Dopóki racjonalne umysły będą rządzić, nie będzie wybuchu – wywiad byłego ministra spraw zagranicznych Singapuru dla SCMP

goniec.net 7 godzin temu

George Yeo, jednym z najmądrzejszych mężów stanu w Azji (przez 21 lat był ministrem w Singapurze, w tym ministrem spraw zagranicznych przez 7 lat). Jego opinia na temat zmiany strategii USA: „[Trump] zdaje sobie sprawę, iż Stany Zjednoczone nie są w stanie dominować nad światem w taki sposób, jak to miało miejsce w przeszłości. Stany Zjednoczone nie mają ani potęgi finansowej, ani potencjału produkcyjnego. Muszą więc się wycofać, skonsolidować wokół własnego rdzenia i skoncentrować się na uzdrowieniu. […]

George Yeo jest profesorem wizytującym w Lee Kuan Yew School of Public Policy na Narodowym Uniwersytecie Singapuru. Podczas 23 lat pracy w rządzie Singapuru Yeo piastował stanowiska ministerialne w różnych resortach, od sztuki po zdrowie, handel i – przez siedem lat – sprawy zagraniczne.

Trump dostrzega rzeczywistość świata wielobiegunowego. Stany Zjednoczone są w takim świecie primus inter pares. Zbliżając się do wszystkich pozostałych biegunów, zgodnie z zaleceniami Kissingera, utrzymają wpływy przez długi czas”. Mówi również, iż „prędzej czy później liczba amerykańskich baz wojskowych na całym świecie ulegnie zmniejszeniu”. A „w miarę jak Pax Americana będzie się kurczyć, równowaga regionalna zostanie naruszona”. Podsumowując, mówi, iż „USA są teraz w kryzysie”, co „jest powodem do zmartwień” i „nikt nie wie”, czy uda im się odbudować. Odnosząc się do Tajwanu, mówi: „Nie widzę, żeby Tajwańczycy umierali za niepodległy Tajwan” i iż „[na Tajwanie] rośnie świadomość, iż droga do niepodległości to ślepa uliczka”. Uważa, iż ​​„Tajwan jest niezależny tylko dlatego, iż są tam Stany Zjednoczone” i iż „to, czy Tajwan będzie miał problemy, zależy od Stanów Zjednoczonych”, ponieważ „Chiny zdecydowanie preferują pokojowe zjednoczenie”.


tutaj więcej:

Opisał Pan Tajwan jako tykającą bombę zegarową. Jak można ją rozbroić i jakie jest prawdopodobieństwo konfliktu zbrojnego na Cieśninie Tajwańskiej?

– Nie mamy szklanej kuli. Polityka często rozwija się w nieoczekiwany sposób. W naszych umysłach musimy myśleć o scenariuszach. Wyobraźmy sobie dzień, w którym z powodu braku pieniędzy Stany Zjednoczone będą musiały opuścić zachodni Pacyfik, ponieważ wyborcy wybiorą masło zamiast broni. To jeden z możliwych scenariuszy. Wtedy zjednoczenie nastąpi naturalnie, ponieważ nie widzę Tajwańczyków umierających za niepodległy Tajwan .

Tajwan jest odrębny tylko dlatego, iż są tam Stany Zjednoczone. Kwestia Tajwanu jest podzbiorem relacji amerykańsko-chińskich . w tej chwili [prezydent USA Donald] Trump nie chce, aby Tajwan był problemem, ponieważ ma ważne plany wobec Chin. Dlatego nie pozwolił [przywódcy Tajwanu Williamowi] Lai Ching-te na przystanek w USA. To spowodowało, iż Lai odwołał swoją podróż do Paragwaju.

A kiedy [prezydent Chin Xi Jinping i Trump] spotkali się niedawno w Pusan, choćby nie wspomnieli o Tajwanie. To był mocny sygnał dla Tajwańczyków, iż Stany Zjednoczone nie chcą, aby Tajwan psuł ich negocjacje z Chinami. Dla Chin Tajwan nie jest tematem negocjacji. Tajwan jako część „jednych Chin” stanowi podstawę relacji amerykańsko-chińskich. Stany Zjednoczone to rozumieją. To, czy Tajwan będzie źródłem problemów, zależy od Stanów Zjednoczonych. Chiny wytyczyły bardzo wyraźną czerwoną linię. Stany Zjednoczone wiedzą, iż jeżeli chcą kłopotów z Chinami, mogą się do nich zbliżyć i ją przekroczyć. jeżeli nie chcą kłopotów z Chinami, oddalają się od niej.

