"Dom pełen dynamitu" zadebiutował na tegorocznym festiwalu w Wenecji, a wczoraj trafił na Netflix. Czy nowa produkcja Kathryn Bigelow to film wart uwagi? Na to pytanie odpowiada Gosia Steciak. Poniżej publikujemy fragmenty jej recenzji. Cały tekst znajdziecie na karcie filmu.
W swojej recenzji Gosia Steciak docenia, iż film Bigelow jest odpowiedzią na aktualne niepokoje społeczne. Czytamy:
"Dom pełen dynamitu" to jeden z tych tytułów, który zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Bigelow kolejny raz wyczuwa puls współczesności – po wojnie w Iraku, obławie na bin Ladena, tym razem bierze na tapet broń atomową. Jej film z jednej strony mocno czerpie z aktualnych niepokojów geopolitycznych. Lęki, strony konfliktu, strategie działania są mocno osadzone w rzeczywistości. Świat jest tutaj beczką prochu, wystarczy iskra, by podpalić lont.
Recenzentka docenia też warsztat reżyserki:
Mniej więcej do połowy "Dom pełen dynamitu" ogląda się z krawędzi fotela. Uważam to za najlepszy dowód sprawnej reżyserskiej ręki autorki, która potrafi sprawić, iż zapominamy podczas seansu, jak bardzo ta apokaliptyczna wizja rymuje się z obecną sytuacją geopolityczną.
Z drugiej strony autorka recenzji zwraca uwagę na niedociągnięcia w kreacji bohaterów:
Niestety strategia reżyserska zakładająca powtarzanie tej samej historii z kilku perspektyw zaczyna wyczerpywać się po drugim rozdziale. Zresztą pogłębiona psychologia postaci i kameralne sceny, stawiające w centrum emocje i relacje nigdy nie należały do mocnych stron autorki "Wroga numer jeden". Ambicje reżyserki rozbijają się też w końcu o strukturę filmu – w kluczowych momentach brakuje tu konsekwencji i zdecydowania.
Czy warto zatem obejrzeć nowy film Bigelow? Cała recenzję autorstwa Gosi Steciak znajdziecie TUTAJ.
Gdy pojedynczy pocisk rakietowy z nieznanego źródła zostaje wymierzony w USA, rozpoczyna się wyścig z czasem, aby odkryć, kto stoi za atakiem i ustalić plan działania. Przypominamy zwiastun:
"Dom pełen dynamitu": Przeczytaj naszą recenzję
W swojej recenzji Gosia Steciak docenia, iż film Bigelow jest odpowiedzią na aktualne niepokoje społeczne. Czytamy:
"Dom pełen dynamitu" to jeden z tych tytułów, który zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Bigelow kolejny raz wyczuwa puls współczesności – po wojnie w Iraku, obławie na bin Ladena, tym razem bierze na tapet broń atomową. Jej film z jednej strony mocno czerpie z aktualnych niepokojów geopolitycznych. Lęki, strony konfliktu, strategie działania są mocno osadzone w rzeczywistości. Świat jest tutaj beczką prochu, wystarczy iskra, by podpalić lont.
Recenzentka docenia też warsztat reżyserki:
Mniej więcej do połowy "Dom pełen dynamitu" ogląda się z krawędzi fotela. Uważam to za najlepszy dowód sprawnej reżyserskiej ręki autorki, która potrafi sprawić, iż zapominamy podczas seansu, jak bardzo ta apokaliptyczna wizja rymuje się z obecną sytuacją geopolityczną.
Z drugiej strony autorka recenzji zwraca uwagę na niedociągnięcia w kreacji bohaterów:
Niestety strategia reżyserska zakładająca powtarzanie tej samej historii z kilku perspektyw zaczyna wyczerpywać się po drugim rozdziale. Zresztą pogłębiona psychologia postaci i kameralne sceny, stawiające w centrum emocje i relacje nigdy nie należały do mocnych stron autorki "Wroga numer jeden". Ambicje reżyserki rozbijają się też w końcu o strukturę filmu – w kluczowych momentach brakuje tu konsekwencji i zdecydowania.
Czy warto zatem obejrzeć nowy film Bigelow? Cała recenzję autorstwa Gosi Steciak znajdziecie TUTAJ.
Zobacz zwiastun "Domu pełnego dynamitu"
Gdy pojedynczy pocisk rakietowy z nieznanego źródła zostaje wymierzony w USA, rozpoczyna się wyścig z czasem, aby odkryć, kto stoi za atakiem i ustalić plan działania. Przypominamy zwiastun:















![FEN 60: Mateusz Janur poddał Tomasza Ostrowskiego gilotyną! Tymczasowy mistrz już pełnoprawnym! [WIDEO]](https://mma.pl/media/uploads/2025/11/FEN-60-Mateusz-Janur.webp)