Nie dałem rady, mimo kilku podejść, przesłuchać tego albumu. Jest to tak lekkie, tak jałowe... muzyka, która gra, bo gra, i niby wszystko się w niej zgadza, ale nie ma żadnych zadziorów, którymi mogłyby moją uwagę zaczepić.
Piszę to z ciężkim sercem, ale na tym etapie lepiej już chyba posłuchać Amon Amarth.
Statystyki: autor: porwanie w satanistanie — 18 min. temu