18 grudnia Anna Dereszowska dodała post na Instagramie, w którym poinformowała, iż straciła majątek. Opisała zmagania z kantorem internetowym. "Spłacając kredyt hipoteczny w walucie obcej, przez kilka lat korzystałam z usług największego w tej części Europy kantoru internetowego. (...) 5 listopada br. wpłaciłam na konto (...) bardzo znaczącą dla nas kwotę polskich złotych celem wymiany na euro. Do dnia dzisiejszego pieniądze do mnie nie wróciły" - przekazała we wpisie. Jak się okazuje, aktorka nie jest jedyną poszkodowaną. O zwrot pieniędzy nie może się doprosić również Karol Strasburger.
REKLAMA
Zobacz wideo Maja Bohosiewicz miała stracić 1,5 miliona przez firmę odzieżową. "Oszustwa, przekręty i malwersacje"
Karol Strasburger stracił kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wspomina o ugodzie
Karol Strasburger również postanowił podzielić się trudnymi doświadczeniami z kantorem internetowym. Mimo kilkukrotnej próby kontaktu, cały czas czeka na zwrot pieniędzy. "Wysłałem do nich różne wiadomości, prosząc o zwrot pieniędzy, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Otrzymałem natomiast ugodę, której nie powinno się podpisywać. Na początku obiecywali, iż pieniądze zostaną zwrócone do końca tego roku, a ugody mówią o 18 miesiącach. To oznacza, iż zaplanowane wypłaty są opóźnione o ponad rok – co jest ewidentnym przekrętem - przekazał portalowi Pudelek. Prowadzący "Familiadę" wyjawił, jakie kosztowności znajdowały się na jego koncie. "Potrzebowałem tych pieniędzy, aby mieć możliwość płacenia kartą za granicą - w euro czy koronach czeskich. Uzbierałem około 30 tys. zł, w tym 15 tys. zł i 5 tys. euro, a także korony czeskie, które przelałem na swoje konto w banku" - mówił.
Prezenter wyjawił również, iż przelewy miały być realizowane od 21 października, ale do dziś nie odzyskał pieniędzy. "Napisałem do nich, prosząc, by przeliczyli moje złotówki i euro na korony czeskie i wysłali mi te pieniądze, ale oczywiście bez reakcji z ich strony. Moje próby kontaktu pozostają bez echa. Napisałem także, iż choć nie mam milionów, to 30 tys. zł to dla mnie spora suma" - mówił Strasburger. Nie dostał od firmy jednak do dziś żadnej odpowiedzi.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Tragedia Joanny Moro, pieniądze przepadły. "Budzisz się niemal bez niczego"
Karol Strasburger mówi o zaplanowanym oszustwie. Kiedy zauważył problem?
Aktor nie myśli o tym, by pójść do sądu. Uważa, iż nagłośnienie sprawy w mediach będzie w tym przypadku bardziej efektywne. "Co zrobi sąd? To wszystko trwa zbyt długo, a sprawa jest zbyt poważna, by ją zignorować. To nie wygląda na sytuację, w której firma nie ma pieniędzy – wręcz przeciwnie, wydaje się, iż mają ich w nadmiarze, ale po prostu chcą oszukać klientów. W tej chwili widać to wyraźnie jako kolejny przypadek finansowego oszustwa" - ocenił Strasburger w rozmowie z Pudelkiem. "Cała sytuacja jest frustrująca, bo zaczynam czuć bezradność. Szukałem kontaktu z właścicielem firmy, aby napisać do niego indywidualne pismo lub zadzwonić, ale nikt się nie odzywa" - dodał.
W którym momencie prezenter zauważył, iż coś jest nie tak? Okazuje się, iż podczas płacenia na stacji benzynowej. "Chciałem zapłacić na stacji benzynowej i nagle okazało się, iż karta nie działa. Potem chciałem zapłacić za wycieczkę, ale karta nie została zaakceptowana. W tym momencie zaczęły docierać do mnie informacje, iż coś się dzieje z tym kantorem" - przekazał. "Natychmiast zareagowałem i zacząłem przelewać wszystkie swoje środki na inne konto, żeby nie zostać bez pieniędzy. Korony czeskie, które miałem, przeszły, ale euro i złotówki już nie. Na moim koncie w aplikacji widzę komunikat 'w realizacji' – pieniądze zostały wysłane, ale nie dotarły do banku" - wyjaśnił prowadzący popularny teleturniej.
Kantor odniósł się do oświadczenia Dereszowskiej. Wini banki
W rozmowie z Plejadą przedstawiciele firmy przeprosili aktorkę, a także inne dotknięte problemem osoby, za zaistniałą sytuację. "Zapewniamy, iż wszystkie transakcje wymiany walut zostaną zrealizowane. Bardzo przepraszamy wszystkich klientów, w tym panią Annę, za opóźnienia. Nieustannie pracujemy nad tym, aby przywrócić pełną funkcjonalność" - przekazała firma. Poinformowali o sytuacji z bankami, które, jak twierdzą, przetrzymują duże kwoty. "Od początku działalności Cinkciarz.pl banki systematycznie i celowo blokowały środki finansowe naszej spółki, przetrzymując ponad 1,4 miliarda złotych w różnych walutach, takich jak euro, dolary i funty brytyjskie. Odmowy i opóźnienia banków w realizacji transakcji uderzały w płynność finansową Cinkciarz.pl i podważały zasady uczciwej konkurencji na polskim rynku finansowym" - można było przeczytać w oświadczeniu.