Wojna w Ukrainie, kryzys migracyjny w Europie i widmo ataku ze strony Rosji – oto nasza rzeczywistość. Dlaczego zatem widzowie powinni sięgnąć po „Przesmyk”, który tak bardzo ją przypomina? Oto co mówi ekipa serialu.
31 stycznia w serwisie Max zadebiutował „Przesmyk„, polski serial szpiegowski pokazujący zakulisową grę między wywiadami Polski, Białorusi i Rosji. Tytułowy przesmyk suwalski staje się w nim najbardziej strategicznym punktem w Europie, gdzie w każdej chwili może dojść do wybuchu wojny. Dlaczego widzowie, na co dzień zalewani informacjami o wojnie, Rosji i geopolitycznych rozgrywkach, mieliby chcieć sięgnąć po serial tak bliski rzeczywistości? O to redakcja Serialowej zapytała jego obsadę i twórców.
Przesmyk – dlaczego warto oglądać serial serwisu Max?
Reżyser serialu, Jan P. Matuszyński, tłumaczy, iż „Przesmyk” to wciąż przede wszystkim rozrywka, która podejmuje ważne tematy, ale w tle. Eliza Rycembel grająca Marię Drewicz, żonę polskiego dysydenta na Białorusi Jana Drewicza (Tomasz Ziętek), przyznaje jednak, iż szansa na to, by widzowie oglądali serial w oderwaniu od tego, co dzieje się wokół nich, jest niewielka, ponieważ przedstawiona w „Przesmyku” historia jest bardzo podobna do rzeczywistości. Z kolei grająca główną rolę w produkcji Maksa Lena Góra widzi w niej także pewien wymiar edukacyjny.
— To jest trochę tak jakbyś już teraz w jakiś sposób mógł oprzeć się jednak na sferze rozrywki, czyli czegoś, gdzie jesteś bezpieczny w swoim domu, a jednocześnie nauczył się i doedukował tak naprawdę o tym, co się dzieje, ale w formie, która cię po prostu nie zwali z krzesła. (…) Natomiast w świecie, w którym naprawdę ludzie potrzebują rozrywki, żeby w ogóle jakoś przetrwać ostatnie dni, miesiące (…), wydaje mi się, iż to jest idealne połączenie tego, czego potrzebujemy, żeby jakoś się zrelaksować, a jednocześnie nie zamykać oczu na to, co się dzieje.
Nie tylko Lena Góra podkreśla, iż „Przesmyk” to, mimo swojej tematyki, bardzo dobra rozrywka. „To kawałek dobrego kina, bardzo dobrze zrealizowanego, bardzo ładnego”, mówi Eliza Rycembel, a Tomasz Ziętek opowiada, iż sam obejrzał cały sezon serialu w ciągu dwóch dni.
Aktualne pozostaje jednak pytanie, czy widzowie będą chcieli sięgnąć po serial tak aktualny i bliski rzeczywistości, jak „Przesmyk”. Wcielający się w Zbigniewa Langego Andrzej Konopka tłumaczy, dlaczego właśnie powinni to zrobić.
— [Jako] widzowie, generalnie oglądający czy to seriale, czy kino, lubimy się bać. (…) Słyszałem o takiej terapii, iż gdy ktoś cierpi na paniczny lęk przed pająkami, to czym prędzej powinien się udać na horror właśnie o wielkich pająkach (…), paradoksalnie on by ich z tej choroby wyleczył. Ja trochę mówię to żartobliwie, ale uważam, iż warto obejrzeć ten serial na koniec dnia chociażby po to, żeby mieć świadomość – bo bardzo dużo prawdy jest w tym serialu – żeby mieć świadomość, co tak naprawdę się dzieje na granicy polsko-białoruskiej czy polsko-rosyjskiej.
Ta słowa potwierdza grający Skinera Karol Pocheć, który twierdzi, iż akcje takie jak wymiany szpiegów cały czas się dzieją, a „Przesmyk” to dla widzów szansa, by dowiedzieć się więcej o tym, jak działają służby. To właśnie ta możliwość zajrzenia za kulisy ich pracy może przyciągnąć ich przed telewizory.
Przesmyk to produkcja dla fanów serialu Wataha
Jan P. Matuszyński zgadza się z opiniami, iż „Przesmyk” jest serialem bardzo aktualnym, i jednocześnie podkreśla, iż to nie pierwsze takie jego doświadczenie w karierze.
— Ja tego już raz musnąłem na pewno przy okazji „Watahy”, gdzie jak robiliśmy drugi sezon, to pewne rzeczy na granicy już się działy. To było daleko przed sytuacją na granicy polsko-białoruskiej i tym, o czym opowiada choćby „Zielona granica”, ale już mieliśmy trochę rozmów w ekipie „Watahy”, iż dotykamy czegoś, co się powoli dzieje. Nie zdawaliśmy sobie w ogóle sprawy z tego, jak bardzo to może urosnąć.
Jednocześnie reżyser serialu przyznaje, iż na początku prac nad „Przesmykiem” miał obawy, czy twórcom nie zarzuci się, iż niepotrzebnie straszą opinię publiczną wojną. Jego zdaniem jednak może to być bardziej newralgiczna kwestia przy ewentualnym drugim sezonie, który „zapewne niechybnie wejdzie w czas wojny i wtedy to może być trochę bardziej newralgiczna kwestia”.
A jeżeli słowa obsady nie przekonały was jeszcze w pełni do tego, by sięgnąć po serial platformy Max, koniecznie przeczytajcie naszą opinię: Przesmyk – recenzja serialu.