Dla mnie rodzicielstwo. Wiesz, iż nigdy nie będę miała dzieci…

polregion.pl 1 dzień temu

**Dla mnie urodź.** Wiesz przecież, iż ja nie mogę mieć dzieci…
Urodź mi dziecko, dla mnie urodź. Wiesz, ja nie mogę…

Pierwszy dzień zajęć na uczelni zaczął się od wykładu. Kinga długo błądziła po korytarzach, zanim znalazła adekwatną salę. Ledwo zdążyła zająć miejsce w pierwszym rzędzie, gdy wszedł wykładowca. Przedstawił się i zaczął opowiadać, czym będą się zajmować przez rok. Mówił, iż pytania na egzaminach będą pochodzić z wykładów, a nie z podręczników. Radził przychodzić teraz, zamiast szukać odpowiedzi w internecie przed sesją.

Wtem drzwi się otworzyły i do sali weszła olśniewająco jaskrawa dziewczyna. W sali rozległy się chichoty. Wykładowca natychmiast się do niej zwrócił.

— Na wykład? Jak się nazywasz? — spytał surowo.

— Beata Anna Kowalska — odparła dziewczyna bez cienia zakłopotania.

— No cóż, tym razem wybaczam, Beato Anno. Następnym razem postaraj się nie spóźniać. Spóźnialskich nie wpuszczam na moje wykłady. — Obrócił się do zamilkłej sali. — Dotyczy to wszystkich! Nie będę powtarzał, o czym mówiliśmy, zapytajcie kolegów. Siadaj. I tak…

Dziewczyna przemyśliła w stronę pierwszego rzędu, starając się nie stukać wysokimi obcasami. Kinga przesunęła się, robiąc jej miejsce.

— Cześć. Co on tu mówił? Straszył? — szepnęła jaskrawa, przypominająca rajskiego ptaka studentka.

— Cicho, wyrzuci cię — syknęła Kinga.

Na przerwie się poznały. Baska okazała się pochodzić z podwarszawskiego Pruszkowa. Dojeżdżała codziennie pociągiem. Nie obliczyła czasu pierwszego dnia i się spóźniła. Kinga przyjechała z Lublina, mieszkała w akademiku.

Baska była żywiołowa, wesoła, do nauki podchodziła lekko, nie przejmowała się ocenami. Dziwiła się, jak Kinga może całymi dniami ślęczeć nad książkami.

— Jaka różnica, czy dyplom będzie niebieski czy czerwony. Ważne, żeby dobrze wyjść za mąż, urządzić się w życiu — mawiała Baska.

— Obiecałam mamie, iż się będę uczyć. Wychowała mnie sama. Też poszła na studia, zakochała się, zaszła w ciążę. A ten, mój ojciec, obiecywał ślub, ale nie dotrzymał słowa. Gdy się urodziłam, mama rzuciła studia. Boi się, iż powtórzę jej los. Wiem, jak jej było ciężko. Chcę, żeby była ze mnie dumna, a nie płakała.

— No, no. Wyschniesz nad tymi książkami. A kiedy żyć? — nie ustępowała Baska.

— Jak skończę studia, wtedy zacznę żyć — zaśmiała się Kinga.

Mimo różnych podejść do nauki i życia, zaprzyjaźniły się. Kinga chodziła na wszystkie wykłady, pożyczała notatki koleżance. Pomagała Basce w nauce, kryła ją, gdy ta opuszczała zajęcia. A Baska biegała na tańce, spotykała się z chłopakami, nie odmawiała sobie niczego. Wielu próbowało otworzyć Kinge oczy na „przyjaciółkę”, iż ta ją wykorzystuje.

— No i co? Przyjaźń rzadko bywa bezinteresowna. Zawsze jeden wykorzystuje drugiego — odpowiadała Kinga.

Na czwartym roku Baska zakochała się i zupełnie zaniedbała naukę. Gdyby nie Kinga, mogłaby wylecieć z uczelni. Na początku ostatniego roku Baska „zaszła”.

— Chciałam cicho zrobić aborcję, ale Stasiek się dowiedział, tak wrzeszczał. Więc wychodzę za mąż. Będziesz moją świadkową. I nie sprzeciwiaj się — oznajmiła przyjaciółce.

Przed samym Sylwestrem odbyło się huczne wesele, a przed egzaminami państwowymi Baska urodziła chłopca. Na egzaminy przychodziła z językiem plączącym się ze zmęczenia. Wykładowcy z litości stawiali jej trójki.

A Kinga dostała czerwony dyplom i wybierała się do domu, do Lublina.

— Co ty? Z takim dyplomem w Warszawie wszystkie drzwi stoją przed tobą otworem. Co ty będziesz robić w swoim Lublinie? A ja jak bez ciebie? Pogadam ze Stasiem. Jego ojciec ma firmę, weźmie cię do pracy.

— Mama czeka… — próbowała odmówić Kinga.

— Twoja mama nigdzie się nie wybierze. Będzie tylko szczęśliwa za ciebie. Zarobisz, nabierzesz doświadczenia. Po Warszawie oderwą cię z rąk wszędzie. Stasiek ma przyjaciela, nawiasem mówiąc, niezW końcu mała Agata, patrząc na trzy kochające babcie, szepnęła: *”Chyba jestem wyjątkowa, skoro mam was aż tyle”* – i nikt nie miał serca wyjaśniać, która z nich jest tą „prawdziwą”.

Idź do oryginalnego materiału