Oczywiście, USA nigdy nie powiedzą, iż nie zainterweniują militarnie, jeżeli Chiny użyją siły, żeby odzyskać Tajwan.

Zdecydowana większość Chin opowiada się za pokojowym zjednoczeniem, do którego nie może się wycofać, stosując najpierw siłę. Jak rozwinie się tajwańska polityka w odpowiedzi na tę dynamikę, zobaczymy. Coraz bardziej uświadamiamy sobie, iż droga do niepodległości to ślepa uliczka. Wojna między USA a Chinami o Tajwan jest w krótkiej perspektywie wysoce nieprawdopodobna. Za pięć lat zmiana względnej siły między USA a Chinami utrudni Stanom Zjednoczonym zapobieżenie lub opóźnienie zjednoczenia Chin. To już wpływa na sposób myślenia ludzi na Tajwanie, w tym młodszych Tajwańczyków. jeżeli młodzi Tajwańczycy będą budować swoje nadzieje na iluzji – tak jak kiedyś zrobili to młodzi ludzie w Hongkongu – doprowadzi to jedynie do tragedii.

Dlatego negocjacje z Pekinem na wcześniejszym etapie są lepsze niż negocjacje później, co było celem Lee Kuan Yewa [pierwszego premiera Singapuru] wiele lat temu. Tajwan może cieszyć się większą autonomią, negocjując teraz, zamiast czekać kolejne 10 lat. Tajwan ma swoje mocne strony i może znacząco przyczynić się do długoterminowego rozwoju Chin. Moimi dwoma ulubionymi przykładami są [firma półprzewodnikowa] TSMC i [organizacja humanitarna] Fundacja Tzu Chi, które są unikalne dla Tajwanu i niełatwo je powielić na kontynencie. Przywódcy Tajwanu powinni głęboko zastanowić się nad tym, czego potrzebuje naród tajwański, aby zachować wysoki poziom autonomii. Tylko dzięki wysokiemu poziomowi autonomii Tajwan może się wyróżniać i tym samym wzmacniać Chiny jako całość. Pełna integracja Tajwanu z Chinami kontynentalnymi przyniesie znacznie mniejsze korzyści zarówno Chinom kontynentalnym, jak i całemu światu.

– Co sądzi Pan o najnowszym sporze między Pekinem i Tokio o Tajwan?

Prawdopodobnie wynika to z faktu, iż Sanae Takaichi dopiero niedawno objęła stanowisko premiera. Mogła nie zdawać sobie sprawy z powagi swoich uwag. Teraz jest w impasie – wycofanie się z tych uwag oznaczałoby utratę twarzy. Albo może była to osoba, która celowo wygłosiła te uwagi, aby wywołać silną reakcję ze strony Chin i wykorzystać to do zdobycia popularności oraz uzasadnienia wyższych wydatków na obronność, wierząc, iż USA ją poprą. Ale Trump chce stabilnych relacji z Chinami do końca swojej kadencji i nie potrzebuje dodatkowych problemów z Chinami. Po rozmowie z Xi Jinpingiem poprosił Takaichi o obniżenie temperatury. Chiny nie będą jej tego ułatwiać, ponieważ muszą powstrzymać podobne działania w przyszłości, nie tylko ze strony przywódców Japonii, ale także innych krajów.

(…)

Jak widzi Pan relacje USA-Chiny do końca kadencji Trumpa?

Relacje się stabilizują, ale przez cały czas będą występować sporadyczne turbulencje. Chiny zostały zmuszone do zagrania kartą pierwiastków ziem rzadkich, czego długo nie chciały robić. Kiedy już zagrasz kartę, zaczyna ona tracić na wartości. Ta karta znajdowała się na stole pokerowym od czasów Deng Xiaopinga w 1992 roku. Chiny spodziewały się, iż USA będą wiedziały o jej istnieniu. Jednak USA zignorowały ją, myśląc, iż mogą wywrzeć presję na Chiny bez ich kontrataku.

Stany Zjednoczone nie mają krótkoterminowej odpowiedzi na kartę dotyczącą pierwiastków ziem rzadkich. Podpisanie przez Trumpa nowych umów dotyczących pierwiastków ziem rzadkich z innymi krajami zmniejszy zależność USA od Chin w zakresie lżejszych pierwiastków ziem rzadkich po około pięciu, ośmiu latach. Ale jeżeli chodzi o ciężkie pierwiastki ziem rzadkich, USA po prostu nie mają wyjścia. Tylko Chiny i Mjanma posiadają ciężkie pierwiastki ziem rzadkich. Kopalnie Mjanmy znajdują się w pobliżu Chin i są niedostępne dla USA.

