Mateusz Rokuszewski, popularny dziennikarz sportowy, trafił do szpitala po udarze. W sieci podzielił się swoim doświadczeniem i przestrzegł wszystkich przed bagatelizowaniem choćby krótkotrwałych objawów zdrowotnych.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakie są objawy udaru, jak go rozpoznać i pomóc?
34-letni dziennikarz doznał udaru. "Nie ma co lekceważyć objawów"
Mateusz Rokuszewski od 2025 roku pracuje w serwisie Meczyki. Wcześniej widzowie mogli słuchać jego komentarzy i opinii w Canal Plus Sport, a także czytać jego teksty na portalu Weszło. 19 grudnia, w piątek wieczorem dziennikarz opublikował w serwisie X zdjęcie ze szpitala, dołączając wpis, który może służyć jako przestroga dla innych. "Nie ma co lekceważyć objawów" - napisał Mateusz Rokuszewski, który przeszedł udar spowodowany problemem kardiologicznym.
"Generalnie jestem zdrowym, niestarym facetem. Gorzej czułem się przez niecałą minutę. Ot, bawiłem się dziećmi, zakręciło mi się w głowie, dziwnie odbierałem dźwięki i sam nie potrafiłem złożyć słowa, dużo większa niż zwykle odmowa współpracy na linii głowa-język. Ale za chwilę wszystko wróciło do normy, po 30 minutach w zasadzie mógłbym zapomnieć, iż coś się wydarzyło" - tłumaczył dziennikarz. Mimo szybkiego powrotu do formy, Rokuszewski zdecydował się na wizytę u neurologa. Dwa dni po konsultacji przeszedł badanie rezonansem, a następnie został przyjęty do szpitala w celu ustalenia przyczyny udaru - okazał się nią problem kardiologiczny. Na koniec dziennikarz uspokoił swoich fanów. "Odpukać - raczej będzie ze mną w porządku" - podsumował.
Jacek Rozenek przeszedł udar mózgu. Rehabilitacja pochłonęła ogromną sumę
W 2019 roku Rozenek przeszedł udar mózgu, który całkowicie zmienił jego życie. Lekarze nie dawali mu wielu nadziei - istniało ryzyko, iż będzie musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. Miał także problemy z mową. "Dlaczego zachorowałem? Mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, iż życie zniszczyła mi źle leczona infekcja, która doprowadziła do choroby serca, a to bardzo mocny czynnik sprzyjający udarom. Miałem pecha" - wyznał w książce "Padnij. Powstań. Życie po udarze". Pomimo trudnej sytuacji Rozenek nie poddał się i postanowił walczyć o powrót do sprawności. Rehabilitacja okazała się jednak ogromnym wyzwaniem finansowym. "Byłem wtedy sam. Praktycznie umierałem. Miałem do wyboru - albo się poddać, albo nie. Wybrałem to drugie. Rehabilitacja kosztowała mnie milion złotych. Musiałem się pozbyć wszystkiego, co miało jakąś materialną wartość. Ale gdybym nie miał nic, też bym walczył" - przekazał.











