Urodzony 100 lat temu w Krakowie Has (zmarł w 2000 r.) był z wykształcenia malarzem. W czasie okupacji studiował w Kunstgewerbeschule, potem w krakowskiej ASP. Zarabiał na życie ilustrowaniem książek, reżyserii uczył się na dwuletnich Kursach Przygotowania Filmowego na Józefitów, też w Krakowie. Zaczynał od animacji i dokumentu. Stosunkowo gwałtownie zyskał renomę w wąskim kręgu kinofilów. Wielbił go Luis Buńuel – za poczucie absurdu, szczelne zamknięcie we własnym obsesyjnym świecie, fatalizm. Ale międzynarodowy rozgłos zyskał dopiero dzięki nagrodzie w Cannes za „Sanatorium”. Pomogło też dwóch wpływowych protektorów za oceanem: Martin Scorsese i Francis Ford Coppola, którzy obejrzawszy „Rękopis”, zakochali się w jego surrealistycznej wyobraźni. To oni doprowadzili do rozpowszechniania w Stanach Zjednoczonych pełnej reżyserskiej wersji ekranizacji powieści hrabiego Jana Potockiego (dłuższej o godzinę w stosunku do ocenzurowanej wersji dla zagranicy). Im również zawdzięczamy historycznie pierwszą rekonstrukcję cyfrową tego arcydzieła.
Aż trudno sobie wyobrazić, co by się o Hasie mówiło i jakiej rangi byłby twórcą, gdyby zdołał zrealizować filmy zapowiadające się jako jego najambitniejsze dokonania: „Wesele”, którego główną postacią miał być nieuleczalnie chory Wyspiański, i przede wszystkim „Osła grającego na lirze”, filozoficzno-egzystencjalne opus magnum reżysera, mające się składać z rozmów między Arystotelesem, Pascalem, Mao, Freudem, carycą Katarzyną, archaniołem Gabrielem i innymi poruszycielami dziejów.