DZIUK o byciu niezależnym twórcą. Wywiad z Tomaszem Dziukiem

popkulturowcy.pl 2 miesięcy temu

DZIUK to wokalista, kompozytor, autor tekstów piosenek, gitarzysta, a także scenarzysta i producent własnych teledysków. Kilka tygodni temu premierę miał jego najnowszy singiel – Mimo upływu lat. Utwór jest zapowiedzią najnowszego albumu artysty, który ma ukazać się jeszcze tej jesieni. Więcej o płycie i realiach polskiej branży muzycznej DZIUK opowiedział nam w poniższej rozmowie.

Zuzanna Graczyk: Niedawno mogliśmy usłyszeć Twoją najnowszą muzyczną propozycję, czyli singiel Mimo upływu lat. Jak doszło do powstania tego utworu?

DZIUK: Piosenkę napisałem we współpracy z duetem producentów muzycznych. Kiedyś, będąc na wakacjach, usłyszałem ich produkcję, bardzo mi się spodobała i już wtedy postanowiłem, iż koniecznie muszę z nimi coś stworzyć. Po jakimś czasie tak też się stało. Nawiązałem kontakt z chłopakami, ustaliliśmy, w jakim kierunku muzycznym idziemy, następnie spotkaliśmy się w studiu i wtedy powstał utwór Mimo upływu lat. Jak zawsze jestem odpowiedzialny zarówno za tekst, jak i muzykę – oczywiście we współpracy z chłopakami. Bardzo lubię tę piosenkę i cieszę się, iż jest ona częścią mojego autorskiego repertuaru.

ZG: O czym opowiada utwór? Co chciałeś przekazać słuchaczom?

D: W piosence definitywnie żegnam się z przeszłością i rysuję przed sobą wizję lepszych dni, bo na horyzoncie już widać blask. Śpiewam o tym, iż moim marzeniem jest, aby twórczość, będąca żywym wytworem mojej wyobraźni, zapadła ludziom w pamięć. Z tym przesłaniem z pewnością utożsamia się każdy artysta. Utwór traktuje też o samotności w dążeniu do celu, a także – między słowami – o niezrozumieniu przez otoczenie mnie jako artysty.

ZG: W jakim stylu muzycznym jest ten utwór?

D: Jest to popowa produkcja, bardzo nowoczesna i uważam, iż świetnie zrobiona. Chwytliwa melodia osadzona jest w dźwiękach gitary, basu, perkusji i syntezatorów. Moim zdaniem bardzo przyjemnie się tego słucha. To utwór idealny do radia.

ZG: Myślisz, iż uda Ci się tym utworem zawojować listy przebojów?

D: Nie zapominajmy, iż ja jestem niezależnym artystą, działam w pojedynkę, nie jestem związany z żadnym muzycznym koncernem i z tego względu trudno jest mi się przebić do mainstreamu. Oczywiście konkurencja też jest ogromna, jednak rywalizacja o miejsce na antenie nie jest równa. Już dawno zrozumiałem, iż komercyjny sukces nie jest wyznacznikiem mojego artystycznego spełnienia. Nauczyłem się cieszyć z tego, co mam. Nagrywam swoje autorskie piosenki i teledyski, a to było moim marzeniem, które jeszcze parę lat temu mogło się komuś wydawać nierealne, ale nie mnie, bo ja zawsze wiedziałem, iż spełnię swoje artystyczne wizje. choćby jeżeli nigdy nie dostanę się na antenę dużych rozgłośni radiowych to i tak dalej będę pisał i nagrywał piosenki, bo ja bez tworzenia muzyki nie jestem już w stanie funkcjonować.

ZG: Do piosenki powstał barwny teledysk, w którym nie występujesz sam. Opowiesz coś więcej o tym videoclipie?

D: Do tego projektu zaprosiłem moją bratanicę – Olę. Udział w tym teledysku, opracowanie choreografii i zajęcia taneczne – to był prezent dla niej z okazji Pierwszej Komunii Świętej. Pomimo tego, iż mi artystycznie nie pomógł nikt, jestem zdany tylko i wyłącznie na siebie, to nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności, żeby osobie, którą kocham, podarować spełnienie marzeń. Poza tym Ola zawsze mnie bezwarunkowo wspiera, mogę liczyć na dobre słowo od niej i zapraszając ją do zagrania w teledysku, chciałem się jej odwdzięczyć, bo wsparcie bardzo dużo dla mnie znaczy.

Przechodząc już do samego videoclipu, to oprócz tego, iż jest on nagrany w bardzo ciekawych i kolorowych wnętrzach, to kryje w sobie symbolikę, która jest dla mnie bardzo istotna. Deszcz obrazuje oczyszczenie, a konsekwentnie obecna w teledysku biel to symbol prawdy i nowego początku. Jabłko, również w kolorze białym, symbolizuje poznanie dobra. Motyw snu to znak połączenia dwóch równoległych światów – rzeczywistego i nadprzyrodzonego, a dziecko oznacza niewinność oraz czystość. Wszystkiemu towarzyszy taniec symbolizujący radość, wolność i przemianę.

Tomasz Dziuk z bratanicą // materiały promocyjne

Praca nad tym teledyskiem była bardzo wyczerpująca. Jak zawsze byłem odpowiedzialny za scenariusz i produkcję. Każdy teledysk najpierw powstaje w mojej głowie i pomimo tego, iż uwielbiam wymyślać videoclipy, to etap produkcji naprawdę nie należy do najłatwiejszych.

ZG: Mimo upływu lat to kolejny singiel zwiastujący Twoją płytę. Kiedy możemy się jej spodziewać?

D: Płyta jest już w całości nagrana. Planuję opublikować wszystkie utwory jesienią tego roku. Przede mną krótki urlop, w trakcie którego – oprócz odpoczynku – będę wymyślał całą oprawę wizualną tego wydawnictwa. Nie mogę się doczekać premiery, bo niektóre piosenki naprawdę długo czekały, aby ujrzeć światło dzienne. Wiem, iż od dawna ją zapowiadam, ale po drodze miałem problemy ze zdrowiem, operację i kilkumiesięczną rehabilitację. Poza tym wszystkie sprawy związane z produkcją tej płyty są na mojej głowie, a ten proces, szczególnie przy pierwszym wydawnictwie, nie jest łatwy. Bardzo się cieszę, iż jednak udało mi się nagrać album.

ZG: Jakich utworów możemy się spodziewać na płycie?

D: Znajdą się na niej moje dotychczasowe single, a oprócz nich też kilka premierowych utworów – zarówno po polsku, jak i po angielsku, wśród nich będą 2 ballady. Fani klubowych dźwięków też nie będą zawiedzeni.

ZG: Co Ci najbardziej doskwiera w pracy twórczej? Z czym trzeba się mierzyć, będąc niezależnym artystą?

D: Bardzo demotywujący jest szklany sufit, którego nie sposób przebić bez kontaktów w branży. Jak już wspomniałem, jestem artystą niezależnym i nie mam za sobą sztabu specjalistów od PR-u, a jak każdy twórca chciałbym ze swoimi piosenkami dotrzeć do jak największego grona odbiorców. Wszystko robię sam i niestety ta otoczka organizacyjna często sprawia, iż mam mniej czasu w twórczość.

Jednak to, co wyżej wymieniłem, jest niczym w porównaniu z koniecznością funkcjonowania artysty w ramach polskiej mentalności. Społeczeństwo w tym kraju nie wspiera artystów. Przecież to, co się dzieje co roku w Polsce w związku z Eurowizją, to jest jakiś koszmar. Tutaj każdy, bez jakichkolwiek kompetencji, przyjmuje rolę jurora, który rzekomo zna się na muzyce i często publicznie formułuje swoje hejterskie oceny. Spójrz na przykład Blanki, która musiała mierzyć się z ogromnym hejtem, a gdy już zajęła całkiem przyzwoitą lokatę w konkursie i dobrze się tam zaprezentowała, wszyscy zapomnieli o hejtowaniu i zamiast tego pod nosem nucili jej numer. Hipokryzja w czystej postaci. Przykre jest także to, iż ludzie tak bardzo uzależniają swoje poglądy od mediów, wyzbywając się tym samym samodzielnego myślenia.

Tomasz Dziuk // materiały promocyjne

Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, iż mnie w sieci obserwują ludzie, których znam prywatnie. Podglądają każdą relację, ale nigdy nie zdobyli się na chociażby jedno słowo czy gest wsparcia i docenienia mojej ciężkiej pracy. Wiem jednak, iż gdybym osiągnął komercyjny sukces, to właśnie te osoby jako pierwsze składałyby mi gratulacje (śmiech). Oczywiście bym ich nie przyjął. Nie mówię, iż wszyscy się tak zachowują, jednak strasznie to smutne, iż ludzie oceniają działalność twórczą pozytywnie dopiero wtedy, gdy artysta jest na fali, co zależy przecież głównie od czynników zewnętrznych – tj. mediów i uzyskanego od nich wsparcia.

Jednak wszystkie te negatywne strony tego biznesu biorę na swoje barki. Pozytywy przeważają. Tak naprawdę opinia innych mnie nie interesuje. Robię swoje i dalej będę spełniał swoje marzenia.

ZG: Jednak na pewno masz w swoim gronie osoby, które bezwarunkowo Cię wspierają.

D: Tak, niezawodna jest najbliższa rodzina oraz niektórzy znajomi. Uwierz mi, iż nic tak bardzo nie zweryfikowało ludzi jak moja działalność twórcza. Już wiem, na kim mogę bezwarunkowo polegać. Z kolei na mnie będą mogły liczyć tylko te osoby, które do tej pory szczerze i bezwarunkowo mnie wspierały w mojej działalności artystycznej. Lista tych osób jest już definitywnie zamknięta.

ZG: Wspomniałeś o Eurowizji. Chciałbyś kiedyś reprezentować Polskę w tym konkursie?

D: Tylko wtedy, gdybym został wybrany przez publiczność w transparentnym głosowaniu. W innych przypadkach – nie. A to ze względu na atmosferę, która panuje w kraju w związku z tym konkursem. W Polsce społeczeństwo nie wspiera swoich reprezentantów, którzy w zamian za ciężką pracę nad występem mogą liczyć od rodaków na szyderę, hejt i wyśmianie. To jest straszne. Żeby chociaż trochę temu przeciwdziałać, co roku na swoich social mediach okazuję wsparcie dla naszych reprezentantów bez względu na to, czy są z mojej muzycznej bajki, czy też nie.

ZG: Czego Ci życzyć w najbliższym czasie?

D: Udanej promocji singla Mimo upływu lat oraz odpoczynku na zbliżającym się urlopie. Naprawdę tego potrzebuję!

fot. główne: materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału