Jak zauważa przedstawicielka poznańskiego kina, kino świąteczne odpowiada na bardzo konkretne potrzeby widzów.
– „Ilu nas jest, tyle jest odpowiedzi. Każdy czegoś innego szuka, ale wspólne jest to, iż chcemy historii z dobrym zakończeniem, żeby się trochę zrelaksować” – mówiła Jolanta Myszka.
Świąteczne filmy często opowiadają o rodzinach, relacjach i emocjach, które w grudniu szczególnie mocno dają o sobie znać.
– „Lubimy oglądać, iż inni też mają tak samo: przedświąteczną gorączkę, zmęczenie, presję przygotowań” – dodała.
Co roku powstają dziesiątki nowych świątecznych produkcji, a lista filmów dostępnych w kinach, telewizji i na platformach streamingowych stale się wydłuża. Zdaniem Jolanty Myszki to naturalny efekt zainteresowania widzów.
– „Jeśli jest popyt, to jest też podaż” – zauważyła, podkreślając, iż choć znamy już wiele historii na pamięć, wciąż chcemy oglądać nowe opowieści. – „Lubimy aktualizować nasze dane, bo żyjemy w dynamicznych czasach i zmieniają się realia wokół nas”.

W polskim kinie świątecznym szczególne miejsce zajmuje seria „Listy do M.”.
– „To już klasyk, ale proszę zwrócić uwagę, iż co dwa lata dostajemy nowy film” – mówiła Myszka.
Znani bohaterowie powracają, ale ich historie osadzane są w coraz bardziej współczesnym kontekście, co sprawia, iż widzowie wciąż chcą je śledzić.
Wśród zagranicznych tytułów niezmiennie królują amerykańskie produkcje.
– „To właśnie miłość jest bezsprzecznym klasykiem, do którego lubimy wracać” – podkreślała rozmówczyni.
Film ten, mimo upływu lat, wciąż przyciąga widzów także do kin.
– „W zeszłym roku, przy okazji dwudziestolecia, wiele kin ponownie wprowadziło go do repertuaru i publiczność naprawdę dopisała”.
Jak dodała, siłą tego filmu są uniwersalne historie i emocje, które „właściwie się nie zestarzały”.
Obok „Love Actually” widzowie chętnie sięgają także po „Holiday” – opowieść o dwóch kobietach, które odnajdują bliskość i poczucie domu. – „A o tym są święta: o byciu wśród bliskich” – zaznaczyła Jolanta Myszka. Nie można też pominąć absolutnego fenomenu, jakim jest „Kevin sam w domu”.
– „Bez Kevina nie ma świąt” – przypomniała, wspominając protesty widzów, gdy jedna ze stacji telewizyjnych próbowała zrezygnować z emisji filmu.
Choć grudzień rządzi się własnym filmowym kanonem, obejmującym także takie tytuły jak „W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju”, widzowie czasem szukają też alternatywy.
– „Grudzień to czas, kiedy mamy określony zestaw filmów o rodzinach, śniegu, choince i światełkach. Te elementy są jak klisza, ale bardzo ich potrzebujemy” – mówiła Myszka.
Światełka, jak dodała, są symbolem ciepła i bliskości, a właśnie tego oczekujemy od kina bożonarodzeniowego.
Czy święta to dobry moment, by wybrać się do kina? Zdaniem Jolanty Myszki – zdecydowanie tak.
– „W kinach każdy znajdzie coś dla siebie: filmy familijne, lekkie komedie, wzruszające historie, ale też koncerty świąteczne transmitowane na dużym ekranie”.
W repertuarach pojawiają się zarówno produkcje stricte bożonarodzeniowe, jak i filmy dla tych, którzy chcą odpocząć od świątecznej tematyki.
– „Dobrze się wprawić w nastrój świąteczny oglądając film” – podsumowała rozmówczyni, zachęcając do odwiedzin w kinie lub do powrotu do ukochanych klasyków w domowym zaciszu. Święta, jak się okazuje, to nie tylko czas przy stole, ale także przed ekranem – w towarzystwie historii, które znamy, lubimy i do których co roku chętnie wracamy.















