W miniony weekend maja w Operze Leśnej stacja Polsat zorganizowała swój festiwal. Wydarzenie zwieńczył koncert "Gdzie się podziały tamte prywatki", podczas którego kultowe polskie utwory zaśpiewali m.in.: Maryla Rodowicz, Ralph Kamiński, Doda, Edyta Górniak, Roksana Węgiel, Kuba Badach i Urszula.
Kulminacyjnym momentem był ten, gdy wszyscy artyście weszli na scenę i zwrócili się do Beaty Kozidrak. – Beata dziś nie mogła być z nami, ale jej przebojów nie mogło zabraknąć! Tą piosenką wysyłamy ci dużo pozytywnej energii. Jesteśmy z tobą – wyznała prosto ze sceny prowadząca Paulina Sykut-Jeżyna, a Krzysztof Ibisz dodał: – Beata, to my, twoja Biała Armia!
Dlaczego Drozda nie wystąpił z innymi?
Po chwili wybrzmiała hitowa piosenka zespołu Bajm. Choć tego dnia w Sopocie występował też Tadeusz Drozda, to nie było go już przy specjalnej dedykacji dla chorującej piosenkarki. Później satyryk wyjaśnił, dlaczego tak się stało.
– Ja nie umiem tego utworu. Oni myśleli, iż to jest taki przebój, iż taki 'zabytek' jak ja zna tę piosenkę na pamięć. A ja nigdy nie byłem takim wielkim miłośnikiem piosenek. No i głupio mi było powiedzieć reżyserowi, iż nie znam tej piosenki. Wtedy reżyser powiedział, iż już trudno, jest sporo artystów, więc panu odpuszczę – ujawnił w rozmowie z Pomponikiem.
Po chwili żartobliwie dodał: – Na scenie bym służył jako scenografia. Stałbym i byłbym ładny. Na zakończenie swojej wypowiedzi zaznaczył jednak, iż wspiera liderkę Bajmu w i życzy jej szybkiego powrotu do pełni sił. – Wszystkiego najlepszego dla niej. To cudowna kobieta – stwierdził.