Gerard Makosz z "Sanatorium miłości" miał nowotwór
W "Sanatorium miłości" to oni stworzyli jeden z najpiękniejszych i najbardziej inspirujących związków. Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz poznali się w 2. sezonie, a dziś są już dawno po ślubie. Razem podróżują i codziennie cieszą się miłością. Niestety to szczęście zostało poważnie nadszarpnięte w marcu tego roku. To wtedy, tuż po badaniach profilaktycznych, usłyszeli ponurą diagnozę - nowotwór złośliwy.Reklama
Gerard przeszedł operację niemal od razu, 10 marca. w tej chwili skupia się na rekonwalescencji, w czym pomaga mu Iwona. Jak sam mówi, bardzo wiele zawdzięcza swojej "Iskierce". Para właśnie udzieliła wywiadu w "Pytaniu na śniadanie". Wrócili wspomnieniami do bolesnych momentów sprzed sześciu tygodni i opowiedzieli o wszystkim ze szczegółami.
Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz opowiedzieli o diagnozie
Makosz przyznał, iż mniej więcej od roku lekko go "zatykało" podczas ruchu, dlatego zaczął się dokładniej badać. Po jednej z kontroli spirometria wykazała obecność nowotworu złośliwego. Pierwsza tę informację poznała Iwona, o czym opowiedziała ze łzami w oczach.
"To był najgorszy moment w trakcie tego leczenia. Czekaliśmy na wizytę do pani doktor. Ja już odebrałam wynik ze spirometrii i czytam: nowotwór złośliwy. Poczułam, jak mi krew odpływa. Siedzę koło Gerarda i - powiedzieć mu teraz, czy poczekać, aż pani doktor tę informację przekaże? To było jak grom z jasnego nieba. I mówię - nie, muszę być lojalna wobec Gerarda. Muszę mu powiedzieć od razu" - wspominała ten okropny moment.
Za to sam zainteresowany podszedł do sprawy bardzo zadaniowo.
"Wyobraź sobie, iż ja tę wiadomość przyjąłem tak pogórniczemu. Głęboki oddech, twardo, jest coś, będziemy coś robić dalej. No i natychmiast było zalecenie ze szpitala, żeby zrobić badanie całego brzucha" - opowiadał Makosz.
Iwona wspomniała, iż nie zdawali sobie wtedy sprawy, iż największym zagrożeniem są przerzuty. Zmiana, którą wykryta, była bardzo mała, i każdy lekarz mówił, iż jest operacyjna. Przerzuty mogłyby to zmienić. Na szczęście ich nie było, a operacja odbyła się niemal od razu.
"Ja wyczytałam, iż operacja trwa około 45 minut do godziny. Po 3 godzinach byłam tak sparaliżowana lękiem i stresem, iż mówię, iż chyba ja sama zejdę na zawał. Dzwoniłam choćby do znajomych i mówię: słuchaj, dzwoń do mnie co 15 minut, czy ja jeszcze żyję" - opowiadała Mazurkiewicz.
Jak czuje się teraz Gerard z "Sanatorium"? Iwona go wspiera
Kiedy Iwona mogła już wejść na salę, gdzie po zabiegu znajdował się ukochany, z radosnym zdziwieniem odkryła, iż jej mąż wygląda kwitnąco: "Szukam mojego Gerdzia. Patrzę, cztery łóżka, jacyś młodsi faceci leżą. Patrzę, a mój Gerdziu 20 lat młodszy!"
Dziennikarz "PnŚ" rozmawiał z Iwoną i Gerardem w domu Mazurkiewicz. Para mieszka na dwa domy, ale w tej chwili spędzają razem czas u niej, ze względu na las, który go otacza.
"Ja sobie przyjeżdżam na rekonwalescencję do tego domu. Zawsze czuję się, jakbym był w sanatorium" - mówi z uśmiechem Gerard.
Makosz przyznaje, iż korzysta z możliwości leśnych spacerów i oddychania świeżym powietrzem. Z kolei Iwona, która z zawodu jest rehabilitantką, na nauczyła go ćwiczeń oddechowych. Rekonwalescencja przebiega więc wyjątkowo szybko.
"Ja w tej chwili jestem już adekwatnie szósty tydzień po zabiegu, bardzo ciężkim, ale czuję się fantastycznie. Wychodzę na spacer tutaj do lasu, 4,5 kilometra, 250 kalorii spalone. Ale to też wszystko dzięki Iskierce. Tak, dużo wprowadziła nowego w moim życiu" - wyznaje z czułością o Iwonie.
Życzymy zdrowia!
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Widzowie tracą cierpliwość do "Sanatorium miłości"
Poruszenie w "Sanatorium miłości". Adam już się zakochał
Doniesienia z domu Iwony i Gerarda. Niedawno był w szpitalu