Deszcz

wojciechmajkowski.wordpress.com 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Milton Ha


Deszcz

Nareszcie pada. Pada. Nareszcie.
Deszcz zwilża pola, ostępy leśne.
Deszcz na chodniki, na ludzkie głowy…
Pada. Nareszcie. Pada. Lutowy…

Dziwne, nieprawda? Luty mży deszczem.
Ni grama śniegu, bezśnieżna przestrzeń.
A w tej bezśnieżnej, czarnej połaci,
deszcz pada – Maciej zimę utracił.

Mądrość w przysłowiach. Mądrość ludowa.
Deszcz kończy w rynnach, na mokrych głowach,
a gdy na ziemię spadnie, ta szepcze:
„Deszczu mi trzeba. Padaj, więc. Jeszcze!”

Jedynie w mieście ludzie markotni.
Wciąż zabiegani, bardziej samotni.
I ciągle jeszcze jakby zimowi.
Na deszcz, na wiosnę, nie są gotowi.

Tylko poeci, mokrym chodnikiem,
całkiem na boso, przed siebie, z krzykiem,
są w stanie pędzić i śmiać się głośno.
Tylko poeci nie chcą dorosnąć.

Biegnę i krzyczę: „Pada! Deszcz pada!”
A deszcz za kołnierz, na głowę spada.
I tylko sąsiad puka się w czoło…
„A ten od rana znów na wesoło”

Nareszcie pada. Pada. Nareszcie.
Deszcz zwilży pola, ostępy leśne.
Zmyje chodniki i ludzkie głowy.
Pada. Nareszcie. Pada. Lutowy…

Bydgoszcz, 26 lutego 2025 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Idź do oryginalnego materiału