Eurowizja 2025 – Czy Polska weźmie udział? • Ile kosztuje udział w konkursie i jakie grzechy najczęściej popełnia TVP? • Wymarzony Reprezentant Polski: Głosowanie trwa do piątku! Kogo chcecie wysłać do Bazylei?

dziennik-eurowizyjny.pl 2 tygodni temu

Koszt udziału w Eurowizji na przykładzie Irlandii

Ostatnie zamieszanie medialne związane z deklaracjami amerykańskiej tiktokerki i oświadczeniem Telewizji Polskiej sprawiło, iż na temat Konkursu Piosenki Eurowizji znów powstało w Polsce mnóstwo artykułów o ogólnokrajowym zasięgu. Co ciekawe, polski nadawca kilka tak naprawdę zrobił, bo nie przekazał żadnych nowych informacji związanych z udziałem czy sposobem wyboru, a wręcz przekazał jedynie, iż jeszcze nie robi nic. Jaka będzie ostateczna decyzja TVP i czy Polska wystartuje w Eurowizji 2025? Mamy się tego dowiedzieć za około dwa tygodnie, jednak wielu fanów spodziewa się, iż pauzy nie będzie, zresztą po ostatnich nagłówkach widać, iż temat konkurs jest przez cały czas klikany i pożądany w mediach. Czy TVP ma pieniądze na konkurs? Tego niestety też nie wiemy, ale pewne jest, iż wydatki w tym zakresie co roku są bardzo duże, a wyniki oglądalności nie zawsze są zadowalające. Nadawca z Woronicza nigdy nie podał kwoty składki, jaką musi uiszczać za start w Konkursie, ale wiemy, iż jest to jedna z najwyższych w Europie po krajach Big5. Przykładowo znacznie mniejsza Irlandia zapłaciła w 2024 nieco ponad 100 tysięcy euro (ponad 430 tys. złotych) za składkę. Dodatkowo telewizja RTE wydała ponad 70 tysięcy euro za staging dla Bambie Thug. Koszt noclegów w Malmo dla delegacji to ponad 60 tysięcy euro, loty kosztowały ponad 7 tysięcy euro, transport naziemny prawie 3 tysiące euro, wyżywienie ponad 13 tysięcy euro, a doszły do tego jeszcze koszty dodatkowe takie jak np. promocja. Łącznie Irlandia zapłaciła prawie 400 tysięcy euro – to ponad 1,7 miliona złotych. TVP prawdopodobnie płaci jeszcze więcej. Poniżej dwa występy – Irlandii i Polski. Jak myślicie? Czy występ Luny mógł kosztować więcej niż 70 tysięcy euro?

Preselekcje też kosztują, a nie dają efektu

Wymienione koszty irlandzkie to jednak nie wszystko, bo do tego dochodzi chociażby organizacja preselekcji narodowych. W 2023 roku trzydniowe preselekcje serbskie PZE kosztowały RTS ponad 240 tysięcy euro (ponad milion złotych), a koszt był i tak niski z uwagi na wykorzystanie własnego studia telewizyjnego. Nadawca chorwacki HRT za Dorę przygotowywaną w Opatiji zapłacił w 2023 aż 750 tysięcy euro czyli trzy razy więcej niż serbski RTS. Telewizja Polska zwykle przygotowuje „krótkie” preselekcje – jedynie z finałem. Tylko raz show opuściło siedzibę na Woronicza i trafiło do studia nagraniowego Transcolor na obrzeżach Warszawy. Nie ma jednak co ukrywać, iż organizacja takiego przedsięwzięcia jest kosztowna, a bez sponsorów budżet opiera się tylko na TVP, która od wielu miesięcy boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. Sponsorzy, renoma, popularność i wysokie wyniki oglądalności pojawią się dopiero, gdy w finale narodowym uczestniczyć będą czołowe nazwiska, a sam program nie będzie się kojarzył z ustawkami, oszustwami czy fatalnym nagłośnieniem, czego zwykle jesteśmy świadkami. W TVP brakuje też konsekwencji – ze względu na ciągłe zmiany może się wydawać, iż od paru lat jesteśmy w okresie przejściowym, pojawiają się coraz to nowe osoby, które tematu Eurowizji dopiero się uczą i próbują różnych formatów wyboru. Z jednej strony to dobrze, ale często nie wynika to z faktu „uczenia się na błędach”. To, iż tak wielu artystów i wykonawców chce być wiązanych z Eurowizją i preselekcjami pokazuje, że w Polsce brakuje formatu telewizyjnego w którym promowane byłyby oryginalne piosenki twórców. Gdybyśmy mieli format taki jak Melodifestivalen czy choćby raczkujące dopiero serbskie PZE, wykonawcy, twórcy i kompozytorzy doskonale wiedzieliby, iż warto pracować nad nowymi piosenkami, bo jest konkurs do którego można się zgłosić. Nad Wisłą mamy już wrzesień, a nie wiemy nic…

