Dystopolis – recenzja komiksu. Piękno bez głębi

popkulturowcy.pl 6 godzin temu

Dystopolis zapowiada się na poważną lekturę, która mogłaby nieść ze sobą mocne przesłanie i refleksję o świecie przyszłości. Okazuje się jednak groteską, w której humor i przerysowanie dominują nad głębią fabuły. To komiks efektowny wizualnie, ale treściowo pozostawiający pewien niedosyt. Warto też dodać, iż jest to dzieło jednej osoby.

Fabuła opiera się na prostym pomyśle. Tytułowe miasto co 5 lat nawiedza Kanibal, czyli monstrum, które pożera mieszkańców i sieje panikę. Do walki z nim staje Abdulla, młody policyjny stażysta, który zaplanował swój przyjazd i pierwsze dni w pracy właśnie na czas kolejnego ataku bestii. Wspiera go Billy, czyli doświadczony, ale neurotyczny funkcjonariusz, który sam walczy z lękami i kocha słodycze. To właśnie ich relacja, zestawienie ambicji Abdulli z niepewnością Billy’ego, napędza historię. Z czasem okazuje się, iż w grę wchodzi nie tylko pojedynek z potworem, ale też cała sieć spisków i kryminalnych powiązań, które pokazują, iż prawdziwe zło niekoniecznie przychodzi z zewnątrz.

Chociaż punktem wyjścia jest opowieść sensacyjna, to ton komiksu jest zupełnie inny, niż można by się spodziewać. Zamiast mroku oraz grozy dostajemy groteskę i satyrę. Tam, gdzie inne dzieła dystopijne stawiałyby na ciężar emocjonalny, tutaj pojawia się absurdalny gag, przerysowany dialog czy karykaturalna scena. Dzięki temu Dystopolis bardziej przypomina czarną komedię niż ponurą opowieść ostrzegawczą. Czyni to lekturę lekką i rozrywkową, ale też odbiera komiksowi potencjalną głębię.

fot. kadr z komiksu

Warstwa graficzna to zdecydowanie największy atut albumu. Miel Vandepitte (autor) tworzy świat, który staje się jednym z bohaterów. Całostronicowe kadry pokazują panoramy miasta. Monumentalnego, klaustrofobicznego, pełnego śmieci, neonów i groteskowych budowli. Z jednej strony mamy klasyczną cyberpunkową metropolię pełną kosmitów, a z drugiej widać gotyckie kościoły. Architektura jest przesadzona, a przestrzeń zapełniona detalami: od absurdalnych reklam po karykaturalne postaci tła. To sprawia, iż można zatrzymać się przy planszy i wyszukiwać poukrywane żarty graficzne (np. sztandar nad Iwo Jimą), co czyni lekturę wizualnie bogatszą. Miasto żyje, oddycha i reaguje na działania bohaterów, stając się nie tyle tłem, ile pełnoprawnym elementem narracji.

Styl Vandepitte’a bywa określany jako postmodernistyczny. Pełen kontrastów, nawiązań i groteskowych zestawień. Makabryczne sceny mieszają się z humorem, a pulpowe inspiracje łączą się z detaliczną, panoramiczną kreską. Recenzenci często porównują estetykę Dystopolis do filmowego Piątego elementu czy komiksowej Sagi, co dobrze oddaje wrażenie przepychu i różnorodności form. To wizualny bigos, ale świadomie skomponowany i efektowny.

Zobacz również: Liga Sprawiedliwości kontra Godzilla kontra Kong – recenzja komiksu. Walka gigantów!

fot. kadr z komiksu

Problem polega na tym, iż opowieść nie dorównuje rozmachowi ilustracji. Owszem, akcja jest dynamiczna, a fabuła wciąga jak to sensacyjna gonitwa, ale brakuje jej większej głębi. Motyw Kanibala, który mógłby stać się metaforą cyklicznych kryzysów czy społecznych lęków, zostaje zredukowany do widowiskowego pretekstu. Chodzi tylko o to, żeby straszyć brutalnością potwora. Bohaterowie są sympatyczni i charakterystyczni, ale raczej jednowymiarowi. Każdy z nich ma jedną czy dwie cechy, na których cała ich osobowość jest zbudowana. Humor, choć udany, czasem zbyt łatwo rozładowuje potencjalnie dramatyczne napięcia.

Dystopolis to zatem komiks pełen sprzeczności. Z jednej strony olśniewa warstwą graficzną, dynamiczną, ekspresyjną, pełną życia i pomysłów. Z drugiej zaś rozczarowuje, jeżeli ktoś spodziewa się poważniejszej refleksji nad światem czy kondycją człowieka. To dzieło bardziej rozrywkowe niż intelektualne, bardziej komiczne niż dramatyczne.


Scenarzysta: Miel Vandepitte
Ilustrator: Miel Vandepitte
Tłumaczka: Olga Niziołek
Wydawca: Lost in Time
Premiera: 30 lipca 2025
Oprawa: twarda
Stron: 152
Cena katalogowa: 100,00 zł


Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Lost in Time. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (Lost in Time)

Idź do oryginalnego materiału