Dziadersi zamiast Dziadów

tablicaodjazdowhome.wordpress.com 3 dni temu

Czytam sobie o studentach , którzy nie czytają i zaczynam się zastanawiać, co to będzie co to będzie, jak tak ciemno i głucho wszędzie. interesujące jest nie to, iż studenci nie czytają, bo zawsze (jacyś studenci) nie czytali, jak to pisał bard do książek, teraz się ich przywiąże, młodzież w ogóle w swej masie jest znana z nieczytania itp itd, ale to, iż ludzie na prestiżowych uczelniach i studiach humanistycznych, które sami sobie wybrali nie czytają książek w całości, jedynie fragmenty, wyimki, rozdziały, streszczenia…

Starsze pokolenia zawsze biadały i biadać będą nad kondycją fspułczesnej młodzierzy, która pije, słucha nie takiej muzy i nosi włosy (albo ich nie nosi – tuż przed maturą opitoliłam się na zero z powodu złamanego serca, zafascynowana oczywiście Sinead O’Connor, koniec dygresji), oczywiście nie uczy się i tak dalej, mnie nic nie rusza, oprócz tego czytania.

Bo okazuje się, iż ci którzy muszą czytać, czytają tylko to, co muszą, oczywiście ci, którzy nie muszą, w ogóle nie czytają, ci, co jeszcze to robią, czytają bardzo pragmatycznie i użytkowo, choćby ci, co wybrali studia, bo lubią czytać, czytają coraz mniej. A co najgorsze, szkoła nie promuje samej czynności czytania, tylko zawsze utylitarne ‘czytanie ze zrozumieniem’, ‘czytanie z zapamiętaniem’, ogólnie mówiąc czytanie pod testy i sprawdziany. Nie wiem, czy czytanie bez zrozumienia jest dokładnie tym, o co powinniśmy walczyć hehe, ale mam wrażenie, iż przez ten powszechny utylitaryzm i pragmatyzm tracimy coś bardzo istotnego, bo nic tak nie wzmacnia umiejętności wczuwania się w perspektywę innej osoby jak zanurzenie się w świat książki bez żadnych celów. Taka właśnie empatia co się wtedy cyzeluje i szlifuje jest podstawą solidarności społecznej, zauważania interestów innych, którzy są różni niż ja, dostrzegania, iż punkt widzenie zależy od punktu siedzenia, byt określa świadomość, a jak się siedzi w dupie świat wygląda zupełnie inaczej, niż z perspektywy własnego nosa.

Ten lament powyższy to trochę mój własny, bo zauważyłam u siebie niepokojące objawy choroby czytania utylitarnego, czytam ogromne ilości cały czas, ale niestety najczęściej czytam po coś i rzadko wyłącznie dla przyjemności zanurzenia się w świecie.

Idź do oryginalnego materiału