(…) Można powiedzieć, iż USA i Chiny włożyły sobie nawzajem złote opaski na głowy – każde z nich może sprawić drugiej stronie poważny ból głowy.

Stany Zjednoczone systematycznie uniemożliwiają przepływ kluczowych technologii do Chin. Chociaż Stany Zjednoczone mogą odmówić Chinom dostępu do samolotów Boeing, silników Pratt & Whitney i GE oraz części zamiennych do silników, nie ma pewności, iż Europejczycy pójdą w ich ślady i nałożą embargo na samoloty Airbus i silniki Rolls-Royce’a.

To jest obecna słabość Chin, którą Chiny usilnie starają się przezwyciężyć. Sieć szybkiej kolei zapewni, iż ruch wewnętrzny będzie mógł przez cały czas przebiegać.

Z drugiej strony, odmowa Chinom dostępu do pierwiastków ziem rzadkich doprowadziłaby do upadku całych gałęzi przemysłu w USA i Europie. W tak ekstremalnym scenariuszu światowa gospodarka pogrążyłaby się w depresji.

Mamy teraz sytuację wzajemnego odstraszania, w której każda ze stron ma nad sobą kontrolę. Dopóki racjonalne umysły będą rządzić, nie będzie wybuchu. Niestety, przywódcy czasami zachowują się irracjonalnie.

Czy uważa Pan, iż zawieszenie wojny handlowej potrwa przynajmniej jakiś czas?

Rozejm jest prawdopodobny do końca kadencji Trumpa. Trump z pewnością potrzebuje go w wyborach uzupełniających, ponieważ jeżeli gospodarka się pogorszy, jego szanse na utrzymanie republikańskiej kontroli nad obiema izbami Kongresu zmniejszą się. Trump potrzebuje zatem stabilnych relacji z Chinami. Mówi teraz o wiecznej przyjaźni między USA a Chinami i prosi Boga o błogosławieństwo dla obu krajów. Bóg z pewnością to uczyni, ale musimy się również modlić.

Wspomniał Pan, iż Trump nie poruszył kwestii Tajwanu, kiedy spotkał się z Xi. Czy Trump odkłada Tajwan na bok, mając nadzieję, iż nic poważnego się nie wydarzy?

Trump jest z natury transakcyjny. Nie ma silnych uczuć wobec Tajwanu. Nie jestem pewien, ile wie o tajwańskim społeczeństwie ani o stosunkach między Tajwańczykami a Cieśniną.

Kiedy po raz pierwszy został prezydentem, odebrał telefon od [ówczesnej przywódczyni Tajwanu] Tsai Ing-wen . Nie przyjął rady, trochę jak nowy premier Japonii. Zapytany, po wycofaniu się z tego, dlaczego odebrał telefon od Tsai, wyjaśnił, iż Tajwan był ważnym klientem. Tajwan przez cały czas jest ważnym odbiorcą amerykańskiej broni.

Czy zatem powinniśmy spodziewać się kontynuacji sprzedaży broni Tajwanowi?

Tak, ale będzie skalibrowany. Zawsze był skalibrowany i przeznaczony głównie do sprzętu obronnego. Oczywiście, co jest defensywne, a co ofensywne, może być niejasne, ale Stany Zjednoczone nie posuną się za daleko. Z pewnością nie dostarczą Tajwanowi zaawansowanego sprzętu. Stany Zjednoczone nie mogą mieć pewności, iż zaawansowana technologia dostarczana Tajwanowi nie wycieknie gwałtownie do Chin. Technologia wojskowa dostarczana Tajwanowi to technologia, którą Stany Zjednoczone mogą sobie pozwolić stracić na rzecz Chin.

Ameryka wycofuje się z wielu obszarów na arenie międzynarodowej. Czy uważasz, iż Stany Zjednoczone chylą się ku upadkowi?

