko widzowie wybierają reprezentanta – idealnie więc można to połączyć w zapowiedzi i zwrócić uwagę na fakt, że jurorzy już nam w werdykcie nie przeszkodzą. Czy zwycięzca Eurowizji 2024 – Nemo – przyjechałoby do Warszawy? Tego nie wiemy, zresztą ostatnio pojawiła się informacja o przeniesieniu koncertów Nemo w Polsce na inny, znacznie odleglejszy termin. „Wielkie rzeczy wymagają czasu, a jeżeli nie uczynię priorytetem poświęcenia wystarczająco dużo czasu w nową muzykę, nie będzie miała szansy, aby stać się świetną. W wirze po Eurowizji było tylko około trzech tygodni czasu w napisanie i wyprodukowanie nowych piosenek w zeszłym roku, co jest zdecydowanie za mało, aby stworzyć album, o jakim marzę” – czytamy w oświadczeniu od artysty. Poza datami, zmieniono też miejsca koncertów – na mniejsze lokale. Zarówno Nemo jak i Baby Lasagna pojawią się też na Eurowizji w Bazylei. Nemo będzie gościem na głównej scenie, Baby Lasagna zaśpiewa dla ludzi oglądających show na pobliskim stadionie.

Źródło: RTL, Lessentiel, Wort, Virgule, LRT, RTV SLO, VRT, My Eurovision Scoreboard, Spotify (dane zebrał Dawid Marciniak), Radio Zet, TVP, Eska.pl, inf. własne, fot.: D. Borzewski

Idź do oryginalnego materiału