Emil Stępień uchodził w polskich mediach nie tylko za męża Dody, ale i za twarz skandalu. Z tabloidów przeniósł się do sądu. Zgodnie z doniesieniami mediów, biznesmen miał usłyszeć 196 zarzutów, w związku z jakimi wpadł w poważne tarapaty. Finalnie Stępień dopiął swego i wygrał sprawę z syndykiem Markiem Malechą, który twierdził, iż były mąż Dody "zasłaniając się zajęciem dokumentów przez prokuraturę, nie wyjaśniał mechanizmów finansowania i rozliczania produkcji". Były partner wokalistki wrócił do mediów, a jego sprawę skonsultowaliśmy z ekspertem.
REKLAMA
Zobacz wideo Przestępstwa, o których boimy się choćby myśleć
Emil Stępień i kolejne kroki w jego sprawie. Ekspert: Roszczenia syndyka nie znalazły potwierdzenia
Biznesmena reprezentuje kancelaria Dubois i Wspólnicy. Radca prawny Szymon Chmielewski podzielił się z nami komentarzem dotyczącym głośnej sprawy. - Potwierdzam, wyrok sądu I-instancji w sprawie z powództwa syndyka został przez Sąd Apelacyjny w Warszawie w całości uchylony. Roszczenia syndyka nie znalazły potwierdzenia. Od tego wyroku co do zasady nie ma już odwołania, a sprawa wraca do ponownego rozpoznania - dowiadujemy się. To nie wszystko, co przekazał nam radca prawny. - Interpretujemy ten wyrok w ten sposób, iż twierdzenia, które były wygłaszane również publicznie, nie znalazły sądowego potwierdzenia. To jest wątek cywilny rozliczeń. Powództwo opierało się de facto na założeniu, iż model biznesowy pana Stępnia i zawarte przez niego umowy są pozorne. Nie jest to prawdą i nie znalazło to potwierdzenia w zapadłym wyroku - uzupełnił. Czekamy zatem na kolejne wieści.
Emil Stępień dumnie ogłosił zwycięstwo
Byłemu partnerowi wokalistki wiele zarzucano. Sam zainteresowany wspomniał we wpisie, iż niewielu interesował finalny obrót spraw. "Zwycięstwo nad syndykiem Markiem Malechą. Łatwo rzucać oskarżenia i gwałtownie ferować wyroki - przed sądem opinii publicznej wyrok zapada gwałtownie i w blasku fleszy. Jego echo rezonuje latami. Prawdy dochodzi się w ciszy i często w samotności, opuszczony przez osoby, które jeszcze chwilę temu grzały się twoim światłem. Po latach oskarżeń, szkalowania i presji medialnej, walka o moje dobre imię trwa" - oznajmił Stępień.