Upadek USA jest możliwością, której obawiają się sami Amerykanie. jeżeli jesteś firmą, krajem lub zamożną rodziną, to jeden ze scenariuszy, na który musisz się przygotować. jeżeli Stany Zjednoczone załamią się, a dolar amerykański pęknie, co mam zrobić? Jaką mam pozycję? To jeden ze scenariuszy. Innym scenariuszem jest to, iż Stanom Zjednoczonym uda się uzdrowić i zrewitalizować. Stany Zjednoczone przezwyciężyły straszliwą wojnę domową w latach 60. XIX wieku i stały się najpotężniejszym krajem świata. Okres wojny w Wietnamie był bolesny, kampusy w całym kraju pogrążone były w chaosie, jednak kraj podniósł się i odniósł zwycięstwo po zakończeniu zimnej wojny. Niewielu Azjatów wierzyło, iż czarnoskóry mężczyzna może zostać prezydentem USA. [Barack] Obama pełnił urząd przez dwie kadencje.

Upadek USA jest powodem do niepokoju. Nie można również zignorować ożywienia gospodarczego USA po okresie intensywnych zmagań wewnętrznych. Instytucje w tym kraju pozostają ważne i nieporównywalne.

Czyli jest to możliwy scenariusz, ale jeszcze się nie ziścił?

Stany Zjednoczone są teraz w kryzysie. Dlatego Amerykanie mówią o przywróceniu im świetności. Pytanie brzmi: czy kraj się odrodzi? Nikt nie wie. Amerykańskie społeczeństwo jest głęboko podzielone. Ludzie po przeciwnych stronach barykady postrzegają się nawzajem jako wrogów. Z daleka sytuacja może wydawać się beznadziejna, ale ci z nas, którzy studiowali lub mieszkali w Ameryce, wiedzą, iż kraj ten ma głębokie, mocne strony, z których można czerpać. choćby sami Amerykanie nie są tego pewni. Podczas mojego niedawnego zjazdu absolwentów z okazji 40. rocznicy w Harvard Business School, dwóch starych kolegów z sekcji zapytało mnie prywatnie, czy moim zdaniem Stany Zjednoczone chylą się ku upadkowi. Byłem zaskoczony tą introspekcją. Nikt nie ma szklanej kuli. Nie możemy też przewidzieć wszystkich scenariuszy. Historia jest pełna niespodzianek.

Wspomniał Pan o możliwości załamania dolara. Jak można utrzymać pozycję dolara amerykańskiego, biorąc pod uwagę rosnący deficyt?

Oczywiście, nadzieja jest taka, iż ​​Stany Zjednoczone wyjdą z długu. Jednak rzeczywistość jest taka, iż ​​jeśli masz trudności choćby z obsługą długu, nie mówiąc już o spłacie pierwotnej kwoty, pewnego dnia nie będziesz mieć innego wyjścia, jak tylko go spieniężyć. Dlatego rozsądnie jest nie trzymać zbyt dużej części aktywów w dolarach amerykańskich. Elon Musk zamierzał naprawić finanse, ale poniósł sromotną porażkę. Rosnąca cena złota świadczy o rosnących obawach dotyczących sytuacji fiskalnej w USA.

Istnieje prawdopodobieństwo, iż pewnego dnia ciasteczko się rozpadnie, ale nikt nie może być pewien kiedy ani w jaki sposób.

Rządy robią to samo? Czy członkowie Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej również się zmieniają?

Banki centralne na całym świecie gromadzą zapasy złota. Żaden rozsądny człowiek ani żaden rząd nie może sobie pozwolić na brak obaw.

Czy poza złotem istnieją jakieś alternatywy dla walut rezerwowych dla krajów? Każdy musi dywersyfikować swoje aktywa, a dywersyfikacja może odbywać się na różne sposoby. Jednym z nich jest portfel walutowy, ale także portfel aktywów finansowych. To także cały portfel aktywów i sposób, w jaki zarządzasz swoją rodziną. choćby języki, których chcesz, aby uczyły się Twoje dzieci lub wnuki, i miejsce, w którym chcesz, aby się kształciły, są wyznacznikiem Twojej wizji przyszłości. To ważne pytanie. Dlatego jest tak wiele seminariów finansowych i tylu „ekspertów” udzielających porad każdemu.

Nie ma prostej odpowiedzi. Niektórzy uważają, iż stablecoiny zabezpieczone amerykańskimi obligacjami skarbowymi to sposób na zyskanie czasu dla USA. Jest za wcześnie, żeby to stwierdzić.

Czy szanse na sukces waluty BRICS są większe, gdy kraje poszukują alternatywnych walut rezerwowych?

