Dziś zaprosiłam na wigilię moją byłą synową z dziećmi, ale zabroniłam przyjść mojemu synowi.

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Dziś, w Wigilię, zaprosiłam swoją dawną synową wraz z wnukami, ale zabroniłam przyjść synowi. Przygotowuję makowiec, nakrywam do stołu i czekam na wizytę ukochanej synowej z dziećmi. Upiekłam ciasto dla wnucząt i kupiłam im prezenty. Niech zaśpiewają kolędy w moim domu i wniosą trochę euforii w święta. Wiem, iż dopóki będę mogła, zawsze ich wspierać będę.

Gdy krzątałam się przy wigilijnej wieczerzy, nie mogłam się powstrzymać i zadzwoniłam do byłej synowej, by zaprosić ją z dziećmi. Synowi zaś kategorycznie zabroniłam się pojawić. Ostrzegałam go już dawno, gdy rozstał się z pierwszą żoną, iż żadnej innej synowej nie zaakceptuję, bo moją synową jest Kinga.

Syn rozwód wziął pięć lat temu. Postąpił nieodpowiedzialnie, bo odszedł do innej kobiety, gdy najmłodsze dziecko ledwie kilka miesięcy miało. Oczywiście, już wcześniej zdradzał żonę od dłuższego czasu, wmawiając jej różne kłamstwa.

Tymczasem Kinga, z dwójką dzieci na rękach, krzątała się bez wytchnienia, podczas gdy syn spędzał długie godziny niby w pracy, a w rzeczywistości u swojej kochanki. W końcu tamta postawiła mu ultimatum miał wybierać. Spakował więc walizki i odszedł, zostawiając żonę z dwójką maluchów.

Od samego początku stanęłam po stronie Kingi. Syn postąpił haniebnie. Owszem, płaci alimenty, ale co z tego? Dzieci potrzebują ojca i pełnej rodziny, nie tylko pieniędzy. Syn nie posłuchał mnie i w zeszłym roku ożenił się ponownie. Wszyscy myśleli, iż wtedy zaakceptuję nową synową, ale nie miałam takiego zamiaru. Niedawno urodziło mu się kolejne dziecko, ale choćby to nie zmieniło mojego stosunku do tej kobiety.

Dla mnie wnuki to tylko dzieci Kingi. Innych nie potrzebuję. Powiedziałam mu nawet, iż pewnego dnia wróci z podkulonym ogonem. Na razie jednak syn się nie pokazuje, więc święta spędzam z Kingą i wnukami.

Z Kingą i jej dziećmi łączą nas naprawdę ciepłe relacje. Razem obchodzimy święta, często do siebie dzwonimy, regularnie się odwiedzamy. Kinga poświęca cały swój czas dzieciom, a ja, jako babcia, staram się jak mogę, by pomóc jej w ich wychowaniu: zabieram je do siebie, wspieram finansowo, pomagam w lekcjach. Z biegiem lat Kinga stała się dla mnie jak córka. Jej rodzice mieszkają sześćset kilometrów od naszego miasta i nie mogą jej pomagać.

Teraz, gdy zbliżają się święta, przygotowuję makowiec, nakrywam do stołu i czekam na wizytę ukochanej synowej z dziećmi. Upiekłam ciasto dla wnucząt i kupiłam im prezenty. Niech zaśpiewają kolędy w moim domu i wniosą trochę euforii w te dni. Wiem, iż dopóki będę mogła, zawsze ich wspierać będę.

Idź do oryginalnego materiału