Domy i ich właściciele. Byli

radiokielce.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: domy


Kielce są cichym miastem. Centrum od niedawna w okresie turystycznym, w weekendy na swój sposób tętni życiem, miejsca w restauracjach trzeba rezerwować, ale generalnie jest cicho, inaczej niż w dużych wojewódzkich miastach, nie mówiąc o metropoliach. W centrum Kielc mało jest publicznych instytucji, które niejako z definicji to życie miasta skutecznie by ożywiały. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego wrażenie, iż miasto jest choćby nie tyle ciche, ile wręcz martwe, od czasu do czasu nawiedza jego mieszkańców. Na to pytanie starają się odpowiedzieć twórcy spektaklu „Protest kielecki. Do kogo należą Kielce?”
Mamy tu do czynienia z dawną i piękną praktyką tworzenia dramatu o miejscu i o czasie, w którym się rozgrywa, o tu i teraz, opowiadania przez miejscowy teatr o problemach konkretnej lokalnej społeczności, widząc w żywej aktualnej materii cechy ponadczasowe i uniwersalne, takie, które zawsze były tematem sztuki. Innymi słowy kielczanie oglądający spektakl, oglądają się w nim jak w lustrze, a o ile będzie prezentowany w innych miejscach w Polsce, również będzie czytelny, bo to co dzieje się dziś, to co działo się trzydzieści lat temu w Kielcach, to co działo się tuż po wojnie w konkretnej wsi Solec na Kielecczyźnie, jako „powidok” wyświetla się teraz, i choćby teraz, mimo osiemdziesięciu lat, ma porażający wpływ na to, jak choćby w wyborach prezydenckich anno domini 2025 zagłosowali Polacy. Bo nic nie bierze się z niczego.
27.05.2025 Kielce. Teatr Żeromskiego. Próba medialna spektaklu „Protest kielecki” / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Inna lokalna historia z wesela w historycznym, ale mało znaczącym mieście monarchii austro-węgierskiej, wystawiona w lokalnym krakowskim Teatrze Miejskim w marcu 1901 roku stała się kamieniem milowym polskiej kultury, nie twierdzę, iż tak będzie z „Protestem kieleckim”, ale mechanizm jest ten sam. Reżyser i współautor przedstawienia Jakub Skrzywanek pewno myślał podobnie, bo wprowadził na kielecką scenę wiejskie wesele z oberkami, dziewiczą, choć nie niewinną Panną Młodą i zamiast postaci fantastycznych swoistą dosadność. Ta część przedstawienia jest bardzo ważnym, o ile nie najważniejszym elementem spektaklu. Widzowie premiery to wesele z pewnością zapamiętają jak i pozostałe części spektaklu.
Zaczyna się ta sztuka od dzisiejszego treningu fliperskiego, którego finał działa, niczym trzęsienie ziemi u Hitchcocka, gdzie napięcie już tylko rośnie. Widzowie przemieszczając się w nowych przestrzeniach teatru niejako cofają się w czasie, by siedząc jak urzędnicy za prezydialnymi stołami z wodą i słonymi paluszkami w szklankach, podpatrywać jeden ze sposobów szybkiego gromadzenia majątku w czasach transformacji ustrojowej trzydzieści pięć lat temu. Sposób wygrzebany z przepastnych źródeł archiwalnej kwerendy. Potem, znów cofając się w czasie, widzowie wracają z Sali Prób na Nową Scenę, gdzie dzięki rewelacyjnej ażurowej scenografii Agaty Skwarczyńskiej „podglądają” wspomniane wyżej wesele.
27.05.2025 Kielce. Teatr Żeromskiego. Próba medialna spektaklu „Protest kielecki” / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Dramaturgia spektaklu jest jasna i czytelna, Paweł Sablik, Julia Nowak i sam reżyser napisali tekst i podzielili go na trzy części, by zamknąć w jednej całości swoistą historię „trzech etapów” właścicielskich zmian majątkowych po drugiej wojnie światowej. Nie dotyczy to tylko Kielc, tu historia staje się uniwersalna. Uniwersalne postaci grają też aktorzy dynamicznie zmieniając konwencje z karykaturalnych na tragiczne i robią to rewelacyjnie. Jak zwykle mistrzem w takim działaniu aktorskim jest Dawid Żłobiński, który w finale przedstawienia wstrząśnie niejednym widzem. Inni na pewno zapamiętają Beatę Wojciechowską, której karykaturalna postać pozornie śmieszyła, w rzeczywistości przerażała kiedyś i przeraża dziś. Kolejny raz muszę najzwyczajniej w świecie pochwalić wszystkich aktorów; i Dagnę Dywicką jako marketingowy lep na żądne majątku muchy; i Klaudię Janas jako pilną choć mało bystrą uczestniczkę i Pannę Młodą niczym z „Wesela” Wyspiańskiego, a bardziej jednak „Wesela” Smarzowskiego; i Mateusza Bernacika jako emanację zwycięskiego wyborcy-suwerena z minionej niedzieli, takoż Kubę Gollę i Łukasza Pruchniewicza. Grał zespół i grał doskonale.
Wspaniały, rozbudowany a zwarty jednocześnie spektakl, z pięknymi charakterystycznymi kostiumami Lili Dziedzic, w doskonałej choreografii Agnieszki Kryst. Oczywiście trzeba koniecznie zobaczyć, ale jeszcze jedno zdanie na koniec. Bardzo nie lubię patosu, ale to porównanie z „Weselem” narzuca się samo. Praca Jakuba Skrzywanka na swój sposób opisuje nie tyle Kielce, ile Polskę 2025 roku, Podobnie musiało być 124 lata temu, gdy zdolny młody reżyser Adolf Walewski wziął na warsztat dramat Stanisława Wyspiańskiego, dramat dosłownie lokalny a w rzeczywistości opisujący nie Kraków, a Polskę przełomu wieków. Może przesadzam, ale takie mam wrażenie.
27.05.2025 Kielce. Teatr Żeromskiego. Próba medialna spektaklu „Protest kielecki” / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce

Idź do oryginalnego materiału