Głosujemy dalej! Trzeci etap „Wymarzonego Reprezentanta”

Nie pozostaje nam nic innego jak czekać i … typować. Na Dzienniku Eurowizyjnym trwa plebiscyt „Wymarzony Reprezentant Polski 2025”. Głosowanie składa się z kilku etapów. Spośród Waszych zgłoszeń do półfinałów przeszło 10 najwyżej ocenionych wykonawców. Po głosowaniu na grupie Facebook odpadł Dawid Podsiadło, a followersi DE na Instagramie wykluczyli Ralpha Kamińskiego. W grze mamy jeszcze ośmiu kandydatów i są to:

  • Sanah
  • Viki Gabor
  • Roxie Węgiel
  • Margaret
  • Doda
  • Jann
  • Justyna Steczkowska
  • Sara James

Przed Wami głosowanie dostępne dla wszystkich czytelników Dziennika Eurowizyjnego. W poniższym formularzu należy zaznaczyć dokładnie trzech wykonawców, których z tego grona najbardziej chcielibyście zobaczyć na Eurowizji w przyszłym roku. Głosowanie potrwa do piątku do godziny 20:00. Dwóch wykonawców z najniższym wynikiem odpadnie z gry. W kolejnym etapie pozostała szóstka poddana będzie głosowaniu ekspertów czyli zaproszonego przez Dziennik Eurowizyjny jury. Dziennikarze muzyczni, media eurowizyjne, byli reprezentanci Polski, wokaliści, producenci, kompozytorzy, menadżerowie i inne osoby z branży wskażą jedną osobę, która z tej szóstki najmniej zasłuży na tytuł „Wymarzonego Reprezentanta”. W ten sposób do finału wejdzie pięciu wykonawców, a głosowanie na Facebooku, Instagramie i na stronie internetowej odbędzie się ponownie tak, by wskazać zwycięzcę! Rok temu tytuł „Wymarzonego Reprezentanta” otrzymał Jann, który w preselekcjach 2023 zajął 2. miejsce za przebój „Gladiator”. Z grona tegorocznych uczestników taki tytuł w poprzednich edycjach plebiscytu zdobywali już Roxie Węgiel, Margaret i Doda.

Zaufanie trudno odbudować

To o czym marzymy nie ma jednak najczęściej przełożenia na rzeczywistość, która w przypadku Polski zwykle jest dość brutalna. choćby jeżeli wiemy, iż wśród zgłoszonych są wartościowe utwory wykonane przez dobrych wykonawców, często zdarza się, iż muszą ustąpić miejsca w finale preselekcji komuś, kto nie może się pochwalić najlepszą propozycją, ale ma nazwisko na tyle rozpoznawalne, by móc „pociągnąć” wyniki oglądalności. Chociaż zawsze podkreśla się, iż komisja selekcyjna pracuje niezależnie od nacisków producentów show, mało kto w to wierzy i niestety zbyt często byliśmy świadkami sytuacji, które praktycznie pozbawiły fanów zaufania do polskiego nadawcy. Zwłaszcza lata 2023-2024 były pełne kontrowersji i skandali, które często odbijają się hejtem skierowanym w stronę osoby, która te preselekcje wygrywa i zostaje reprezentantem kraju/nadawcy. Telewizja Polska z pewnością świadoma jest opinii społecznej i krytyki, jednak w ostatnich latach nikt na Woronicza nie wykazywał się chęcią poprawienia nastrojów widzów i fanów. Brakowało też działań, które powstrzymałyby hejt, który powinien być skierowany w osoby decyzyjne, a nie w osobę, która te selekcje wygrała. Po zmianie władzy w TVP mamy nowe rozdanie i nowe (lub powracające) osoby, które Eurowizją w Polsce mają się zajmować. Próbkę ich działalności widzieliśmy przed i w trakcie ESC 2024 w Malmo. Jak oceniamy ich pracę? Każdy ma na pewno wyrobione swoje zdanie, ale pewne jest, iż wiele pozostało do zrobienia i do uporządkowania, by proces selekcyjny był transparentny, a działania TVP przemyślane. Czy damy kolejną szansę? Nie mamy wyboru, więc trzymamy kciuki by jak najszybciej sprawy związane z Eurowizją 2025 się wyklarowały!

Felieton autora Dziennika Eurowizyjnego. Wykorzystano informacje podane przez RTE, RTS, HRT. Fot.: M. Błażewicz 2024

Idź do oryginalnego materiału