Przyjemny, mocno katatoniczny kawałek z łatwo zapamiętywalnym refrenem.
Czytam, iż obróbka kolesia od Bring me Horizon, co budzi pewną trwogę co do brzmienia nowego albumu. Nie znam w ogóle tej hordy, obiło mi się tylko, iż to jakieś nu-gówno, więc na razie przymykam ucho. Po "Lakierku" Katatonii też była obawa o kierunek i choćby jeżeli późniejszy album nie był wybitny, to rzeczony singielek nie był reprezentatywny dla reszty.
No cóż, obróbka faktycznie jest mocno popowo-głośna, podczas pierwszego odsłuchu zupełnie nie rozumiałem czemu Swallow The Sun bawi się w loudness wars ale jak widać to pewnie zamysł producenta. Autotune na wokalach to pewnie też jego pomysł. Jak dla mnie wszystko brzmi głośno ale bez dynamiki, selektywności i smaku. Sama muzyka łagodniejsza niż na ostatnim albumie, bardziej przystępna i pogodna o ile można tak napisać. I chociaż StS od dawna raczej nie rajcuje i najczęściej wracam do pierwszych 4 wspaniałych albumów, to Moonflowers było więcej niż przyzwoite. O nowym tworzę nie mogę tego napisać, ale takie granie na pewno znajdzie sporo fanów.Czytam, iż obróbka kolesia od Bring me Horizon, co budzi pewną trwogę co do brzmienia nowego albumu. Nie znam w ogóle tej hordy, obiło mi się tylko, iż to jakieś nu-gówno, więc na razie przymykam ucho. Po "Lakierku" Katatonii też była obawa o kierunek i choćby jeżeli późniejszy album nie był wybitny, to rzeczony singielek nie był reprezentatywny dla reszty.
Dałbym sobie rękę uciąć iż kilka z odgrywanych riffów nagrali już co najmniej dwa razy na poprzednich dokonaniach.
Statystyki: autor: pp3088 — 4 godz. temu