"Dom dobry" numerem jeden w polskich kinach. Te liczby robią wrażenie

film.interia.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: materiały prasowe


"Dom dobry" Wojciecha Smarzowskiego wszedł do polskich kin 7 listopada 2025 roku. Podobnie jak poprzednie filmy reżysera ten także cieszy się ogromną popularnością wśród widzów. W weekend otwarcia zobaczyło go ponad 310 tysięcy osób. Jak poinformował dystrybutor filmu, przed końcem pierwszego tygodnia wyświetlania udało się niemal podwoić tę liczbę.


W środę 12 listopada 2025 roku na profilu polskiego oddziału Warner Bros. Pictures opublikowano krótki film. Podano w nim, iż "Dom dobry" obejrzało już 600 tysięcy widzów. Oznacza to, iż do końca pierwszego tygodnia dystrybucji kinowej produkcja na pewno przekroczy dwukrotność sprzedanych biletów z weekendu otwarcia.
"Dom dobry" jest największym sukcesem kasowym Smarzowskiego po "Klerze". Produkcja z 2018 roku miała najlepsze otwarcie po 1989 roku. W pierwszy weekend obejrzało ją ponad 935 tysięcy widzów. W pierwszy tydzień sprzedano ponad 1,73 miliona biletów. W czasie swej kinowej dystrybucji "Kler" przyciągnął przed duże ekrany ponad 5,183 miliona widzów.Reklama


"Dom dobry". O czym opowiada najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego?


W swoim najnowszym filmie Wojciech Smarzowski zagląda do polskich "dobrych domów". Dzieją się w nich rzeczy, o których większość woli milczeć.
Kiedy Gośka poznaje w internecie Grześka, jest przekonana, iż to w końcu Ten Jedyny. Grzesiek wariuje na jej punkcie, obsypuje kwiatami, oświadcza się w Wenecji. To musi być miłość, prawda? Jednak na tym perfekcyjnym obrazku gwałtownie zaczynają pojawiać się rysy. niedługo ich wspólny dom staje się dla Gośki najniebezpieczniejszym z miejsc.
Twórcy przekonują, iż "Dom dobry" opowiada granicach miłości i jest produkcją, której nie da się zapomnieć. W filmie zobaczymy całą plejadę znakomitych polskich aktorów, a wśród nich: Agatę Kuleszę, Arkadiusza Jakubika, Marię Sobocińską i Andrzeja Konopkę. W główne role wcielili się rozchwytywany ostatnio Tomasz Schuchardt i niezwykle zdolna Agata Turkot.
"Bardzo zależało mi na tym, żeby Gośka była dziewczyną, w której wiele kobiet może się przejrzeć. Żeby to była fajna, normalna, wesoła, inteligentna dziewczyna, która walczy o siebie, która nie chce wchodzić w schematy, które wyniosła z domu, którą się lubi, której się kibicuje. Chciałam, żeby zaprzeczała też archetypowi ofiary, jaki mamy często w kinie, czyli iż musi to być delikatna, nieśmiała osoba, pełna kompleksów, wycofująca się, rezygnująca z siebie na wielu płaszczyznach" - mówiła Turkot w rozmowie z Anną Kempys z Interii.
Idź do oryginalnego materiału