Nie, nie widzę, żeby pojawiła się waluta BRICS . Aby powstała waluta BRICS, renminbi będzie musiał zostać zinternacjonalizowany. Chiny są gotowe na internacjonalizację jedynie renminbi będącego w obiegu poza Chinami, którego jest stosunkowo kilka w porównaniu z renminbi będącym w obiegu wewnątrz Chin. Chiny nigdy nie otworzą w pełni swojego rynku kapitałowego, ponieważ nie chcą stracić kontroli nad swoim systemem finansowym na rzecz Nowego Jorku i Londynu. Kontrola kapitału stanowi istotny mur przeciwko Chinom. Jednakże BRICS przyspieszy rozwój systemu płatności i rozliczeń pozostającego poza kontrolą USA.

Użycie przez USA systemu finansowego jako broni wywołało wiele oburzenia. Rosja potrzebuje alternatywy dla Swiftu. Chiny, Indie, Brazylia i inne kraje chcą alternatywy – nie po to, by zastąpić istniejący system, ale by odstraszyć od rażących zachowań USA.

Chiny nie mogą zapomnieć o utracie kontroli po drugiej wojnie opiumowej, kiedy statki zawijające do portów wzdłuż wybrzeża i w górę Jangcy były kontrolowane przez ludzi z Zachodu – głównie Brytyjczyków. Pobierali cła, pobierali to, co uważali za należne, a resztę przekazywali rządowi Qing.

Gdy tracisz kontrolę nad systemem finansowym, tracisz możliwość rządzenia.

Trump wywiera presję na Wenezuelę, kraj Ameryki Południowej. Czy ropa i gaz są głównymi względami?

Nie ma wątpliwości, iż jest to kluczowa kwestia dla Trumpa. Są też inne, takie jak kubański problem w boku Ameryki i niechęć Wenezueli do Izraela . Trump zdaje sobie sprawę, iż Stany Zjednoczone są nadmiernie rozciągnięte. Chce, aby sojusznicy USA płacili za ochronę, jaką im zapewniają. Jego życzeniem jest, aby Stany Zjednoczone skonsolidowały się wokół własnej półkuli, a nie całej półkuli zachodniej, bo jest Brazylia, która jest ich biegunem, ale z pewnością także Ameryka Północna i Środkowa, a może także północna część Ameryki Południowej. To jeden z powodów, dla których chce zmiany reżimu w Wenezueli. Zmiana nazwy Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską odzwierciedla tę nową wizję świata. Dlatego też chce Kanady, Grenlandii i Kanału Panamskiego. Taka strefa dominacji USA będzie potężna, z dostępem do trzech oceanów i kontrolą nad ogromnymi zasobami. Dokument Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, wydany niedawno pod nazwiskiem Trumpa, przewiduje taką przyszłość.

Czyli Trump chce skonsolidować swoją strefę wpływów i przekształcić ją w państwo?

Zdaje sobie sprawę, iż Stany Zjednoczone nie są w stanie zdominować świata w sposób, w jaki robiły to w przeszłości. Nie mają ani siły finansowej, ani potencjału produkcyjnego. Muszą więc nieco się wycofać, skonsolidować wokół własnego rdzenia i skoncentrować się na uzdrowieniu. Oczywiście nie oznacza to, iż USA zrezygnują z reszty świata. przez cały czas będą utrzymywać stosunki z Europą. Będą chcieli trzymać Chiny na wodzy. I przez długi czas będą dysponować potencjałem na zachodnim Pacyfiku i Oceanie Indyjskim.

Musi jednak działać bardziej oszczędnie, co często oznacza nie działanie bezpośrednio, ale przechylanie równowagi lokalnej na swoją korzyść. W ten sposób może osiągnąć więcej mniejszym wysiłkiem. Trump dostrzega rzeczywistość świata wielobiegunowego. Stany Zjednoczone są w takim świecie primus inter pares . Zbliżając się do wszystkich pozostałych biegunów, zgodnie z zaleceniami Kissingera, utrzymają wpływy na długi czas.

Co oznacza kształtujący się wielobiegunowy porządek świata dla mniejszych krajów, zwłaszcza tych należących do ASEAN?

Stany Zjednoczone mają około 800 baz wojskowych na całym świecie, co jest aberracją w historii ludzkości. Prędzej czy później liczba ta ulegnie zmniejszeniu. Wraz z upadkiem Pax Americana równowaga regionalna zostanie zachwiana. Pojawią się lokalni hegemoni, a wiele regionów zostanie zdestabilizowanych.

Tak się dzieje za każdym razem, gdy imperia upadają. Upadkowi zachodniego Rzymu towarzyszyły najazdy barbarzyńców. Europa pogrążyła się w mrokach średniowiecza. Skutki upadku Imperium Osmańskiego są odczuwalne na całym Bliskim Wschodzie do dziś. Upadek dynastii Qing był wielkim dramatem, który doprowadził do powstania Republiki Ludowej, a także współczesnego Singapuru i Hongkongu.

