Na początku był czar. Zawsze jest. Partner w Projekcie Rodzina (PWPR) – tak go nazywamy – potrafi być czarujący, błyskotliwy, opiekuńczy. Do momentu, aż przestajesz pełnić jego rolę pobocznej bohaterki...

A potem zaczyna się rozkład:
– Jesteś za emocjonalna.
– Przesadzasz.
– Jemu przecież nic nie jest.
– A Ty znowu masz „problem”.
I teraz uwaga, bo tu wjeżdża prawdziwy twist fabularny, którego nikt nie mówi głośno:
Jesteś już żoną PWPR. I macie dzieci.Nie możesz po prostu odejść w świetle porannego słońca. Bo dzieci. Bo kredyt. Bo historia. Bo wszystko, co stworzyłaś, jest też z nim.
Co wtedy, Dżoano?
Po pierwsze: przestań się obwiniać, iż w tym jesteś. PWPR to specjalista od wizerunku. Potrafi być perfekcyjny publicznie i kompletnie niewidzialny emocjonalnie w domu. To nie Ty się pomyliłaś. To on Cię zaczarował.
Po drugie: zacznij wracać do siebie, nie odchodząc od wszystkiego naraz.
Nie musisz teraz robić rewolucji. Ale możesz zacząć mikro-ruchy...
– Nie milcz, gdy czujesz się ignorowana.
– Nie pozwalaj sobie uwierzyć, iż to jedyne życie, jakie możesz mieć.
A co z dziećmi?
Dzieci widzą więcej, niż myślisz.
I najważniejsze, co możesz im dać – to model, iż szacunek i obecność to nie luksus, tylko fundament. Możesz to zrobić, choćby jeżeli jesteście razem. choćby jeżeli on nie pomaga.
Bo Ty możesz zacząć mówić prawdę. I być prawdziwa.
A jeżeli chcesz zacząć od czegoś delikatnego, bez dramatów i wielkich decyzji – sięgnij po książkę, którą możesz czytać z dzieckiem, ale tak naprawdę to Ty najbardziej jej potrzebujesz.
„Moje marzenia spełniają się” – poradnik pozytywnego myślenia dla dzieci (i matek, które próbują nie zwariować w systemie emocjonalnej samotności).
#DajęSłowo, Dżoano – to, iż jesteście rodziną, nie oznacza, iż masz żyć jak cień w swoim własnym domu.