Diuna. Ród Harkonnenów – recenzja komiksu. Wszechobecny chaos

popkulturowcy.pl 1 miesiąc temu

Diuna to jeden z najgorętszych tytułów ostatnich lat. Nic więc dziwnego, iż powstaje coraz więcej jej adaptacji. Tym razem przyszła pora na drugi oficjalny prequel, czyli Diuna. Ród Harkonnenów.

Odkryjcie, jak narastał konflikt między ulubionymi bohaterami i odrażającymi czarnymi charakterami! Dowiedzcie się, jak złożone i brutalne machinacje rodu Harkonnenów kształtowały od dziecka przyszłość ikonicznych postaci – Gurneya Hallecka, lady Jessiki i Lieta Kynesa!

Jak trudnych wyborów musi dokonać Leto, gdy baron Harkonnen spiskuje nie tylko przeciw rodowi Atrydów, ale też Bene Gesserit i samemu imperatorowi? I kto z daleka obserwuje młodego księcia? Ta niebezpieczna postać wywrze ogromny wpływ na jego ród i przyszłość…

Drugi oficjalny prequel Diuny, bestsellerowy Ród Harkonnenów po raz pierwszy w wersji komiksowej w adaptacji nagradzanych pisarzy Briana Herberta i Kevina J. Andersona z ilustracjami Michaela Shelfera (Domino).

– opis wydawcy

Ostatnim komiksem, który przeczytałam, było najprawdopodobniej W.I.T.C.H. lub fotostory z Bravo na oko z 15 lat temu. Krótko mówiąc: nie jestem specjalistką w temacie. Postanowiłam jednak dać szansę tej formie: ma ona wielu zwolenników, a jednocześnie jest dla mnie czymś ciekawym i fascynującym. Na tak naprawdę początek mojej przygody z komiksem wybrałam tom pierwszy oficjalnego prequela do książek Herberta, czyli Diuna. Ród Harkonnenów.

Źródło: Non Stop Comics

Pierwszym, na co zwróciłam uwagę, jest naprawdę piękne wydanie. Twarda oprawa wykonana w technologii soft touch, która nadaje takiej jakby matowości dotykowi. Od środka z kolei wyklejona jest ona grafiką kojarzącą się z dobrze nam znanymi piaskami na Arrakis. Tym, co mnie zaskoczyło, był… zapach druku. Bardzo intensywny i ciężki, wręcz przytłaczający. Z początku byłam zachwycona, jednak już po kilku stronach kręciło mi się w głowie i musiałam rozłożyć lekturę na kilka podejść. Nie umiem stwierdzić, czy to ogólna charakterystyka komiksów, czy też ten jest wyjątkiem. Zdecydowanie jednak laicy w temacie powinni być na to przygotowani i czytać na świeżym powietrzu.

Diuna. Ród Harkonnenów podzielona jest na 4 rozdziały, czy też zeszyty. Sama w sobie historia przedstawia początki konfliktów znanych nam z głównych już książek. Twórcy kładą ogromny nacisk na przekazanie historii bohaterów i ich rodów. Mam jednak wrażenie, iż starali się zrobić za dużo na raz, przez co wątki były chaotyczne i przeskakiwały między sobą. Przez pierwszą połowę miałam wrażenie, iż czytam kilka odklejonych od siebie dwu-, trzystronicowych opowiadań, które nie mają większego sensu. Brakowało mi trochę większego uporządkowania czy chociażby krótkich opisów typu Tymczasem w barze… Bez nich z rozmowy barona z lekarzem w sekundę znalazłam się w pubie, w którym wyrażano niechęć do panującego rodu, i nie mogłam przez dobrych kilka chwil pojąć, co adekwatnie się wydarzyło.

Źródło: Non Stop Comics

Od połowy, kiedy już weszłam bardziej w ten rytm, zaczęłam zapamiętywać bohaterów i co działo się u nich wcześniej, a wydarzenia zaczęły być bardziej ze sobą powiązane, naprawdę się wciągnęłam. Widziałam coraz więcej powiązań z oryginałem i późniejsze wydarzenia zaczęły dla mnie nabierać więcej sensu. Kiedy już byłam w pełni pochłonięta historią, ona się zakończyła. Jestem pewna, iż moje donośne „CO JEST?!” słyszało co najmniej pół ulicy.

Nie ma komiksu bez obrazków. Grafikiem był w tym przypadku Michael Shelfer. Widać, iż włożył w to ogrom pracy. Rysunki są dopracowane i pozwalają na lepsze wyobrażenie sobie całej historii. Dodatkowym plusem są wspaniałe okładki każdego rozdziału oraz bonus, który możemy znaleźć na samym końcu, w postaci alternatywnych ich wersji w wykonaniu różnych rysowników. Naprowadzają one na główny motyw danej części historii i pomagają odnaleźć się w chaosie.

Źródło: Non Stop Comics

Diuna. Ród Harkonnenów to naprawdę dobry komiks. Nie wiem jednak, czy dla takich laików w temacie jak ja jest on dobry na sam początek przygody z tym formatem ze względu na swoją zawiłość i bardzo szybkie przeskakiwanie między wątkami, które może byłoby prostsze dla trochę bardziej wprawnego czytelnika. Niemniej jednak polecam tę lekturę chociażby dla samej części wizualnej.


Autorzy: Brian Herbert, Kevin J. Anderson, Michael Shelfer, Patricio Delpeche
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Ilustracje: Michael Shelfer
Liczba stron: 112
Data premiery: 15.05.2024
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Non Stop Comics

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Non Stop Comics. Źródło obrazka wyróżniającego: okładka (kolaż)
Idź do oryginalnego materiału