Dojrzewanie – recenzja serialu. Dramat w czterech ujęciach

popkulturowcy.pl 3 tygodni temu

Nowy miniserial Netflixa – Dojrzewanie – w pełni zasłużenie stał się hitem. Popularność rośnie wprost proporcjonalnie do zachwytu nad produkcją, która wciąga, hipnotyzuje i wstrząsa, po czym zostaje w głowie na naprawdę długo.

Jamie Miller, trzynastoletni spokojny uczeń londyńskiej szkoły, wczesnym rankiem zostaje wyciągnięty z łóżka w rodzinnym domu i aresztowany przez policyjną grupę specjalną. Zarzut? Morderstwo rówieśniczki ze szkoły. Rodzice i siostra pędzą na posterunek, nie wiedząc, co się dzieje anii dlaczego doszło do tak drastycznej pomyłki. Policyjne procedury, śledztwo oraz piętrzące się pytania dlaczego. Na pierwszym planie jednak nie jest kryminalna zagadka. Jest nią rodzinny dramat i zagłębienie się w psychikę młodego, zagubionego człowieka, którego drastyczny czyn wywraca życie zarówno jemu, jego rodzinie i całej lokalnej społeczności.

Dojrzewanie chwyta za serce, ściska za gardło, a jak wspomniałem wcześniej, nie opuszcza widza na długo po ostatnim odcinku. A dzięki wyjątkowemu sposobowi kręcenia zdjęć szalenie imponuje. Jest to kolejny ambitny projekt Stephena Grahama – jednego z głównych aktorów – i Philipa Barantiniego – reżysera serialu. Twórcy ponownie zdecydowali się na niesamowicie wymagający, ale i widowiskowy styl, polegający na kręceniu akcji bez absolutnie żadnych cięć. Kamera śledzi bohaterów, przechodzi przez pokoje, czasem lokalizacje, wnika do domów, szkoły, komisariatu, jedzie razem z postaciami autem. A co najważniejsze: wzmacnia doznania widza i podbija dramatyzm sytuacji. Dodatkowo podkreśla kunszt biorących udział w projekcie aktorów. Rzadko kiedy możemy dostrzec tak trudne zadanie, jakim są ponad godzinne sceny pełne interakcji między bohaterami, kipiące od emocji, dramatyzmu oraz napięcia.

Tytuł jest tutaj niezwykle trafny, a sama produkcja, choć ma kryminalne tło, może nie przypaść do gustu sympatykom gatunku. Bowiem nie mamy tutaj klasycznej opowieści o zbrodni, której motywy i cała otoczka odkrywana jest z każdym odcinkiem. Nie licząc szukania motywu nie ma tu niczego „typowego”. Sama historia skupia się czymś zupełnie innym. Drąży w skale, którą jest tutaj psychika i przeżycia młodego, dojrzewającego chłopca, który w chwili furii popełnia niewybaczalną zbrodnię. Następnie odkrywane są przed nami brutalne realia szkolnej społeczności, która standardowo opiera się na wykluczaniu, dręczeniu i opresji. Rozmowa z psychologiem, która odkrywa motywy oraz mrok i wściekłość czające się w głównym bohaterze to kunszt sam w sobie, który nie raz wstrząsa, a przez cały odcinek powoduje ciarki na plecach. Choć nie było to klasyczne przesłuchanie, trafiło do panteonu najlepszych sekwencji tego rodzaju.

fot: kadr z serialu „Dojrzewanie”

Finał? Konsekwencje, które ponoszą bogu ducha winni bliscy, których tragedia dotknęła równie mocno. Targani pomiędzy miłością do syna i brata, a obrzydzeniem i poczuciem winy. Widzimy tam całą paletę emocji i prób radzenia sobie z codziennym życiem. Przede wszystkim – widzimy tam normalność. Naszą szarą, zwyczajną normalność, z którą możemy się łatwo utożsamić. A dramat, który widzimy w postaciach na ekranie niemal nas dotyka, cierpimy razem z nimi.

Dawno nie widziałem tak dobrego uchwycenia głębi emocji, które potęgowane są sposobem, w jaki kamera śledzi akcję. Nieprzerwanie. Krok w krok. Dzięki temu czujemy się, jakby każdy odcinek na samym początku chwytał nas za fraki i trzymał do momentu wyczekiwanego cięcia. Wtedy dopiero możemy na chwilę złapać oddech, jednocześnie będąc zniecierpliwieni kolejnego rozdziału historii.

Nieprzerwana praca kamery nie tylko wyciąga na światło dzienne rewelacyjną i szalenie wymagającą pracę aktorów. Pokazuje również to, jak przemyślany musiał być scenariusz, który wyłapuje z tej skomplikowanej nomen omen historii to, co najważniejsze. Historię uzupełniają tutaj wyłącznie dialogi, które dają nam odpowiedź na pojawiające się w trakcie pytania. Nie znajdziemy tu doprecyzowujących napisów czy narratora zza kulis, który poda nam na tacy to, co chcemy wiedzieć. Dlatego też fenomenalną wydaje się praca i wizja twórców. choćby te momenty, które uchodzą za mniej istotne, mają ogromny wpływ na opowieść, po kawałeczku dopełniając nam obrazu prezentowanych wydarzeń.

fot. kadr z serialu „Dojrzewanie”

Dojrzewanie to serial, który z jednej strony wstrząsa widzem dzięki historii. Z drugiej imponuje sposobem jej podania. Z kolejnej pokazuje, jak genialne podejście mają twórcy produkcji oraz jak ogromne umiejętności aktorskie mają ludzie pojawiający się na ekranie. Stephen Graham, jako złamany i wstrząśnięty człowiek od zawsze starający się być po prostu dobrym ojcem. Erin Doherty, wcielająca się w psycholożkę, którą zadanie z każdą sekundą zaczyna przerastać. Wreszcie Owen Cooper, najmłodszy członek obsady, którego gra i metamorfozy są kunsztem samym w sobie. Ten serial, choć nie jest łatwy w odbiorze, po prostu trzeba zobaczyć choć raz, aby docenić wszelkie jego aspekty. I dostrzec ogrom pracy, włożony w przygotowanie tego fenomenu.


Źródło grafiki głównej: Netflix

Idź do oryginalnego materiału