Myślałem, ze będę w domu dziś w nocy, jednak mój autobus z Królewca miał ponad dwie godziny opóźnienia, przez co nie zdążyłem na przesiadkę. Ogromne korki były tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Przymusowy przystanek na mazurskiej wsi |
Warszawa mieniła się wieloma nocnymi światłami. Duch mojej młodości odżył na moment i wspomnieniami wróciłem do chwil, gdy uważałem polską stolicę za centrum świata i nowoczesności. Myślałem, iż będę tam mieszkał i wiódł sielankowe, bogate życie bez zmartwień. Nasilały to u mnie czasopisma lifestylowe, internetowi celebryci i wszystko co nastoletni mózg chłonie jak gąbka. Rzeczywistość okazała się zgoła inna, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, iż jest na co narzekać. Zmęczony po dwunastogodzinnej trasie z Królewca udałem się do kapsułowego hostelu by przenocować przed podróżą kolejnego dnia. Nigdy mnie nie zawodził kiedy musiałem na gwałtownie przenocować w Warszawie. Tak było i tym razem. Dotarłem do Dworca Zachodniego o północy, choć miałem tam być prawie trzy godziny wcześniej. Nie zdążyłem na moją przesiadkę i musiałem wyjąć kolejne banknoty z portfela, aby nie czekać na jakikolwiek środek transportu pod gołym niebem, w środku nocy. Taksówka miała po mnie przyjechać po prawie dwudziestu minutach. Trasa do mojego miejsca docelowego była dwa razy krótsza. Prawie padnięty zameldowałem się na miejscu, które dobrze znałem. Miła pani recepcjonistka poczuła wyraźną ulgę, iż przed pierwszą rano nie musi robić instruktażu zbłąkanemu wędrowcowi. Gdy odkryłem to miejsce trzy lata wcześniej specjalnie, bez żadnej okazji, postanowiłem tam przenocować, mimo iż miałem dużo czasu w pociąg do Łodzi. Słyszałem o takich miejscach w czasopismach i filmach z Internetu, ale nie wiedziałem, iż takie cuda mamy też i u nas.
Doczłapałem się do mojej kabiny z całym moim ciężkim bagażem. Uspokoiłem rodzinę i przyjaciół, iż jestem bezpieczny i nie włóczę się po nocy nie wiadomo gdzie. Położyłem się spać w świeżej, czystej pościeli i odpłynąłem w głęboki sen niemalże od razu. Dzisiaj o 10:40 wziąłem pociąg do Lublina i jestem właśnie w drodze do domu.