Ewa Demarczyk: kariera i dyskografia
Ewa Demarczyk swój ostatni koncert w karierze zagrała 8 listopada 1999 roku. Po 2000 całkowicie wycofała się ze świata mediów. Ale kiedy zmarła 14 sierpnia 2020 roku, rozpaczali po niej wszyscy - fani oraz ludzie z branży. Spoczęła na słynnym cmentarzu Rakowickim w Krakowie, a na jej pogrzebie zjawiły się prawdziwe tłumy.
To właśnie o niej Lucjan Kydryński napisał, iż była "czarnym aniołem polskiej piosenki". Jej charakterystyczne uczesanie i mocny makijaż oczu pamiętamy do dzisiaj. Ale przede wszystkim w pamięci żyje jej głos, który przyniósł jej niezliczone nagrody i popularność na całym świecie.Reklama
Jej kariera zaczęła się na dobre w 1962 roku, kiedy przystąpiła do krakowskiej "Piwnicy pod Baranami". Tam poznała kompozytora Zygmunta Koniecznego, z którym stworzyła swoje najsłynniejsze piosenki.
Jak to zatem możliwe, iż w całym życiu nagrała tylko jeden album studyjny? Później powstały oczywiście liczne reedycje, a także wersja rosyjskojęzyczna jej piosenek, nagrana za granicą. Uwieczniono też jej występ na żywo na jednym z koncertów, jednak prawdziwie autorski krążek powstał tylko raz. Wszystko z powodu ogromnego urazu, jakiego nabawiła się przy jego powstawaniu.
Ewa Demarczyk miała złe doświadczenia
Jedyny album studyjny artystki, czyli "Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego", został wydany w 1967 roku. To właśnie na nim znalazły się jej najsłynniejsze przeboje poezji śpiewanej, w tym "Tomaszów" i "Grande Valse Brillante" do słów wierszy Juliana Tuwima.
Album zyskał tytuł platynowej płyty dzięki sprzedaży ponad 100 tysięcy egzemplarzy, a zachwycali się nim wszyscy: od krytyków muzycznych po "zwykłych ludzi". Mimo to sama Demarczyk była załamana. Wszystko przez pracę wytwórni, w której powstał krążek. Wydały go "Polskie Nagrania", które miały w tamtych czasach monopol na rynku.
"Jest to bardzo zła płyta. Nie wiem, komu zależało na tym, aby przyciemnić sztucznie mój głos, który ma jasną barwę. Zresztą, aż roi się na niej od zniekształceń technicznych. Czym innym jest mniej udane nagranie radiowe, które można zetrzeć, czym innym płyta, która pozostaje" - denerowała się w jednym z wywiadów.
To był koniec jej współpracy ze wspomnianą wytwórnią - a także z innymi tego typu instytucjami w naszym kraju. Teraz temat poruszył niespodziewanie Krzysztof Cugowski - i też nie krył goryczy, kiedy wspominał współpracę z tą firmą.
Krzysztof Cugowski wspomina pechową wytwórnię
Krzysztof Cugowski udzielił niedawno wywiadu serwisowi Plejada. Wrócił w nim wspomnieniami do 1975 roku, kiedy Budka Suflera pracowała nad swoją debiutancką płytą, czyli krążkiem "Cień wielkiej góry". Zespół miał wtedy niemałe problemy. Nie kryje, iż kooperacja z wytwórnią "Polskie Nagrania" była trudna. Wspomniał przy tym o doświadczeniach, które miały Ewa oraz Edyta Górniak.
"Nie wiem na pewno, jak było to w przypadku Ewy Demarczyk, która była wielką polską artystką, ale zastanawiające jest też to, dlaczego druga nasza wybitna piosenkarka, pani Edyta Górniak, także wydała tak mało płyt w Polsce. Nikt tego nie wie, a przecież to są dwie najpoważniejsze panie śpiewające w naszym kraju. Z jakichś powodów tak to się odbyło" - dywagował Cugowski.
Jego zespół sam miał problemy przy nagrywaniu swojej płyty. Współpracę z małżeństwem, które odpowiadało za nagrania i dźwięk, opisywał następująco:
"Pan Urbański był, iż tak powiem, o dwa pokolenia starszy od nas. To było zupełnie oczywiste, iż nastąpią jakieś problemy. Ale jak słucham teraz tej pierwszej płyty nagranej przez państwa Urbańskich, to się okazuje, iż ona technicznie na tamte możliwości techniczne, jest bardzo dobra. [...] To też pokazuje, iż ci państwo jednak byli kompetentni w tym, co robili. Oni może stylistycznie na tym się nie znali, bo siłą rzeczy byli to starsi ludzie, ale jeżeli chodzi o profesjonalizm to chapeau bas" - tłumaczył.
Muzyk przyznał, iż wówczas rzeczywiście warunki do nagrywania były "słabe". Po latach jednak stwierdza, iż mimo ograniczonych możliwości utworów da się słuchać.
"Nam się wydawało wtedy, iż te nagrania są okropne, a po latach okazuje się, iż to są bardzo przyzwoicie nagrane rzeczy, pomimo tego, iż możliwości techniczne były ograniczone" - stwierdza łagodnie Cugowski.
Czemu zatem Demarczyk zareagowała wtedy tak gwałtownie?
"Nie znam takiego konkretnego i wiarygodnego powodu, ale tak to się poukładało. Plotki są różne. Nie dowiemy się już tego na pewno w sprawie pani Ewy Demarczyk, a pani Edyta Górniak? Najlepiej zapytać ją osobiście" - zastanawia się Krzysztof.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Zapadł wyrok ws. majątku Ewy Demarczyk
Cugowski wiedział od dawna o Kozidrak, teraz przekazał najnowsze ustalenia
To był ostatni ratunek dla Budki Suflera. Nastąpił niezwykły zwrot