Dzień Matki – recenzja filmu. John Wick, ale to Twoja Stara

popkulturowcy.pl 1 rok temu

Dzień Matki to kolejna w ostatnich tygodniach produkcja o tematyce matczynej wypluta przez Netflixa. Mnie osobiście zainteresowała dużo bardziej od wydanej wcześniej Matki z tego względu, iż tym razem mamy do czynienia z polską produkcją w reżyserii twórcy Najmro, które ja wspominam jako całkiem pozytywny seans. Czy zatem Polacy umieją w kino akcji na tyle by konkurować z najlepiej zrealizowanymi tego rodzaju produkcjami z Hollywood? Czy Agnieszka Grochowska jest lepszą matką od JLo?

Dzień Matki opowiada historię Niny Nowak pseudonim Kikimora, która dawniej będąc tajną agentką aktualnie żyje w ukrycia. Ma też ona syna, którego musiała porzucić ze względu na swoją niebezpieczną przeszłość. Nie zapomniała ona jednak o swoim dziecku i przez cały czas je obserwuje. Pozorna sielanka nie trwa długo, ponieważ odzywają się demony przeszłości. Potomek Kikimory zostaje porwany całość przez to naturalnie budzi skojarzenia z Uprowadzoną z Liamem Niesonem w roli głównej. Film ten celuje dużo bardziej w kanon filmów takich jak Atomic Blonde, Nobody czy przytoczony w tytule recenzji John Wick.

W Dniu Matki mamy bowiem do czynienia z kinem w pełni stylizowanym. Paleta kolorów jest brudna i pełna żółci, nie brakuje w niej jednak pstrokatych kolorów. Warto przyjrzeć się kostiumom zarówno aktorów jak i statystów, gdyż budzi to wrażenie, choć miejscami może wypadać kiczowato. Błyszczące ortaliony, zwolnione tempo i solidna dawka przemocy. Ciosy ważą swoje, a pomysły na sceny walk wypadają nad wyraz kreatywnie. Niekiedy naprawdę widz może czuć się zaskoczony, iż wyszło to spod polskiej ręki. Na szczególnie warte odnotowania na plus zasługują potyczki z użyciem siatki z piwem, a także scena w kuchni, gdzie Matka absolutnie rządzi i to w totalnie innym kontekście niż ten znany nam z typowego ogniska domowego.

Seans jest dość krótki wszak wykorzystuje zaledwie 1,5 godziny potencjału taśmy filmowej. Miejscami zatem można poczuć niedosyt. Chciałoby się tego dania skosztować znacznie więcej. Znając jednak politykę streamingowego giganta, jeżeli film zdobędzie zadowalającą oglądalność sequel będzie jedynie kwestią czasu. Ja po tą drugą część z pewnością sięgnę, gdyż jestem zdania iż każdy taki filmowy eksperyment zasługuje choć na chwilę uwagi. Film trzyma tempo, skrypt choć raczej banalny i bez zaskoczeń nie zmusza do nerwowego łapania się za głowę. Trudno się też całością tego przedsięwzięcia znudzić gdyż tak jak wcześniej wspomniałem film nie trwa zbyt długo.

Na dodatkowe brawa zasługuje odtwórczyni głównej roli. Agnieszki Grochowskiej nie skojarzyłbym w życiu z taką postacią, a wypada naprawdę hipnotyzująco. Swoim spojrzeniem wywołuje w widzu wspomnienie konfrontacji z własną matką wracającą wieczorem z wywiadówki. Choć porównanie wypada komicznie to wierzcie mi podczas seansu to absolutne mistrzostwo świata. jeżeli zatem macie ochotę na akcyjnego burgera po polsku bierzcie i jedzcie z tego wszyscy zanim jeszcze Netflix zmusi was do wykupienia w pełni własnej subskrypcji.

Wszystkie zdjęcia użyte w recenzji pochodzą z materiałów promocyjnych filmu Dzień Matki produkcji Netflix

Idź do oryginalnego materiału