Miał być klimatyczny wypad do Londynu, a skończyło się na irytacji i narzekaniach. Maciej Dowbor nie gryzł się w język – skrytykował wszystko, od tłumów, przez pogodę, aż po... gigantyczne łabędzie i złodziei. Największy cios? Angielskie śniadanie za 100 zł, które – jak twierdzi – niemal stanęło mu w gardle. To dopiero początek jego londyńskich rozczarowań…