Skandynawskie książki oraz filmy potrafią często całkowicie wyprowadzić z równowagi – tej psychicznej. Eksperymenty z treścią i formą zdają się być na porządku dziennym. Nie inaczej jest w przypadku nowego norweskiego horroru Dobry piesek!. Nietuzinkowa produkcja robi prawdziwe pranie mózgu i balansuje pomiędzy kinem grozy, komedią oraz parodią.
Viljar Bøe zadebiutował z prawdziwym przytupem. Dobry piesek! jest unikatowym połączeniem wielu gatunków filmowych. Nie ulega wątpliwości, iż produkcja podzieli widzów na dwa obozy: tych, którzy ją pokochają oraz tych, którzy ją znienawidzą. Film ma specyficzne poczucie humoru, wręcz na granicy dobrego smaku. Do tego psychodeliczność całości dość długo zostaje w głowie. Już dawno nie miałam poczucia, iż muszę opowiedzieć o jakiejś produkcji jak największej liczbie osób. Tego się nie da trzymać w sobie, tym dziwnym uczuciem trzeba się podzielić.
O co adekwatnie chodzi w Dobrym piesku!? Mamy przystojnego milionera Christiana, który żyje samotnie w swoim luksusie. Poznaje na Tinderze dziewczynę – Sigrid, która kocha psy. Do tego jest bardzo naturalna, swobodna i przyjacielska. To perfect match. Christian spotyka się z Sigrid i po udanej randce zaprasza ją do siebie. W domu okazuje się, iż mężczyzna jednak nie mieszka sam. Ma psa – Franka, o którego troskliwie dba oraz darzy go ogromną miłością. Jedynym problemem jest to, iż Frank nie jest normalnym psem. To dorosły mężczyzna przebrany w kostium czworonoga.
Początek filmu kojarzy się z 50 twarzami Greya. Nie dość, iż główny bohater nosi takie same imię, to obydwaj są milionerami. Sigrid, tak jak Anastasia, nie zdaje sobie sprawy, iż jej wybranek jest bogaty. Christian z Dobrego pieska! również ma mroczny sekret. Co prawda nie jest to tajemniczy pokój z erotycznymi zabawkami, ale specyficzny pies. Parodia głośnego i popularnego erotyka sprzed lat wywołuje mimowolny uśmiech. Od razu widać, iż ten zabieg twórców ma na celu wprowadzić widzów w odpowiedni nastrój – początkowo niedowierzania oraz zabawy na granicy czarnego humoru.
Dużym plusem Dobrego pieska! jest nagła zmiana klimatu produkcji. Na początku jest dość zabawnie, często można wybuchnąć gromkim śmiechem i nagle ten nastrój zostaje zburzony. Oczywiście, światła ostrzegawcze i pewien dyskomfort towarzyszą nam już od pierwszej sceny. Nie do końca komfortowe jest patrzenie na faceta udającego psa. Zwłaszcza w momentach, kiedy je z miski psią karmę lub niemal wskakuje Sigrid na kolana i zawzięcie ją obwąchuje. Ta niezręczność jest jednak zgrabnie balansowana przez zabawne sytuacje, często tak absurdalne, iż nie pozostaje nic innego, jak się roześmiać. Stąd też druga część filmu – gdy radosne podśmiewanie się znika, a zaczyna dominować niepokój – jest ciekawym przełamaniem fabularnym.
W produkcję zaangażowało się wielu debiutantów. Viljar Bøe jest nie tylko początkującym reżyserem, ale również scenarzystą filmu. W rolach głównych obsadzono młodych norweskich aktorów, którzy nie mieli dotychczas dużego doświadczenia w pracy przed kamerą. W rolę Christiana wcielił się charyzmatyczny Gard Løkke, pasujący do postaci przystojnego milionera z czarującym uśmiechem. Katrine Lovise Øpstad Fredriksen wystąpiła jako urocza Sigird. Muszę przyznać, iż debiutujący aktorzy wypadli naprawdę świetnie. Fakt, iż nie są to znane twarze, dodał produkcji powiewu świeżości.
W filmie następuje sporo zwrotów akcji, często bardzo zaskakujących i odmieniających całkowicie spojrzenie na bohaterów. Poziom absurdu oraz niepokoju rośnie z minuty na minutę, a śmiech staje się coraz bardziej nerwowy. Produkcja jest sensownie zmontowana i trwa zaledwie godzinę z kawałkiem, ale dzięki temu nie ma mowy o nudzie. Ani razu nie poczułam, żeby akcja się dłużyła. Dobry piesek! nie jest oczywiście filmem idealnym. Mimo świetnego pomysłu scenariuszowego, znajduje się tu dużo dziur, często nielogicznych, które biją po oczach. Dodatkowo pojawią się niekonsekwencje związane z upływem czasu. Są dość wyraźne i psują odbiór całości.
Dobry piesek! to psychodeliczny rollercoaster, z którego wysiada się z bólem głowy. To prawdziwa gratka dla fanów historii z nieoczywistymi psychopatami. Sama bawiłam się w trakcie seansu wyśmienicie, ale od razu przyznaję, iż lubię filmy, które potrafią mnie psychicznie poturbować. o ile potrzebujecie czegoś nietuzinkowego na Halloween to Dobry piesek! jest idealnym wyborem!
Za udostępnienie filmu do recenzji dziękujemy polskiemu dystrybutorowi Velvet Spoon