Downton Abbey. Wielki Finał – recenzja filmu. Wielkie zmiany

popkulturowcy.pl 1 godzina temu

Szczerze mówiąc, byłam zaskoczona, iż powstała kontynuacja. Poprzedni film zgrabnie pozamykał wszystkie wątki. Niemniej z przyjemnością wróciłam do Downton Abbey i jego mieszkańców. Oglądając zwiastun, pomyślałam, iż film skupiać się będzie na tych samych tematach i wartościach, na których oparto całą serię. Nie pomyliłam się.

Lady Mary jak zwykle zostaje uwikłana w publiczny skandal. Tym samym naraża zmagającą się z kłopotami finansowymi rodzinę na kompromitację i utratę reputacji. Jednocześnie w Dowton Abbey. Wielki Finał Crawley’owie muszą pogodzić się z nadchodzącymi zmianami. Nie wszystkim z łatwością przyjdzie pozwolić, aby nowe pokolenie przejęło stery.

Chociaż film dostarcza wielu wzruszeń i wywołuje nostalgię, to niesamowicie frustruje fakt, iż fabuła wydaje się kręcić wokół Lady Mary. Jestem w stanie wyobrazić sobie, iż dla wielu to świetna postać. We mnie jednak od zawsze wzbudzała głównie niechęć, a jej liczne romanse i rozterki miłosne były źródłem irytacji. Nie inaczej było i tym razem.

Zaskakujące, iż pomimo całej swojej rozwiązłości, Mary wciąż próbuje uchodzić za cnotliwą i pruderyjną. W dodatku wszyscy jak zawsze jej żałowali, troszczyli się o nią i otaczali opieką. Z jednej strony w przepiękny sposób pokazano łączące wszystkich więzy rodzinne. Rodzicielską miłość i troskę jaką okazali Robert i Cora, a także wsparcie, jakie potrafią okazać sobie nawzajem tylko siostry. Z drugiej strony zaś drażniło mnie, iż lekkomyślność Mary po raz kolejny nie niosła ze sobą długotrwałych konsekwencji.

W tym miejscu warto zaznaczyć, iż nie mówię tu o rozwodzie Mary, bo to właśnie on wywołał wspomniany wcześniej skandal. Narrację poprowadzono w taki sposób, iż naprawdę trudno jest ją obwiniać o rozpad małżeństwa. Istotnie całość jest utrzymana w klimacie, który wzbudza poczucie krzywdy i niesprawiedliwości wobec bohaterki, jednak miałabym w sobie znacznie więcej współczucia, gdyby nie chodziło o Mary.

Na szczęście fabuła Downton Abbey ma do zaoferowania znacznie więcej. Wielki finał niesie ze sobą wielkie kłopoty. Niespodziewanie Crawley’owie znaleźli się bowiem w niekorzystnej sytuacji majątkowej. Cały wątek poprowadzono dość gładko i bez zbędnego dramatyzmu. Problemy finansowe rodziny podejrzanie łączą się z Lady Mary i jej miłosnymi podbojami, co chyba choćby nie powinno mnie dziwić. Tyle dobrego, iż nie była ona chociaż ich przyczyną.

fot. kadr z filmu Downton Abbey. Wielki Finał

Naiwnie liczyłam, iż chociaż w Wielkim Finale Edith będzie miała okazję zabłysnąć. Obawiam się jednak, iż przeznaczone jest jej pozostać w cieniu siostry, która wiecznie musi zwracać na siebie uwagę – głównie mężczyzn.

Edith zawsze wydawała mi się ciekawsza. W moich oczach jest bardzo niedoceniana, pomimo swojej inteligencji, ambicji oraz siły charakteru. To ona posprzątała bałagan po Mary i zadbała o bezpieczeństwo rodziny. Wydaje się, iż wszyscy są świadomi jej znaczenia, a jednocześnie zdają się bagatelizować jej oddanie i zasługi.

Akcja filmu bardzo subtelnie i naturalnie łączy się z wydarzeniami poprzedniej części. Dzięki temu możemy zobaczyć, iż Barrow, który jest chyba moim ulubionym bohaterem, nareszcie jest szczęśliwy. Chociaż przez cały czas spotyka się z krzywymi spojrzeniami i brakiem zrozumienia, tym razem przyjmuje wszystko z uśmiechem i pokorą. To idealne zwieńczenie przemiany jaką przeszedł w czasie sześciu sezonów serialu.

Odniosłam wrażenie, iż twórcy starali się poświęcić chwilę każdej ważniejszej postaci i myślę, iż choćby się im to udało. Zaszło wiele nieuchronnych zmian. Carson odszedł na zasłużona emeryturę, jednak oswojenie się z nowa rzeczywistością wcale nie było takie łatwe. Niemal wszystkim przyszło zmierzyć się z czekającymi ich nowymi wyzwaniami. Dla Lorda Roberta Granthama było to wyjątkowo trudne. Jednak i dla niego przyszedł czas, aby przekazać pałeczkę i pozwolić – tym razem naprawdę – aby Mary poprowadziła Downton Abbey ku przyszłości.

fot. kadr z filmu Downton Abbey. Wielki Finał

Fabuła jest niespieszna, nie ma tam wartkiej i trzymającej w napięciu akcji, ale narracja nie nudzi. Wszystko dzięki świetnym dialogom. Tytuł przepełniony jest inteligentnymi docinkami. Nie ma tam wulgaryzmów, dzięki czemu obrażanie ludzi urosło do rangi prawdziwej sztuki. To jedna z rzeczy, za które uwielbiam ten tytuł.

Downton Abbey. Wielki Finał to sentymentalna podróż, której najważniejszym przesłaniem zdaje się być myśl, iż nic nie trwa wiecznie. Wartości rodzinne oraz wsparcie najbliższych są niezwykle cenne, a dzięki nim można przetrwać każdy kryzys i każdą nadchodzącą w życiu zmianę. Nowe nie musi oznaczać gorszego. Wielkie zmiany wymagają odwagi, ale są niezbędne, żeby iść dalej.


RECENZJA POWSTAŁA WE WSPÓŁPRACY Z MULTIKINEM


fot. główna: materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału