Nie ma bojkotu Eurowizji, Holandia zmienia kurs
Po ogłoszeniu startu Armenii w Eurowizji 2025 wiemy już, że wszystkie kraje, które brały udział w tegorocznej, pełnej kontrowersji i złej atmosfery edycji pojawią się także w przyszłym roku chociaż Europejska Unia Nadawców jedynie zapewnia, iż dojdzie do zmian, ale nie wiemy, jak takie działania wyglądać będą w praktyce. Pomimo różnych deklaracji, żaden nadawca nie zdecydował się na bojkot Eurowizji 2025, zresztą do społeczności eurowizyjnej doszły głosy, że żaden nadawca nie zaprotestował oficjalnie przeciwko udziałowi telewizji KAN w Eurowizji 2024 w Malmo. „Całkowity upadek oczekiwanego bojkotu, który wielu przewidywało” – komentuje redakcja portalu EurovisionFun. Co więcej, nadawca holenderski AVROTROS, który prowadził z EBU wydłużone rozmowy po dyskusyjnej dyskwalifikacji nie tylko potwierdził start wcześniej, niż przewidywał termin, ale również ogłosił, iż na pewno weźmie udział w Eurowizji 2026! Z nadawcy, który ociągał się z podjęciem decyzji stał się nagle prymusem. Czy to efekt zakulisowych rozmów AVROTROS-EBU, które okazały się tak efektowne, iż Holendrzy nie mają już żadnych wątpliwości co do kursu zmian, jaki obrał konkurs?
Osterdahl przygotował rodzinę na skandal w Malmo
Opinia publiczna o zmianach wie na razie niewiele. Wprowadzono stanowisko dyrektora Eurowizji, ograniczono w ten sposób aktywność Martina Osterdahla, zaproponowano położenie nacisku na komunikację, ochronę artystów, ale też zaznaczono pewne granice, które zaczęły pojawiać się w regulaminach preselekcji publicznych niektórych telewizji. Odpowiednie punkty regulaminu mają już teraz zapewnić nadawcy odpowiednie zachowanie przyszłego reprezentanta, a w wielu kwestiach musi być on całkowicie podporządkowany władzom stacji, w przeciwnym razie musi liczyć się z wysoką karą finansową. Sam Martin Osterdahl znów wkurzył fanów Eurowizji twierdząc w jednym z wywiadów, iż od dawna był przygotowany na negatywną reakcję i buczenie w Malmo Arena z powodu udziału Izraela. Twierdzi, iż zdawał sobie sprawę z tego, iż może dotknąć go to personalnie, stąd odpowiednio przygotował na taką ewentualność swoją rodzinę. Szwed wcześniej nie wypowiadał się publicznie na temat wielokrotnego wybuczenia przez publikę w Malmo Arenie, nie komentował też działań związanych z dyskwalifikacją Holandii. Niemal zapadł się pod ziemię. Podczas próby jurorskiej finału Eurowizji Junior 2024 w Madrycie wyemitowano krótki film, w którym mówi swoje słynne „Good to go”. W Caja Magica pojawiło się jednak buczenie, stąd zdecydowano, by filmik we adekwatnej transmisji w ogóle pominąć. Skoro Osterdahl doskonale wie, jaka reakcja go spotka, może warto przygotować się do niej lepiej, niż chowając głowę w piasek?
Pokaz siły EBU na JESC?
Eurowizja Junior była też konkursem, w którym zastosowano parę zmian skrytykowanych przez zagorzałych fanów Eurowizji. Producentka wykonawcza JESC 2024, Ana María Bordas, broni pomysłu pocztówek z wykorzystaniem AI, chociaż internauci gwałtownie odkryli, iż do ich przygotowania wykorzystano ogólnodostępny generator AI, a od takich trzeba trzymać się z daleka, bo dane tam przesyłane (zdjęcia) trafiają w niepożądane miejsca. RTVE twierdzi, iż pomysł wyszedł od kierownictwa artystycznego i został zaakceptowany przez Grupę Referencyjną. Jako ciekawostkę należy dodać, iż transmitowany tego samego dnia konkurs „Our Generation” mający być „rosyjską odpowiedzią na Eurowizję Junior” także zastosował pocztówki generowane przez AI, jednak skupił się na elementach związanych z konkretnym krajem i nie wykorzystywał do tego wizerunku młodych uczestników show. Z większym oburzeniem spotkała się nowa prezentacja wyników głosowania jury. Powodem modyfikacji była chęć dbania o dzieci (mniejszy stres) oraz potrzeba skrócenia show do dwóch godzin. gwałtownie jednak obalono te argumenty. Każde dziecko i tak zobaczyło, na którym jest miejscu, gdy tabela ułożyła się zgodnie z klasyfikacją generalną po punktach jurorskich, z kolei jeden z internautów przeprowadził symulację i korzystając z dostępnego nagrania przedstawił tradycyjną formę prezentacji punktów i zmieścił się w czasie, w którym pokazywano materiał z samego tylko podawania dwunastek jurorskich. Okazało się więc, iż punkty można było przedstawić jeszcze krócej i bez wprowadzania widzów w zakłopotanie. Telewizja hiszpańska twierdzi, iż nie był to ich pomysł a Grupy Referencyjnej składającej się z przedstawicieli różnych nadawców, w tym Telewizji Polskiej.
