Wychodzi na to, iż amerykańscy raperzy postanowili ostatnio odświeżyć klasyczną formułę beefu – zamiast muzycznego kawałka, kręcą teraz na siebie filmy dokumentalne. Przynajmniej w ten sposób niektórzy obserwatorzy komentują nadchodzącą premierę Neflixowego "Sean Combs: Rozliczenie", wyprodukowanego przez wieloletniego rywala rapera, 50 Centa. Po premierze fragmentu odcinka w programie Good Morning America, odsiadujący swój wyrok Sean "Diddy" Combs wraz z rzecznikiem przygotował oświadczenie krytykujące serial, praktyki Netflixa oraz fakt nielegalnego pozyskania materiału wideo, który nigdy nie został przeznaczone do publicznego dostępu.
Czteroodcinkowy dokument zatytułowany "Sean Combs: Rozliczenie" autorstwa Alexa Stapletona prezentuje szokujące zarzuty pod adresem Seana "Diddy'ego" Combsa i jego imperium – wytwórni Bad Boy – obejmujące dekady życia i kariery rapera. Pośród materiału w filmie dokumentalnym znalazły się także nagrania wykonane na kilka dni przed aresztowaniem – i to właśnie o nie wybuchła największa kontrowersja. Raptem na kilka godzin po prezentacji fragmentu pochodzącego właśnie z tego czasu w programie Good Morning America, rzecznik Combsa opublikował oświadczenie wyrażające oburzenie swojego klienta.
Rzekomy "dokument" Netfliksa to haniebny paszkwil. Dzisiejsza zajawka w Good Morning America potwierdza, iż Netflix do jego realizacji wykorzystał skradzione nagrania, których publikacja nigdy nie została autoryzowana. Jak Netflix i jego CEO Ted Sarandos doskonale wiedzą, pan Combs od 19. roku życia gromadził materiały, by opowiedzieć swoją historię na swój własny sposób. To skrajnie niesprawiedliwe i nielegalne, iż Netflix przywłaszczył sobie jego pracę – czytamy w oświadczeniu Judy Engelmayera, rzecznika Combsa.
W dalszej części możemy przeczytać także zarzuty dotyczące intencji Netflixa jak i producenta filmu, 50 Centa:
Netflix jest desperacki w swoich próbach sensacyjnego wykorzystania każdej minuty życia pana Combsa, nie zważając na prawdę, by zarobić na nieustannej burzy medialnej. Gdyby Netflixowi zależało na prawdzie lub prawach pana Combsa, nie wyrywałby prywatnych nagrań z kontekstu — w tym rozmów z jego prawnikami, które nigdy nie były przeznaczone do publicznego udostępnienia. Prawa do tych materiałów nigdy nie zostały przekazane Netfliksowi ani żadnej innej stronie trzeciej. Równie szokujące jest to, iż Netflix oddał kreatywną kontrolę Curtisowi ‘50 Centowi’ Jacksonowi — wieloletniemu przeciwnikowi z osobistą vendettą, który od lat oczernia pana Combsa. Poza kwestiami prawnymi jest także naruszenie osobistego zaufania. Pan Combs od dawna szanował Teda Sarandosa i podziwiał dziedzictwo jego teścia, Clarence’a Avanta. Oddanie jego życiowej historii osobie, która publicznie atakuje go od dekad, jest niepotrzebnym i głęboko osobistym afrontem. Mój klient oczekiwał uczciwości co najmniej ze strony ludzi, których tak szanował – puentuje PR-owiec w oświadczeniu.
Od momentu pojawienia się oświadczenia zarówno Netflix, jak i 50 Cent wstrzymywali się z komentowaniem sprawy. W jednym z wywiadów dla The Hollywood Reporter reżyser Alex Stapleton wyznał za to, iż o ile nie zostaną do tego zmuszeni, nikt z ekipy produkującej film nie zamierza ujawnić źródła, z którego pozyskali materiały obciążające Diddy'ego. Część tych nagrań możecie zobaczyć w zwiastunie serialu dokumentalnego, który prezentujemy poniżej. "Sean Combs: Rozliczenie" trafił na Netflix już dziś – we wtorek, 2 grudnia.
Diddy krytykuje dokument na swój temat
Czteroodcinkowy dokument zatytułowany "Sean Combs: Rozliczenie" autorstwa Alexa Stapletona prezentuje szokujące zarzuty pod adresem Seana "Diddy'ego" Combsa i jego imperium – wytwórni Bad Boy – obejmujące dekady życia i kariery rapera. Pośród materiału w filmie dokumentalnym znalazły się także nagrania wykonane na kilka dni przed aresztowaniem – i to właśnie o nie wybuchła największa kontrowersja. Raptem na kilka godzin po prezentacji fragmentu pochodzącego właśnie z tego czasu w programie Good Morning America, rzecznik Combsa opublikował oświadczenie wyrażające oburzenie swojego klienta.
Polski plakat serialu
Rzekomy "dokument" Netfliksa to haniebny paszkwil. Dzisiejsza zajawka w Good Morning America potwierdza, iż Netflix do jego realizacji wykorzystał skradzione nagrania, których publikacja nigdy nie została autoryzowana. Jak Netflix i jego CEO Ted Sarandos doskonale wiedzą, pan Combs od 19. roku życia gromadził materiały, by opowiedzieć swoją historię na swój własny sposób. To skrajnie niesprawiedliwe i nielegalne, iż Netflix przywłaszczył sobie jego pracę – czytamy w oświadczeniu Judy Engelmayera, rzecznika Combsa.
W dalszej części możemy przeczytać także zarzuty dotyczące intencji Netflixa jak i producenta filmu, 50 Centa:
Netflix jest desperacki w swoich próbach sensacyjnego wykorzystania każdej minuty życia pana Combsa, nie zważając na prawdę, by zarobić na nieustannej burzy medialnej. Gdyby Netflixowi zależało na prawdzie lub prawach pana Combsa, nie wyrywałby prywatnych nagrań z kontekstu — w tym rozmów z jego prawnikami, które nigdy nie były przeznaczone do publicznego udostępnienia. Prawa do tych materiałów nigdy nie zostały przekazane Netfliksowi ani żadnej innej stronie trzeciej. Równie szokujące jest to, iż Netflix oddał kreatywną kontrolę Curtisowi ‘50 Centowi’ Jacksonowi — wieloletniemu przeciwnikowi z osobistą vendettą, który od lat oczernia pana Combsa. Poza kwestiami prawnymi jest także naruszenie osobistego zaufania. Pan Combs od dawna szanował Teda Sarandosa i podziwiał dziedzictwo jego teścia, Clarence’a Avanta. Oddanie jego życiowej historii osobie, która publicznie atakuje go od dekad, jest niepotrzebnym i głęboko osobistym afrontem. Mój klient oczekiwał uczciwości co najmniej ze strony ludzi, których tak szanował – puentuje PR-owiec w oświadczeniu.
Od momentu pojawienia się oświadczenia zarówno Netflix, jak i 50 Cent wstrzymywali się z komentowaniem sprawy. W jednym z wywiadów dla The Hollywood Reporter reżyser Alex Stapleton wyznał za to, iż o ile nie zostaną do tego zmuszeni, nikt z ekipy produkującej film nie zamierza ujawnić źródła, z którego pozyskali materiały obciążające Diddy'ego. Część tych nagrań możecie zobaczyć w zwiastunie serialu dokumentalnego, który prezentujemy poniżej. "Sean Combs: Rozliczenie" trafił na Netflix już dziś – we wtorek, 2 grudnia.
"Sean Combs: Rozliczenie" – zwiastun









