Nie żyje Jadwiga Jankowska-Cieślak. To był jej ostatni duży projekt
Jadwiga Jankowska-Cieślak występowała regularnie od ponad 50 lat. W swojej karierze wykreowała około 60 ekranowych postaci, w pamięci widzów zapisując się prawdopodobnie przede wszystkim dzięki jej rolom w serialach "Jan Serce" czy "Polskie drogi". Na początku lat 80. uhonorowano ją choćby Złotą Palmą w Cannes za "Inne spojrzenie" Károly'ego Makka.
Aktorka na zawsze pozostała również wierna scenie. W ciągu swojej zawodowej działalności była związana ze stołecznymi teatrami: Dramatycznym, Powszechnym, a później Ateneum, ale pojawiała się też w Rozmaitości, Polskim czy Och-Teatrze.Reklama
Ostatni raz na żywo widzowie mogli oglądać ją w spektaklu "Przebłyski" uznanej reżyserki Agaty Dudy-Gracz na podstawie tekstu Belga Serge'a Kribusa. Kobieta w duecie z Danielem Olbrychskim zagrała w nim parę z wieloletnim stażem, która przeżyła wspólnie niemal wszystko.
Przy okazji prac nad sztuką aktorka miała jeszcze więcej okazji, by spotykać się z przyjaciółmi: cenionym kolegą po fachu i jego żoną. Każde z Olbrychskich na swój sposób pożegnało już Jankowską-Cieślak.
Dwa dni po śmierci Jadwigi Krystyna Demska-Olbrychska opublikowała w sieci długie, poruszające oświadczenie. Okazuje się, iż w ostatnim czasie znajomi bardzo często się widywali.
"Była tu ostatnio ciągle. Przez wiele tygodni o 11.00 dzwoniła do furtki. Bardzo punktualnie. Daniel trochę się lubił nabijać z tej jej punktualności (...). Szli na dół powtarzać tekst" - wspomina na Facebooku.
Kobiety miały więc sporo okazji do mniej lub bardziej poważnych rozmów.
"'O czym marzysz', zapytałam ją któregoś dnia. Chwilę milczała. A potem spojrzała na mnie z uśmiechem i rzeczywiście z rozmarzeniem w oczach: 'Chciałabym mieć mały kąt, własny kącik. Taki tylko dla mnie. Wiesz, Krysiu, ja mieszkam z dziećmi w dużym domu. Lubię ten dom, bycie z nimi, ale czasem tak chciałoby się pobyć troszkę dalej, pomieszkać tylko z sobą i nie brać udziału bez przerwy we wszystkich wspólnych sprawach. Trochę oddzielności'" - przywołała jej słowa żona aktora.
Po śmierci ukochanego męża w 2015 roku, po której Jankowska-Cieślak długo nie mogła dojść do siebie, postanowiły się nią zaopiekować dzieci.
Wyszło na jaw ws. Jankowskiej-Cieślak. Oto co działo się z nią przed śmiercią
Kiedy artystka zaczęła chorować, wciąż myślała tylko o przedstawieniu, w którym grała główną rolę.
"Nie zagram 'Przebłysków' zaraz po powrocie. Muszę iść do szpitala. Jestem chora. Trudno. Przełożymy" - zakomunikowała Krystynie przez telefon.
Co niespotykane, dowiedzenie się, co tak naprawdę jej jest, przyniosło Jankowskiej euforia i ulgę.
"Potem była diagnoza, którą nam radośnie zakomunikowała: 'Teraz już wiadomo, co mi jest. Wiadomo, jak mnie leczyć'" - relacjonowała Demska-Olbrychska.
Niestety rzeczywistość nie była wcale tak kolorowa. Terapia nie przynosiła bowiem pożądanych efektów.
"Wymienialiśmy się informacjami coraz bardziej przygnębiającymi, ale jeszcze z nadzieją. Wierzyliśmy w cud. W końcu po coś są cuda. To przecież Jaćka. Zadzwoniła jeszcze tylko raz. Mówiła z trudem: 'Trzeba będzie zrobić dublurę, nie dam rady na razie zagrać'. 'Dobrze. Zrobimy. Nie martw się. Tylko zdrowiej'" - powiedziała jej wtedy przyjaciółka.
Jak wiadomo, Jadwiga przegrała jednak walkę z chorobą.
"Nie udało się, chociaż bardzo chciała. Cudna, delikatna i taka krucha. Kwintesencja niezwykłego talentu. Zgasł jej blask. Została nasza rozpacz" - podsumowała przejmująco Krystyna.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też: