Ponad rok od zmiany władzy w Polsce wiele osób zastanawia się, w jaki sposób przełożyła się ona na funkcjonowanie Telewizji Polskiej. Portal Wirtualne Media porozmawiał z pracownikami stacji. Wiadomo już, na jakie warunki pracy mogą liczyć dziennikarze i prezenterzy.
REKLAMA
Zobacz wideo Ibisz o tym, na co przeznaczył pierwszą wypłatę z telewizji. Kwota szokuje
Telewizja Polska po zmianach mierzyła się z wieloma problemami. "Bez okien i zasięgu telefonu"
20 grudnia 2023 roku Telewizja Polska przeszła istotne zmiany. Grzegorz Sajór objął funkcję szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, a Paweł Płuska zaczął zarządzać programem "19.30". Jak w istocie wyglądały pierwsze dni pracy w nowej formule? O ich kulisach opowiedzieli portalowi Wirtualne Media obecni pracownicy telewizji publicznej. Już na wstępie przyznali, iż początki były niełatwe. Jak twierdzą dziennikarze, musieli pracować rotacyjnie, gdyż w tym samym czasie do sieci mogło być podłączonych zaledwie kilka osób - w przeciwnym razie system miał przestawać działać, a tym samym uniemożliwiać pracę.
To jednak nie wszystko. Problemem miał okazać się także brak wystarczającej liczby komputerów i miejsc siedzących. Nie było więc mowy o komfortowych warunkach pracy. - Pracowaliśmy w pomieszczeniu nazywanym "schronem" bez okien. Nas było sporo: reporterzy, asystenci, kierownicy produkcji i TVP Sport. Bez okien i zasięgu telefonu. Aby kogoś wydzwonić, trzeba było wychodzić na długi korytarz w budynku B. Było bardzo mało miejsca na biurkach, byliśmy ściśnięci - wspominał jeden z reporterów w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. Jak wynika z relacji dziennikarzy, wszelkie problemy związane z infrastrukturą zostały już rozwiązane. - Infrastruktura jest już bardzo OK. To nie jest może system pracy Polsatu czy TVN, ale nic przynajmniej się już nie zawiesza i nie ma stresu przy przygotowywaniu materiałów. Problemy techniczne zostały wyeliminowane - podsumował dziennikarz.
PRZECZYTAJ TEŻ: Filip Chajzer wraca do telewizji! Niebywałe, kto będzie mu towarzyszył
Telewizja Polska miała niełatwe początki. Wynagrodzenia zostały wypłacone ze sporym opóźnieniem
Komplikacje rzekomo pojawiły się też przy kwestiach finansowych. Na początku wielu dziennikarzy, zwłaszcza pracujących na umowach o dzieło lub zlecenie, miało mieć problemy z otrzymaniem wynagrodzenia. Jeden z pracowników twierdzi, iż w najdogodniejszej sytuacji byli ci, którzy otrzymali umowę o pracę, co zapewniało im terminowe wynagrodzenie. Dziennikarze podkreślają jednak, iż wówczas, mimo trudności wykazali się wyrozumiałością. - Ludzie byli rozentuzjazmowani i tolerancyjni. Wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja i musiał być chaos, żeby zmienić wizerunek mediów publicznych - powiedział dziennikarz TVP. Ponadto zwrócono uwagę także na jeszcze jeden kłopot. - Papierologia tutaj jest straszna w porównaniu z innymi miejscami. Nigdy nie spotkałem się z taką wymianą papierów. Umowy kilkudziesięciostronicowe, krążące w iluś kopiach po iluś dyrektorach. Każda musi mieć chyba sześć podpisów. To strasznie toporna machina, z którą się nigdy nie spotkałem jeszcze - wyznał prezenter.