Odpowiedzialność bywa jak ciężki worek. Nie każdy chce go nieść, więc niektórzy sprytnie próbują przerzucić go na… Ciebie.
W relacjach, w pracy, w przyjaźni – często spotykamy się z sytuacją, w której ktoś wycofuje się z obowiązków i decyzji, ale nie ma odwagi powiedzieć tego wprost. Zamiast jasno się wyrazić, prowokuje drugą osobę, by to ona podjęła decyzję. A potem jeszcze obarcza ją za wszystko, co się wydarzyło.
Istnieje teoria, iż ten, kto podejmuje decyzję o odejściu, przez trzy lata niesie za nią psychiczny ciężar. I właśnie dlatego tak wiele osób robi wszystko, by nie ponosić tej odpowiedzialności – wolą, by to „Ty” odeszła z pracy, „Ty” zakończyła związek, „Ty” się poddała.
Taki układ jest wygodny. Bo wtedy można powiedzieć:
– „Przecież sama odeszłaś.”
– „To była Twoja decyzja.”
– „Ja Cię przecież nie zwalniałem.”
– „To Ty złożyłaś pozew o rozwód.”
I to właśnie wrażliwi, impulsywni, honorowi ludzie padają ofiarą takich gier. Biorą ciężar na plecy i odchodzą – z pracy, z relacji, z przyjaźni. Choć to nie oni powinni ponosić winę. Tylko dlatego, iż ktoś inny nie miał odwagi zająć stanowiska.
Zamiast powiedzieć: „Zwalniam cię” czy „Odchodzę”, zaczynają się ciche manipulacje:
– zimne spojrzenia,
– nieobecność emocjonalna,
– złośliwe uwagi,
– bierna agresja,
– a czasem choćby otwarta zdrada lub utrata premii…
Ale przez cały czas ani słowa wprost. Bo przecież wtedy trzeba byłoby wziąć odpowiedzialność. Lepiej, żebyś to Ty „się domyśliła” i odeszła „z własnej woli”.
Jak nie dać się wciągnąć w tę grę?
Na przykład w pracy możesz powiedzieć:
„Zauważyłam, iż coś się zmieniło. Ja nie chcę odchodzić. Lubię tę pracę. jeżeli mają Państwo inne plany wobec mnie – proszę to powiedzieć.”
„Nie składam wypowiedzenia. jeżeli firma podejmie decyzję o zakończeniu współpracy, chętnie ją poznam.”
W relacji?
„Ja nie chcę się rozstawać. Ale widzę, iż coś się zmieniło. Jakie jest Twoje stanowisko?”
To trudne rozmowy. Można usłyszeć coś bolesnego. Ale lepiej usłyszeć prawdę niż dźwigać cudzy ciężar przez kolejne miesiące czy lata. Bo jeżeli ktoś Cię odrzuca – to niech sam ponosi tego konsekwencje. I emocjonalne, i formalne.
Zdarza się też, iż po Twoich słowach… atmosfera się zmienia. Bo przestajesz grać według scenariusza. Skoro nie zamierzasz odejść, gra w „wypchnijmy ją” staje się bezużyteczna. I często kończy się w miejscu, w którym się zaczęła – czyli w niedojrzałości.
Nie działaj impulsywnie. Nie daj się wyprowadzić z równowagi.
Zatrzymaj się, przemyśl, zrób krok w tył. Nie ratuj relacji, w której nie jesteś chciana. Nie opuszczaj miejsca, jeżeli chcesz zostać. I nie wyręczaj nikogo w trudnych decyzjach.
Bo potem zostaje tylko frustracja i wyrzut:
„Dlaczego ja znowu to zrobiłam? Dlaczego to ja dźwigam ten cholerny worek?”.
Nie noś go. Masz wystarczająco swoich spraw, uczuć i decyzji do ogarnięcia.
Z cudzej odpowiedzialności – od dziś się wypisujesz.