Dragon Ball Daima – recenzja 6 odcinka. Jaskinia przygód!

pograne.eu 1 miesiąc temu

Kolejny odcinek Dragon Ball Daima przynosi nam kilka odpowiedzi dotyczących naszego starego przyjaciela Kaio-Shina. W zaskakujący sposób rozwija się wątek Glorio. Zobaczyliśmy również pokaz mocy Goku, który tym razem nie ukrywa swojego pełnego potencjału. Jak zwykle zapraszam was do przeczytania naszych poprzednich materiałów związanych z anime, a teraz bez zbędnego przedłużania zapraszam na recenzję szóstego odcinka! Towarzyszy mi, jak zawsze niezastąpiony, Marek!

Dragon Ball Daima — podróży ciąg dalszy

Po tym jak nasi bohaterowie rozbili się, Panzy wzięła się za prace naprawcze. Nieoczekiwanie na miejscu wypadku pojawia się statek z gwardią Króla Gomahy. Goku dzięki swoim problemom żołądkowym ukrywał się w tym czasie w krzakach, dzięki czemu udało mu się schować przed przeciwnikami. Cała sytuacja na szczęście kończy się odwrotem adwersarzy. Po uruchomieniu pojazdu grupka przyjaciół rozmawia o historii świata demonów i rasie, z której wywodzi się Shin. Jak się okazuje rasa, z jakiej pochodzi Shin rodzi się z drzew. Niestety nie sprawia to, iż wszyscy Glindowie są ze sobą spokrewnieni, ponieważ w tym świecie jest aż pięć drzew, z których wywodzi się ten gatunek demonów. Kolejny raz otrzymujemy garść ciekawych informacji, dzięki czemu łatwiej nam jest pojąć postacie, z jakimi mamy do czynienia od lat. Zaraz po zmroku dowiadujemy się, iż królestwo demonów oświetlają aż trzy słońca, dzięki czemu choćby nocą jest jasno.

Nagły odpoczynek

Goku, Shin oraz Glorio wraz z Panzy postanawiają odpocząć, w tym celu zatrzymują się w pobliskiej jaskini, w której czeka na nich przerażająca niespodzianka. Po pierwsze otrzymujemy solidną garść informacji na temat Glorio. Jak się okazuje, jest on tak naprawdę najemnikiem Dr. Arinsu (starszej siostry Shina), a rozmowę z nią podsłuchuje Kaio-Shin. Po drugie w jaskini żyje niebezpieczny Minotaur. Spotkanie tego adwersarza jest też świetnym momentem na kilka żartów, gdyż Goku w swojej naturze żartownisia zaczyna nazywać go krową. Naprzeciw stworzeniu wychodzi Glorio, ale zostaje On zatrzymany przez Saiyanina, gdyż ten drugi uważa, iż może sobie nie poradzić.

Niespodziewane starcie

Wisienką na torcie odcinka jest pojedynek pomiędzy Glorio a Goku o to, kto będzie mógł walczyć z Minotaurem. Po oddaniu wielu ciosów okazuje się, iż Kakarot nie ma innego wyjścia i musi przyjąć formę Super Saiyanina. W niej nasz bohater przejmuje kontrolę nad walką, a po chwili kończy ją, teleportując się za plecami przeciwnika. Scena ta jest ukłonem w stronę animacji Dragon Ball GT i pojedynku Goku z Su Shinronem (jednym ze złych smoków), gdzie protagonista również pokonał wroga w ten sposób, okazując mu litość. Po całej akcji Minotaur traci ochotę na dalszy bój i tłumacząc się zjedzeniem ogromnego potwora i gwałtownie wraca do swojej groty. W tym czasie w świecie ludzi Bulmie udaje się naprawić statek i gdy tylko Vegeta wraz z Piccolo mają już ruszyć do świata demonów, nagle dochodzi do awarii, co kończy cały odcinek.

Dragon Ball Daima — Podsumowanie odcinka

Na ten moment był to mój ulubiony epizod. Świetnie rozwinięte wątki postaci takich jak Shin oraz Glorio sprawiły, iż 20 minut zleciało mi, jak z bicza strzelił. Było kilka momentów, przy których uśmiałem się jak fretka, bardzo lubię humor w tej animacji i mimo dość prostych żartów mają one swój urok. Pełna transformacja Goku w Super Saiyanina wyglądała widowiskowo, a całość oglądało się dobrze dzięki świetnym animacjom. Ciężko mi się do czegokolwiek czepiać więc oddaję już klawiaturę dla Marka!

Przeczytaj także

Dragon Ball Daima – recenzja 5 odcinku. Panzy i nowe królestwo!

Marek

No i doczekałem się! W końcu pojawiło się więcej akcji i poznaliśmy cząstkowy potencjał Goku w formie dziecka. Co więcej, historia również nam się zagęściła o nowe wątki i co ważniejsze, motywacje Glorio. Oczywiście nie brakuje tutaj rozszerzenia wątków związanych ze światem demonów oraz Kaio-Shina, co również cieszy. Dlatego też tym bardziej przyjemnie się oglądało ten odcinek. Mam wrażenie, jakby teraz dopiero zaczynała się prawdziwa historia, po długim wprowadzeniu. A co za tym idzie, nie mogę doczekać się kolejnych epizodów!


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Kup doładowanie Netflix


Idź do oryginalnego materiału