Dziewczynko, do kogo idziesz? zapytałam.
Szukam mamy, nie widziała jej pani? Spojrzała na mnie uważnie mała dziewczynka, może sześcioletnia.
Zastanowiłam się. W tym bloku mieszkałam od niedawna i o ile wiedziałam, mieszkanie, przy którym stała, było puste od miesięcy.
Tam nikt nie mieszka odparłam.
Dziewczynka rozpłakała się i usiadła na schodach.
Ciociu, bardzo potrzebujemy mamy! Tylko ona może wszystko naprawić, tata bardzo za nią tęskni.
Stałam zdezorientowana, nie wiedząc, jak pomóc tej uroczej istotce. Nie miałam dzieci, więc nie miałam pojęcia, jak się zachować Przytulić? Zaprosić na herbatę? Ale czy pójdzie z obcą osobą? Wtem zadzwonił mój telefon. Poprosiłam dziewczynkę, by na mnie poczekała, i pobiegłam odebrać. Gdy wróciłam już jej nie było.
Cały wieczór nie mogłam o niej zapomnieć. Postanowiłam zadzwonić do swojej gospodyni i spytać o sąsiadów na klatce.
Tam od lat nikt nie mieszka powiedziała pani Danuta. A czemu pytasz?
Dziś przyszła dziewczynka, szukała mamy
Sąsiadka zamilkła, jakby coś sobie przypominając.
To pewno córka Kingi ale ona już nie żyje. Mąż został sam z maleństwem na rękach. Nie wytrzymał w tym mieszkaniu, wyprowadził się. Od tamtej pory stoi puste
Wiesz co, Iza, teraz mieszkają niedaleko. jeżeli wróci, odprowadź ją do domu podała mi adres.
Z czasem ta historia zaczęła blednąć. Pracowałam dużo, wracałam późno, wychodziłam wcześnie.
Pewnego dnia, tuż przed świętami, znów usłyszałam ciche pukanie i łkanie. Rzuciłam się do drzwi tam stała ona, ta sama szarooka dziewczynka, zalana łzami.
Co się stało? Gdzie twój tata?
W domu, a ja szukam mamy szepnęła.
Przypomniałam sobie zapisany adres. Poprosiłam, by zaczekała u mnie, i pobiegłam szukać kartki. Weszła, rozejrzała się, usiadła na pufie w przedpokoju.
Gdy w końcu znalazłam papier spała już zwinięta w kłębek. Przeniosłam ją delikatnie na kanapę i zadzwoniłam do gospodyni.
Pani Danuto, przepraszam, iż przeszkadzam, pamięta pani tę dziewczynkę, co przychodziła do pustego mieszkania?
No właśnie, jest u mnie. Chciałam ją odprowadzić, ale zasnęła. Boję się, iż ojciec będzie szukał
Mieszkam niedaleko nich, spróbuję podejść. Bądź w kontakcie.
Położyłam słuchawkę i mimowolnie przyglądałam się śpiącej. Poprawiłam niesforny kosmyk, pogłaskałam po ramieniu.
Zawsze marzyłam o dziecku, ale los miał inne plany. Z mężem żyliśmy w zgodzie, aż przyszła pora na potomstwo.
Zaszłam w ciążę od razu, ale niedługo poroniłam. Stres w pracy, audyt, nerwy, brak odpoczynku
Gdy znów zaszłam, rzuciłam pracę, ale i tym razem straciłam dziecko. Potem, mimo starań, nie udało się już zajść w ciążę.
W końcu mąż odszedł. Wiem, iż w nowym związku ma córkę, ale wymazałam go z życia wraz ze wspólnymi znajomymi.
Tak minęło siedem lat samotności w wynajmowanych mieszkaniach.
Moje rozmyśania przerwało pukanie do drzwi. Podbiegłam otworzyć i nie wierzyłam własnym oczom na progu stał mój były mąż.
Jarek? Skąd ty się tu wziąłeś?
Przyszedłem po córkę chwila, Sienna 7, tak?
Tak. Więc to twoja córka? Wejdź, śpi.
Przeszliśmy do kuchni, zaparzyłam herbatę. Oto niespodzianka ostatnia osoba, której spodziewałam się u siebie.
Nie przeszkadzamy? Obudzę Anię i pójdziemy.
Niech śpi. Co się stało? Już kilka razy przychodziła i pukała do tamtych drzwi.
Jarek przetarł zmęczone oczy i zaczął opowiadać:
Kilka lat temu mieszkaliśmy w tym mieszkaniu z Kingą. Dostała je po dziadku. niedługo zaszła w ciążę, byłem w siódmym niebie.
Pamiętam, jak odwoziłem ją do szpitala. Płakała, przeczuwała
Ścisnęła moją dłoń i poprosiła, bym zadbał o dziecko, jeżeli coś jej się stanie. Były komplikacje, nie udało się jej uratować.
Przykro mi pogładziłam go po ramieniu. Walczył ze łzami, ale płynęły mu po twarzy, jakby po latach wreszcie dał upust bólowi.
W salonie rozległ się tupot małych stóp.
Tatusiu?
Jarek porwał córkę w ramiona.
Aniu, tak się martwiłem dlaczego uciekłaś?
Chcę znaleźć mamę.
Znajdziemy ją, ale później. Chodź do domu.
Dziękuję, Iza podał mi wizytówkę. Dzwon