W ASEAN musimy się chronić. Niezależnie od tego, jak zmieni się układ głównych mocarstw, jeżeli będziemy trzymać się razem i zachowamy neutralność, dając każdemu z nich żywotny interes w naszej integralności, nasze szanse na przetrwanie będą duże.

Nie widzimy Chin dokonujących inwazji na Azję Południowo-Wschodnią. Czasami mam wrażenie, iż Chińczycy uważają nas za dość kłopotliwych. Nasze granice lądowe z Chinami zostały wytyczone. Na Morzu Południowochińskim występują napięcia z powodu nakładających się roszczeń morskich, ale da się je opanować. Z pewnością nie chcemy angażować się w sprawy Tajwanu.

Chiny są już naszym największym partnerem handlowym. Każdy kraj Azji Południowo-Wschodniej oczekuje, iż rola Chin wzrośnie w przyszłości. Wspólna wola wzmocnienia ASEAN wynika nie z wzajemnej miłości, ale z realistycznej oceny, iż albo będziemy trzymać się razem, albo osobno.

Konflikty graniczne, takie jak ten między Kambodżą a Tajlandią, nie wymkną się spod kontroli. Mjanma jest co najwyżej konfederacją i nie będzie ani za dobra, ani za zła.

Znajdujemy się w dobrej części świata i powinniśmy przez cały czas się rozwijać. Chcemy, aby obecność USA w Azji Południowo-Wschodniej pozostała, ale jesteśmy mentalnie przygotowani na jej ograniczenie w przyszłości. jeżeli Stany Zjednoczone zmuszą nas do wyboru, reakcja może być inna, niż by sobie tego życzyły.

Wiele osób twierdzi, iż ryzyko konfliktu zbrojnego na Morzu Południowochińskim jest wysokie. Co Pan o tym sądzi?

Nie sądzę, żeby ryzyko było wysokie. Spośród czterech państw ASEAN zgłaszających roszczenia, Malezja i Brunei zawarły praktyczne porozumienia z Chinami.

Komunistyczne partie Chin i Wietnamu łączą głębokie braterskie więzi. Wietnam wie, iż bez względu na to, jak przyjazne są Stany Zjednoczone, jeżeli tylko nadarzy się okazja, USA podważą wietnamską partię komunistyczną.

Ich konflikt o roszczenia na Morzu Południowochińskim może od czasu do czasu zaostrzać się, ale nie stanie się zbyt intensywny ze względu na większe wspólne interesy. Niedawna decyzja Wietnamu o połączeniu Hanoi z Nanning i Kunming szybką koleją była sygnałem strategicznej zmiany w tym kraju.

A co z Filipinami?

Nie sądzę, żeby stosunki Chin z Filipinami miały się pogorszyć, bo nie leży to w interesie żadnej ze stron.

W interesie USA może leżeć pewien konflikt między Filipinami a Chinami, ale nie nazbyt poważny. Stany Zjednoczone miały program mający na celu zniechęcenie Filipińczyków do stosowania chińskich szczepionek podczas pandemii COVID-19. Te drobne gierki będą kontynuowane.

Ale patrząc z szerszej perspektywy, Azja Południowo-Wschodnia to dla Stanów Zjednoczonych jedynie atrakcja. Główna atrakcja to Azja Północno-Wschodnia, przez którą rozumiem Tajwan, Japonię i Półwysep Koreański.

W końcu dojdzie do jakiegoś kompromisu między Chinami a Filipinami . Na razie Chiny są jak mistrz tai chi bawiący się Filipinami. Muszą przeciwdziałać działaniom Filipin, nie doprowadzając do ich upadku. W przeciwnym razie zostaną uznane za tyrana. Dlatego używają strumieni wody i kul gumowych . Obie strony nagrywają wydarzenia z każdej strony, aby mogła je zobaczyć międzynarodowa publiczność. Jednak wypadki wciąż mogą się zdarzyć.

Jeśli zapytasz Filipińczyków, czy wolą Chiny, czy Amerykę, wielu oczywiście wybierze Amerykę. Ale pod względem ekonomicznym wiedzą, iż Chiny stają się coraz ważniejsze dla ich przyszłości. Dlatego nie przewiduję pogorszenia stosunków dwustronnych. Mogą się zdarzać sporadyczne incydenty, ale nie wymkną się one spod kontroli.

Idź do oryginalnego materiału