Sami sobie to robimy
Dodatkowe zaniepokojenie działaniami EBU wywołał fakt, iż podczas próby prasowej JESC 2024 (zamkniętej dla prasy i widzów) nowego sposobu prezentowania punktów nie pokazano, a głosowanie odbyło się w standardowej formule. Czy w ten sposób Europejska Unia Nadawców chciała ukryć zmiany przewidując, iż nie zostaną one pozytywnie odebrane? Warto przypomnieć, iż przed Eurowizją 2023 w Liverpoolu planowano przygotowanie nowej metody podawania finalistów po każdym z półfinałów, a uczestnicy mieli stanąć na scenie i stamtąd oczekiwać na rezultat. Byli więc cały czas wystawieni na widok i ciężej byłoby im ukryć stres czy reakcję na wynik. Pomysł został zaprezentowany podczas próby prasowej pierwszego półfinału i od razu spotkał się z ogromną krytyką dziennikarzy i członków delegacji. Ostatecznie z pomysłu gwałtownie zrezygnowano. Ciekawe, czy gdyby nowy sposób podawania wyników na JESC był pokazany wcześniej, delegaci mieliby czas na jakąkolwiek reakcję. Czy Europejska Unia Nadawców przez cały czas będzie stawiać odbiorców i uczestników konkursu przed faktem dokonanym? Jest to możliwe, bo często sami dajemy jej na to przyzwolenie. Brak bojkotu Eurowizji 2025 przez nadawców czy niezwykle szybka sprzedaż biletów na konkurs, bez względu na cenę sprawia, iż organizatorzy przez cały czas są pewni, iż bez względu na wprowadzane zmiany i skandale z tym związane, telewizje wezmą udział w Eurowizji, a fani zakupią bilety i wypełnią halę.
Izrael wystartuje w Eurowizji 2025 z arabską wokalistką?
Czy zaproponowane przez nowego dyrektora ESC zmiany wpłyną na poprawę sytuacji? Z pewnością łatwo nie będzie, bo do uczestnictwa szykuje się telewizja KAN z Izraela. Nawet, jeżeli w dzisiejszym głosowaniu ministrów ustawa dotycząca prywatyzacji stacji wejdzie w życie, faktyczne przejście do rąk prywatnych nastąpi dopiero w ciągu dwóch lat – tym samym KAN z pewnością udział w Eurowizji w Bazylei weźmie. Telewizja pokazuje już nowe odcinki show HaKokhav HaBa. Jednym z prowadzących jest gospodarz Eurowizji w Tel-Awiwie – Assi Azar, a wśród jurorów mamy Shiri Maimon (ESC 2005) czy Edena Hasona, autora ostatniej piosenki izraelskiej na JESC. Po pięciu odcinkach przesłuchań najwyższe oceny zdobyli m.in. Yuval Refael, Daniel Weiss czy Aviad Klein. W grze przez cały czas są przedstawiciele izraelskiego teatru lalek Red Band, uczestniczka Kokhav Nolad 4 i HaKokhav HaBa L’Eurovizion 2020 – Moran Ahroni oraz laureatka 2. miejsca tego talent-show w 2021 (gdy nie był powiązany z Eurowizją) – Valerie Hamaty. To właśnie ona trafiła ostatnio na fora dyskusyjne w związku z tym, że 25-latka ma arabskie korzenie, a fakt, iż mogłaby reprezezentować Izrael może być skrzętnie wykorzystany medialnie. „Jeśli tak się stanie, będzie to silny sygnał jedności społecznej i kulturalnej w regionie o głębokich podziałach politycznych i religijnych. Mimo pochodzenia arabskiego Hamaty jest częścią społeczeństwa izraelskiego i reprezentuje wielokulturowość, która definiuje Izrael, czynnik, który może okazać się szczególnie znaczący na tak międzynarodowej scenie jak Eurowizja” – podaje proizraelski portal EurovisionFun. Sama Valerie swoją karierę muzyczną rozpoczęła od śpiewania w orkiestrze arabsko-chrześcijańskiego harcerstwa, ale popularność przyniósł jej udział w HaKokhav HaBa gdzie śpiewała utwory zarówno po hebrajsku jak i po arabsku. Jej celem jest reprezentowanie Izraela, ale możliwe, iż po wybuchu kolejnej wojny między Izraelem a Palestyną obecność Valerie w takim programie może nie być zbyt mile widziana przez samych izraelskich widzów. W tym roku startowała już w lokalnym „Tańcu z Gwiazdami” i odpadła jako pierwsza.
Referendum w Bazylei, Eden w Zurychu
W Bazylei też politycznie gorąco, bowiem dziś odbywa się referendum dotyczące finansowania eurowizyjnych aktywności z budżetu miasta. Wcześniejsze plotki o drastycznym skróceniu formuły samego show telewizyjnego zostały już zdementowane, a mieszkańcy głosują dziś za tym, czy Bazylea powinna wydać miliony franków na np. dekoracje, organizację Eurovision Village, najdłuższy w historii czerwony dywan czy wspólne oglądanie finału na stadionie. O ile wcześniej media spekulowały, iż do referendum w ogóle nie dojdzie, a jednak tak się stało, tak teraz ciężko przewidzieć, jakie będą jego ostateczne wyniki. W grę wchodzi aż 37,5 miliona franków. Organizatorem referendum jest partia EDU, która od samego początku negatywnie wypowiada się na temat Eurowizji. „W zasadzie EDU nie ma zastrzeżeń ani do muzyki, ani do orientacji seksualnej uczestników. ESC ma jednak kilka wspólnego z widowiskiem muzycznym, za to jest mocno naładowana politycznie i ideologicznie” – mówi prezes partii, Daniel Frischknecht. Kampanię za Eurowizją prowadzi Conradin Cramer, prezydent rządu Bazylei. Wtóruje mu szef działu relacji zewnętrznych i marketingu, Christoph Bosshardt, który twierdzi, iż odrzucenie planu budżetu na Eurowizję byłoby ogromną niedbałością, pokazałoby miasto w złym świetle i naraziło na straty z dochodów turystycznych jak i na zniszczenie reputacji. Co ciekawe, jutro w Zurychu wystąpi przedstawicielka Izraela 2024 – Eden Galon. Wokalistka weźmie udział w wydarzeniu organizowanym przez społeczność żydowską w Szwajcarii, a event połączony jest ze zbiórką pieniędzy na budowę nowego muzeum w Jerozolimie. Chociaż Eden Galon zajęła 2. miejsce w televotingu Eurowizji 2024, jej utwór „Hurricane” nie stał się hitem, a wielu fanów i nadawców telewizyjnych ma podejrzenia, iż głosowanie zostało zmanipulowane przez izraelskie agencje.
Co będzie dalej?
Władze Bazylei zapewniają, iż w maju wszyscy będą bezpieczni. „Naszym celem jest zorganizowanie pokojowego i jednoczącego konkursu. Podejmiemy wszelkie niezbędne środki, aby zapewnić bezpieczeństwo” – czytamy w oświadczeniach. Nad komfortem samych uczestników pracować ma EBU i wszystkie delegacje. Mają być przygotowane specjalne pokoje do wyciszenia, a jakiekolwiek nagrania za kulisami mogą odbywać się jedynie za zgodą szefów prasowych. Do napięć prawdopodobnie i tak dojdzie, czego głównym powodem będzie udział Izraela. Bashar Murad, palestyński finalista selekcji islandzkich 2024 zapowiedział, iż zgłosił się do finałów narodowych nie tylko Islandii, ale też Irlandii i San Marino. Jego obecność w preselekcjach z pewnością przyciągnie widzów, a gdyby zdarzyło mu się reprezentować któryś z tych krajów, z pewnością będzie to istotna przeciwwaga dla przedstawiciela Izraela. Co z tym zrobi Europejska Unia Nadawców, która na sponsora Eurowizji wybrała izraelską firmę kosmetyczną?
Artykuł na podstawie EurovisionFun, Nau.ch, Instagram, Blick.ch, EBU.ch, inf. własnych, fot.: Tel-Awiw, Eurovision Village (M. Błażewicz 2019)