Dom dobry to wstrząsający dramat o przemocy w związku. Uderza realizmem, surowością i emocjonalną głębią. Twórca znany z bezkompromisowego kina tym razem kieruje kamerę na pozornie zwyczajną rodzinę, odsłaniając mechanizmy terroru ukryte za czterema ścianami. To film, który trudno obejrzeć — i jeszcze trudniej zapomnieć.
Reżyseria Smarzowskiego — brutalna prawda bez upiększeń
Wojciech Smarzowski po raz kolejny pokazuje, iż potrafi mówić o przemocy z pełną świadomością jej skali i konsekwencji. Jego reżyseria jest chłodna, dokumentalna, pełna trudnych do zniesienia ujęć. Kamera obserwuje codzienność pary, w której miłość od dawna ustąpiła miejsca manipulacji, strachowi i cyklicznej agresji. Reżyser trzyma widza w emocjonalnym potrzasku, budując narrację na narastającym napięciu, a nie na filmowych efektach.
Turkot i Schuchardt tworzą duet, który rozrywa emocje
W rolach głównych występują: Agata Turkot jako Gośka Nowak i Tomasz Schuchardt jako Grzesiek Nowak. Turkot daje jedną z najbardziej poruszających kreacji ostatnich lat. Jej gra jest niezwykle precyzyjna. Drobne gesty, niepewne spojrzenia, wycofanie i desperacja tworzą obraz kobiety złamanej, ale wewnętrznie wciąż walczącej. Schuchardt uderza autentycznością sprawcy przemocy. Nie przerysowuje, nie krzyczy bez powodu. Jego Grzesiek jest kontrolujący, zmienny, z pozoru czuły, a chwilę później nieobliczalny. Smarzowski idealnie wykorzystuje tę dynamikę, budując między aktorami więź, która jednocześnie fascynuje i przeraża.
Muzyka — minimalizm, który potęguje ból
Mikołaj Trzaska ponownie udowadnia, iż mniej znaczy więcej. Jego muzyka jest ledwie słyszalna, bardziej obecna jako drżenie niż melodia. Dominują pojedyncze dźwięki fortepianu, stonowane szumy i niepokojące, niemal organiczne brzmienia, które podkreślają narastające napięcie. W scenach kulminacyjnych Smarzowski pozwala wybrzmieć ciszy — i to właśnie ona najmocniej uderza.
Dom dobry to kino bolesne i szczere. Smarzowski powraca w wielkim stylu, tworząc jeden z najbardziej druzgocących filmów. Rewelacyjne role Agaty Turkot i Tomasza Schuchardta, duszna scenografia i ascetyczna muzyka składają się na obraz, który nie tylko pokazuje prawdę o przemocy. Film zmusza do zatrzymania się i refleksji. To film, który zostaje w widzu na bardzo długo.







